OK, Napisze to tj rozumiem.
Obrazy są rozmyte jak mydło, a tak czesto bywa gdy jest sporo dookoła rozproszonego światła, taki sam efekt masz w studiu jak hektar lamp swieci z rusztowania. Taki efekt jest lipny, bo nie rzeczywisty, co innego lekko doświetlić blendą cień na buzi aktora, co innego przesadnie dobrze go oświetlić aby było widać go wyraźnie.
Najlepiej jest zrobić sobie test, zrób proste ćwiczenie. Weź kolege, kamerę i mocnego halogena, zejdz do piwnicy. Ustaw halogen pare metrów dalej i wyceluj na wprost kamery, a między kamerą a światłem ustaw kolegę i jedynym zródłem światła niech będzie halogen. Zobaczysz co uzyskasz. Pozniej zrób to samo, ale kolege oświetl z boku tym samym halogenem. Potem z góry, potem od dołu, nagle Twój mózg zacznie inaczej interpretować obraz.
Sam obraz zaczyna budować klimat, a co dopiero odegrać coś w tych warunkach. Nagle masz pełną głebię od maks. jasności do pełnej czerni. Pamiętaj że obraz który budujesz jest postrzegany przez naszą psychikę, znając mechanizmy tego co się dzieje w głowie widza na skutek działań obrazu i dźwieku możesz manipulować jego emocjami.
Takie zdjęcie wykonałem w zeszłym miesiącu:
W ten sposób uczę się pozyskiwać praktycznej umiejętności szukania kadrów z klimatem dla umyślnego zaplanowanego oddziałowywania na umysł widza.
Moje eksperymenty wynikają z obserwacji wielu filmów - wyraźnie na nich widać że jest jedno silne źródło światła, a reszta jest delikatnie doświetlana. Dzięki temu obraz nie traci "mocy" i widać co się dzieje. Kontrast to podstawa, dlatego tak wielu podoba się mroczne "sin city".