niechcący weszliście na niebezpieczny toche teren, ktory mozna ujac "co ludzie chcą oglądać?" korzystając wiec z okacji off topic, chciałbym Wam zwrócić uwagę, że szeroko pojętą sztukę można robić na dwa sposoby: do kotleta i dla artyzmu (połączenie tych przeciwnosci udaje sie tylko geniuszom).
Teraz zastanówcie się, ale tak naprawdę totalnie obiektywnie - w jakim celu ta zdecydowana większość ludzi ogląda film/chodzi do kina? Odpowiem za siebie - lubie oglądać filmy, bo dają mi chwilę zapomnienia, oderwania od rzeczywistości i psychicznego odpoczynku. Owszem, fajnie jest, gdy film jest "dobry", ma jakies głębsze przesłanie/jest motywujący/inspirujący/daje do myślenia. Ale czasem jestem tak umysłowo zmęczony, że wystarcza mi zwykła "rąbanka" bez większej finezji
Czasami odnoszę wrażenie, że twórcy zapominają o tym najważniejszym: tworzy się dla ludzi, a nie dla siebie samego.
Wkurza mnie często, że w polskiej kinematografii wiekszość, to "ambitne" dzieła, nasycone symboliką, dwuznacznościami, przenośniami itp ktorych znaczenie rozumie chyba tylko autor.
Oczywiście to temat tak szeroki i wielowątkowy, że nie sposób opisać tego w jednym poście. A powyższe moje stwierdzenia są bardzo uogólnione i nie odnoszą się do żadnego konkretnego filmu.
No normalnie musiałem to z siebie wyrzucić, jest mi teraz lżej