Nie da się ukryć że jest tak, jak mówisz. Ciężko stwierdzić, czy to dobrze, czy też źle - IMO - powinni być ludzie od scenariusza, ludzie od reżyserii, zdjęć, grania i tak dalej.
Jeśli chodzi o amatorskie grupy - jestem to w stanie zrozumieć z kilku powodów: głównym jest brak ludzi do czegokolwiek, ciężko więc wymagać by każda taka grupa miała utalentowanego scenarzystę. Kłopoty z ludźmi sprawiają, że prawie każdy kto kręci się gdzieś przy filmie, w nim gra. Jak to się aktorsko odbija - wszyscy wiemy.
Po za tym, zazwyczaj taką grupę tworzą koledzy, przyjaciele, znajomi, ludzie którzy znają siebie nawzajem, swoje możliwości - pomaga to w przystosowywaniu scenariusza do ich możliwości.
Zaryzykowałbym też teorię, że takie pisanie-reżyserowanie-granie może wynikać z faktu, iż pieniążków w Polsce na filmy, dokumenty, reklamy (itd) za wiele nie ma. Dobrze więc było by być autorem głównych trzonów produkcji. Chociaż, może się mylę...
Osobiście, bardzo chciałbym nakręcić coś według scenariusza osoby mi "obcej". To takie zderzenie dwóch (albo więcej) wizji, które może przynieść duużo nowych doświadczeń. A po za tym, cholera, wreszcie miałbym dobry scenariusz