Faktycznie trudno polubić tego porywacza, bo w ogóle go nie znamy. Myślę, że żeby mu współczuć trzeba by było dokładnie poznać jego motywy i prześledzić drogę, która doprowadziła go do tego desperackiego czynu. Co prawda z przebitki widać, że ma on rodzinę i żyję w biedzie, ale moim zdaniem żaden widz go ani nie rozgrzeszy, ani polubi tylko po tym…
Przypomina mi się tutaj film John Q z Dezelem Washingtonem. Oglądając ten film nikt nie miał do Denzela pretensji, że terroryzuje ludzi w szpitalu, bo nie dość, że wiemy, iż robi to z ojcowskiej miłości to przede wszystkim wcześniej doskonale widzieliśmy, że nasz bohater próbował wszystko, co tylko możliwe, aby zdobyć pieniądze na przeszczep, a spotykał się tylko z wielką niesprawiedliwością… Możliwe, że twój bohater przeszedł podobną drogę, ale uważam, że póki widz sam tego dokładnie nie zobaczy oraz przede wszystkim nie przeżyję tego razem z nim to trudno mu będzie się utożsamić z porywaczem. Powstaję oczywiście tylko problem jak zbudować coś takiego w krótkometrażowym amatorskim filmie… szczerze, nie wiem:)
Ciekawi mnie bardzo LGF co chciałeś osiągnąć zestawiając w scenariuszu dwie historie – terroryzmu i porwania?. Czy chodziło Ci tutaj o zestawienie dramatu jednostki z masową tragedią, czy o coś zupełnie innego? Bardzo byłbym Ci wdzięczny gdybyś odpowiedział mi na to pytanie:)
Jeżeli naprawdę masz zamiar realizować ten projekt to myślę, że przede wszystkim powinieneś zmienić cytat, który został podany na końcu filmu, jako przesłanie terrorystów. Będzie on zapewne odbierany przez widzów jako pointa, więc, aż prosi się o jakiś najmocniejszy cytat w filmie. (Coś takiego co można by było sobie ustawić na opis na gadu:D). A obecny tekst „Żeby coś się zmieniło” za bardzo przypomina mi slogany wyborcze K.Kononowicza, więc z pewnością stać was na więcej:)
Pozdrawiam i życzę sukcesów:)
|