To skoro trupy mają się słać na ilość, to może tak:
Zakochany Jacek rywalizuje z Wieśkiem o ręke Marty. Postanawia pogadać z nim po męsku. Spotykają się na piwie, i Wiesiek krztusi się śmiertelnie paznokciem, który obgryzał z nerwów. Marta dowiaduje się o śmierci Wieśka gadając na balkonie przez komórkę z Jackiem. Wypuszcza telefon w szoku, który zabija na miejscu matkę Marty wchodzącą do klatki. Ojciec Marty zbiega po schodach do nieżyjącej już żony, wpada na sąsiadkę i oboje spadając ze schodów giną z połamanymi karkami. Sąsiadka z przeciwka widząc całe zajście drze się w niebogłosy czym zwabia do okna pana Zdzicha - dozorcę budynku, który nieopatrznie nie trafia ręką w parapet i wypada z okna pod klatkę na chodnik. Na rowerze zbliża się brat Marty - Tomek, i nie wyhamowując przed trupem pana Zdzicha wjeżdża w niego i wylatuje jak z procy, zabijając się o daszek klatki. Nad trzema trupami stoi sąsiadka, pani Irenka i przygląda się im ze łzami w oczach. W tym samym momencie pod dom podjeżdża Jacek i otwierając w biegu drzwi taksówki potrąca nimi panią Irenkę, która nabija się na własny parasol i zamiera w pozycji stojącej wpatrując się w 3 trupy. Taksówkarz hamując patrzy przez boczne okno auta na zajście, w efekcie czego wpada na chodnikową ławkę na której siedziały dwie dziewczynki. Giną na miejscu a jedna z nich w chwili śmierci wypuszcza z rąk papierosa, który podpala wyciekającą z taxi benzynę. Kierowca zaklinowany w aucie ginie w płomieniach. Jacek biegnie po Martę, bo ślub ma być lada chwila. Potyka się w klatce o nieżywego ojca Marty i skręca kark spadając do piwnicy. Marta zdruzgotana stratą najbliższej rodziny, narzeczonego i połowy sąsiadów podnosi rowerek brata, bo jemu już się nie przyda i jedzie do kościoła, aby się schronić przed klątwą. Wbiega do nawy umorusana krwią i sadzą. Widząc to młody ksiądz zaksztusza się winem popijając opłatek i dusi się na oczach wiernych. Po streszczeniu przez Martę tragedii z ławki wstaje jej szkolny kolega - Jurek i widząc swoją szanse oświadcza się Marcie i wychodzi z ławki stając na śliskiej podłodze. Oczywiście fika do tyłu rozłupując czaszkę o kant ławki. Widok krwi przyprawia o zawał żeńską część zgromadzonych. Wybucha panika. Wszyscy uciekają w kierunku głównego wyjścia tratując się po kolei. Przeżywa tylko pan Alojzy, który czołgając się po trupach jak z pola bitwy próbuje wydostać się z kościoła. Już jest przy drzwiach, kiedy z impetem otwiera je spóźniony ministrant rozłupując czaszkę pana Alojzego. Jego krew tryska do misy z wodą święconą. Ministrant ze strachu wybiega z kościoła wpadając pod autobus. Kierowca wpada w poślizg i udeża o drewnianą dzwonnicę. Marta wychodzi w tym momencie z kościoła i zostaje zmiażdżona spadającym dzwonem, który urwał się z łańcucha a waląca się dzwonnica zabija wszystkich w autobusie.
Po jakimś przerywniku pokazującym upływ kilku dni, że niby wszystko zostało posprzątane i wróciło do normy ujęcie mszy w kościele i zbliżenie na wodę święconą z nutką czerwieni
Fade Out
Napisy
Ujęcie artykułu z gazety o tragicznym zawaleniu się kościoła i śmierci wszystkich wiernych w trakcie mszy żałobnej oraz informacja o przedostaniu się do gleby znacznej ilości krwi ofiar, co utrudnia ich identyfikację i grozi skażeniem wód gruntowych zasilających miejscowy zbiornik wody pitnej