Dlaczego musi być "polski odpowiednik hamerykańskiego hitu" ? Czy to ma być chwyt marketingowy? Mnie szczerze mówiąc już męczą takie teksty jak "Polski Jarre", "Polski Spielberg" czy "Polski Gates"... Są tematy w literaturze naukowej, które wystarczy odpowiednio ułożyć wokół losu bohatera/ów i dodać coś od siebie a powstanie ciekawy scenariusz i efekty specjalne nie będą potrzebne. Czy wszystko musi się dziać na statkach kosmicznych czy w krainie jednorożców?
Skoro temat został poruszony to wspomnę o Staszku Mąderku i jego powstających "Gwiazdach w Czerni", nad którymi (jak zapewne niektórzy wiedzą) nagromadziły się chmury mimo, że już pozostała tylko(aż) postprodukcja. Podobno dystrybutor wycofał się z sponsoringu na rzecz jakiejś komedii romantycznej, ale o szczegóły odsyłam na stronę SIB.
Podsumowując: dziś w Polsce proza życia bierze górę nad tworzeniem czegoś nowego z rozmachem. Ci co chcą coś takiego stworzyć, to zwykle nowicjusze, którzy nie mają doświadczenia i co za tym idzie jest im trudniej z zebraniem funduszów i przekonaniem innych do współpracy. Ci doświadczeni zaś już myślą o filmie jako zarabianiu pieniędzy i wolą więcej przeznaczyć na reklamę/promocję niż produkcję filmu i zamiast jednej produkcji, którą kuje się kilka lat, puścić kilka mniejszych z których jest i mniejsza ale pewniejsza kasa...
Sam mam rozpoczęte dwa scenariusze w tematyce mocno związanej z S-F i z chęcią bym w przyszłości choć jeden z nich zrealizował... tylko że na razie muszę zacisnąć zęby i odłożyć marzenia na bok