Odpowiadam na pytanie dlaczego akurat Mike. Prosta sprawa. Mieszkam na Wyspach już trochę i angielskie imie wydało mi się całkiem naturalne. No ale w polskiej wersji to może być np. Mariusz, albo Mietek, jakkolwiek.
Wymyślając zarys historyjki nie myślalem żeby unikać istniejących już pomysłów - można powiedzieć że przewrotnie że wszystko już w kinie było.
[ Dodano: Wto Sty 13, 2009 5:17 pm ] Rozwinęłem pomysł, ale cos mi nie gra. Zachęcam do „przyszpilania” komentarzy, bo to bardzo pomaga zmieniać, ulepszać czy rezygnować z niektórych rozwiązań! Całość wygląda tak:
Powtórka z życia
Osoby: Mike, Arthur, Elaine, Aktor, który „zagra wszystko”, czyli Johny, Starzec, Ksiądz
Mike lubi w życiu grać i wystawiać swoich przyjaciół na różne, czasem ekstremalne, żarty. Wynika to z jego samotności, życiowej pustki i braku sensu w życiu. Pewnego razu symuluje nawet swoją śmierć, by spotkać się z dawno niewidzianym przyjcielem Arthurem. Kiedy wreszcie zjawia się Arthur na jego sfingowanym pogrzebie ten „cudownie ożywa” przednio się przy tym bawiąc. Ale wygłupy mają swoje granice i tym razem Mike je przekroczył. Arthur postanawia dać niesfornemu przyjacielowi nauczkę. Przez ogłoszenie w gazecie wynajmuje aktora Johnego który „zagra każdą rolę”. Ten wciela się w postać lekarza, dzwoni do Mikea i oznajmia mu, że podczas ostatnich badań wykryto u niego raka trzustki i natychmiastowo ma się zgłosić na leczenie. Mike, niczego nie podejrzewając, w pierwszym odruchu przyjmuje smutną prawde i staje przed sprawami ostatecznymi jakie śmierć niesie. Przed sobą ma wolny weekend na przemyślenia.
Mike pakuje wszystkie swoje książki i kasety video i zawozi je do „Oxfamu” (sklep charytatywny w UK) . Tam kupuje trochę tandetną czerwoną czapkę baseballową. Jedzie spotkać się ze swoim znajomym, który jest księdzem. Chce się wyspowiadać. Ksiądz myśli, że to kolejny dowcip Mike’a, ale udziela mu sakramentu. Mówi mu: Żyj tak jakby każdy dzień był Twoim ostatnim! Przytacza przypowieść o Łazarzu na dowód, jak od śmierci można się wyratować. W drodze powrotnej do domu Mike kupuje skrzynkę piwa. Ładuje do samochodu. Okazuje się, że zaparkował koło zabytkowego cmantarza. Wraca do domu i pije łapczywie dwa piwa, jedno po drugim, dużymi chaustami. Rano budzi się, wokół puste butelki. Zawozi je na wysypisko. Tam spotyka starca, który wróży z tego co ludzie przywożą na wysypisko. Starzec chce zagrać o duszę Mike’a i wygrywa. Okazuje się że jednak oszukiwał. Mike więc wygrywa pieniądze, dość dużo, bo umiejętnie podbijał stawkę – dusza jak nowa, czysta, po spowiedzi. Zabiera swoje butelki z powrotem do worka. Idzie je wyrzucić. Niedaleko znajduje usztywniacz nogi (jak przy skręceniu) i kulejąc zaczyna chodzić. Przewraca się. Podnosi go młoda kobieta, Elaine. W krótszej rozmowie wyznaje, że jest samotna, bo każdy, kogo spotyka i się z nim zaprzyjaźnia, umiera. Dlatego nie zaprasza nikogo do swojego domu. Rozstają się. Nagle Mike spostrzega, że ona zapomniała torebki i, jak się okazuje, telefonu komórkowego. Po jakimś czasie Elaine dzwoni do Mika. Stwierdza, że dziwnie jest dzwonić do siebie samej. Mike zobowiązuje się odnieść tobebkę i telefon.
W tym celu dzwoni do aktora (Johnego), który „zagra każdą rolę”. Nalega na spotkanie. Prosi Johnego żeby on odniósł telefon i torebkę. Wyjawia mu swoją sytuację, że dostał wiadomość od lekarza o nieuleczalnej chorobie, ale postanowił z tym walczyć, postanowił żyć za wszelką cenę. Aktor domyślił się, że to on do Mike’a dzwonił jako „wynajęty” lekarz i zgadza się odegrać tym razem swoją role bez wynagrodzenia. Mike informuje go o całym niebezpieczeństwie, o śmierci, ale ten twierdzi, że jest komuś winien odegranie tej roli. Aktor odnosi torebkę z komórką pod wskazany adres. Ponieważ „tylko” odgrywa swoją rolę, to nic mu się nie staje.
Mike jest zaniepokojony długą nieobecnością Johnego. Postanawia sam wybrać się do Elaine. W drodze zostaje napadnięty. Rabusie zabierają mu pieniądze, które wygrał u Starca i pozostawiają pobitego w rowie.
Ma szczęście, opatrzność czuwa, w pobliżu ksiądz uprawia jogging. Widząc leżące ciało, podnosi poszkodowanego. Ten nalega, by ksiądz zawiózł go pod wskazany adres. Na miejscu wszystko okazuje się w najlepszym porządku i Elaine zaprasza Aktora, Księdza i Mike’a na kolację. Na kolacji niespodziewanie zjawia się też Artur i w rozmowie z Mikem na osobności wyjaśnia swoją intrygę.
Elaine opowiada też wszystkim jeszcze raz o swoich śmiercionośnych „zdolnościach”.
Kiedy wraca z deserem, wszyscy leżą sztywni jakby nieżywi.
Końcowa scena w szpitalu, gdzie wszyscy dochodzą do zdrowia. Lekarze jednak nie potrafią określić źródła ich choroby.
|