Cytuj:
przyznaję bez bicia że w azjatyckim kinie nie gustuję. Jednak kojarzy mi się to tylko z romansami i filmami akcji. Jak masz jakieś tytuły tych 'niebo lepszych' filmów tajskich to ja poproszę.
Help me Eros - film o miłości. Niby temat z którego nie da się już nic wycisnąć, a jednak. Wszystko pokazane z humorem. Film lekki, dowcipny a mimo to ambitny i niebanalny. No i pięknie wymalowany - duża dbałość o każdy kadr i scenografię.
The Most Distant Course - nowatorskie kino drogi. Trzy odrębne historię splatają się w całość, prowokując bohaterów do wyruszenia w podróż. Mamy reżysera dźwięku, nagrywającego odgłosy róznych miejsc, psychologa-seksoholika i samotną dziewczynę przytłoczoną przez miasto i ludzi.
Cytuj:
Wybacz ale ja wolałbym robić takie Batmany, ponieważ w polskiej kinematografii nie ma takich filmów, a filmów z tak zwanej "wyższej półki" robiło się i ciągle stara robić baardzo dużo. A Era Nowe Horyzonty to wybacz festiwal w stylu wernisażu sztuki nowoczesnej, nikt z dzieł nic nie rozumie ale podziwia
Hm... Ignorancja? Na Erze można było w tym roku zobaczyć choćby Perfect Strangers - nowozelandzką groteskę, naśladującą amerykańskie thrillery. Kino lekkie, zabawne i BARDZO błyskotliwe. Takich filmów na Horyzontach jest mnóstwo. To charakteryzuje ten festiwal - możliwość wyboru.
Nie chodzi mi o kino z "wyższej półki", tylko o kino z pomysłem.
A słynny "Oldboy"? Korea to kraj w którym założenie firmy graniczy z cudem, a udało się Chan Wook Parkowi zrobić film który rusza zarówno krytyków jak i szarego zjadacza chleba. I nikt nie powie, że nie jest to film pomysłowy.
Trzeba liczyć na miarę możliwości, bo już był niejeden polski Spielberg i powstawały potworki typu "Wiedźmin". Szukać w możliwościach które są, a nie które MOŻE będą a pięć lat.
Mega offtop walnąłem. Wybaczcie.