NowakDexter napisał(a):
Jak ja tego nie lubię...
Może on nie jest filmowcem, tylko powiedzmy kinomanem. Totalnie ograniczonym jest myślenie, że krytykować może tylko ten, kto zrobi to lepiej.
Zawsze myślałem, ze oceniamy film od strony twórcy a nie od strony kinomana/amatora. W tej kategorii, każdy film ma swoje wady. Myślę, że dyskusje od strony twórców są bardziej merytoryczne, a opinie w stylu, że film się komuś nie podobał, można uraczyć na filmweb albo w komentarzach onetu
No i wiesz co, zdarza się tutaj na forum, że dobry film krytykują ludzie, którzy piszą coś ponieważ zazdroszczą komuś. Owszem, każdy z nas ma prawo do swojego zdania, ale męczy mnie takie doszukiwanie się błędów. To takie wytykanie na siłę. Owszem, film ma jak każdy swoje wady, ale ludzie...film ten pewnie nie został zrobiony, żeby go porównywać z np. "Dekalogiem" a zaiste jest to kino rozrywkowe. Nie doszukiwałbym się tutaj jakiś głębszych filozofii, ale chylę czoła za pomysł, za nareszcie w polskim kinie dobry scenariusz i realizację na bardzo wysokim poziomie. Powiem wam, że ostatnio jak oglądałem jakikolwiek polski film (te komercyjne też) to dłużyło mi się niesamowicie. Tutaj obejrzałem film jednym tchem, ba...i jest szansa, że do niego jeszcze powrócę! Żaden film offowy, nie sprawił, żebym miał ochotę załączyć go jeszcze raz.
Stroheim napisał(a):
I nie trzeba znac filmów Bergmana na pamiec by temu sprostac , wystarczy wyobraznia , sugestia i UMIAR w dawkowaniu coraz to bardziej pretensjonalnych bredni na ekranie.Umiaru panowie-twórcy filmu z pewnoscią nie mieli.I przypominali mi o tym przez bite dwie godziny.Niczym mantre.A mnie buddyzm nie kreci.Nie tym razem
No pewnie, masz swoje zdanie, jeden woli blondynki inny brunetki. Ale gdzie kolega uraczył w filmie buddyzm? Sam podobnie jak Konrad odebrałem film, ze główny bohater nie zauważa swojej śmierci, i wszystko toczy się już po jego smierci. Bohater pokazuje tak naprawdę co w nim drzemie i do czego może się posunąć. Stąd tak łatwo poznaje Janusza, stąd tak łatwo mu ulega i robi co mu Janusz/diabeł podpowie. Wytłumaczyłbym w tym momencie tą niekonsekwencję psychologiczną o której wspominał Grześ. Człowiek po prostu ulega złej mocy i staje się hmm"niewolnikiem" ?
Co do tego, że stałem się adwokatem nie "diabła" lecz filmu - film jak na warunki polskie (nie rozgraniczam off czy nie off) zrobił na mnie duże wrazenie, doceniam pomysł, realizację, muzykę,rozmach jak na off.
Na naszym skromnym forum takiego filmu jeszcze nie było. Teraz wiem, gdzie jest poprzeczka. Panowie, zamiast krytykować, weźmy się do pracy - co z tym smokiem? Będzie z tego film?