Popieram.
Kluczem do sukcesu jest pomysł a nie jego (sic!) realizacja.
Już widzę, jak się podnoszą okrzyki, że to herezja, ale obronię to twierdzenie. Jeżeli napisaliśmy dobrą treść zrodzoną z dobrego pomysłu, to już samo to jest sukcesem. Jeżeli ktoś ten pomysł spapra fatalnym wykonaniem, to będzie to nas kosztowało zepsuty efekt ale nie zepsucie samej idei. Zmierzam do tego, że jeśli mamy już genialny pomysł, napisany zgodnie z kanonami, przeczytany i oceniony pozytywnie przez obiektywne osoby to powinniśmy uderzyć do samej góry, czyli do takich, co żyją z realizacji dobrych pomysłów i odnoszą sukcesy. Wtedy możliwość wpadki realizacyjnej maleje a my nie zamykamy sobie drzwi do sławy czy dalszej kariery. Jedynie zła decyzja często polega na powierzeniu realizacji komuś, kto niema o tym pojęcia. Często jesteśmy tą osobą my sami. Powody są różne, od finansowych do ambicjonalnych, więc analizę pozostawiam na inny temat.
Nie uważam, że należy generalizować twórców filmowych. Należałoby ich sklasyfikować.
Są tacy, którzy piszą dla siebie i planują sami realizować własne projekty. Wtedy oczywiście piszą pod możliwości realizacji. W efekcie mamy kilkuminutowe filmiki na youtube, które po kilkunastu odsłonach idą do lamusa, a autor ma satysfakcję i uznanie kolegów i rodziny.
Są tacy, którzy mają wizje ukształtowane latami oglądania kina amerykańskiego. Mają ulubionych reżyserów i starają się ich naśladować w formie a treść do tej formy dorabiają. W efekcie mamy papkę, która jest niewykonalna z powodu kosztów nieporównywalnie wielkich do przewidywanych zysków producentów. Filmy te pozostaną jedynie w papierowej postaci.
Są tacy, którzy już zaistnieli w świecie filmu i mają coś w swoim portfolio. Oni piszą na zamówienie. Jest budżet, jest zarys fabuły i wstępna wizja obrazu, muszą to tylko ubrać w słowa i przelać na papier.
Są wreszcie tacy,którzy piszą, bo mają coś interesującego do przekazania i mają talent do zrobienia tego w odpowiedniej formie. Oni nie mają barier ani finansowych ani lokalizacyjnych ani jakichkolwiek ograniczeń. Są tylko oni i ich pomysł. Tacy ludzie sprzedają swoje pomysły agentom i albo odnoszą sukces i chodzimy do kina na ich filmy albo nie odnoszą sukcesu a my nawet o nich nie usłyszymy. Wrócą do swoich klawiatur i napiszą kolejny film albo porzucą to zajęcie.
Kim my chcemy zostać? Każdy sam sobie odpowie ale jedna rzecz jest uniwersalna dla wszystkich grup. Nikt nie urodził się człowiekiem sukcesu. Sukces osiąga się po wielu próbach, wielu błędach i porażkach, wielu łzach i nieprzespanych nocach. Sukces jest zarezerwowany tylko dla tych, którzy próbują a z nich też tylko nieliczni go odniosą, jeśli chcesz więc spać spokojnie, nie popełniać błędów i nie słuchać krytycznych uwag odpuść sobie. Jeśli zaś nie boisz się to głowa do góry i pisz, pisz, pisz...
|