30 czerwca byłem w AFiT na rozmowie kwalifikacyjnej. Postaram się nieco opisać moje wrażenia.
Zacznę od tego, że dla osób spoza Warszawy trafić do szkoły jest bardzo łatwo. Spod dworca głównego PKP jeżdżą dwa bezpośrednie busy w okolice Chełmskiej. Następnie, idąc ulicą nie da się nie zauważyć dumnego
napisu WFDiF. Jak wchodzimy na teren wytwórni warto spojrzeć na mapkę całego ośrodka, ponieważ budynek AFiTu znajduje się na szarym końcu kompleksu. Po drodze mija się budynki studyjne, w których kręcone są czołowe
polskie seriale. Moja dziewczyna aż krzykneła z radości jak zobaczyła przed jednym z budynków aktorów z Na wspólnej. Dalej mineliśmy "Glinę", "Kochaj mnie, kochaj", "Klan", siedziby firm producenckich, etc. Aż w końcu dotarliśmy do obskornego, jednopiętrowego budynku z napisem AFiT.
Weszliśmy do budynku. W środku sprawiał lepsze wrażenie. Kandydaci rozsiedli się na krzesłach, a pani sekretarka prosiła kolejne osoby do złożenia zdjęć, okazania dowodu, świadectwa średniego wykształcenia, sprawdzenia kwestionariusza. Następnie wysyłała ludzi do poszczególnych sal. Tak więc wziąłem swoją teczkę i poszedłem do sali nr H2. A tam, w komisji czekał na mnie dyrektor szkoły, Gębski i jakiś symatyczny pan, którego nazwiska nie znam.
Jak wyglądała rozmowa? Hmmm, krótko. Wziąłem ze sobą płytkę z kilkoma filmami i scenkami, które zrealizowaliśmy, trzy scenariusze : "Drugi wschód...", "17:15" (Iago wie o co chodzi) i jeden z moich pierwszych tekstów "Droga do...". Z zawartych na płycie filmów kazali wybrać mi najlepszy, Gębski rzucił okiem na pierwsze dwie strony z każdego z tekstów i od razu powiedział żebym wyrzucił je do kosza. Zapytał się mnie, czy uda im się przestawić mnie na kino europejskie? (czyżby tu też była indoktrynacja?)
Powiedział, że jestem polakiem i mam robić polskie filmy, o tym co mnie otacza, o Lublinie, o skrzypku (bo ukończyłem szkołę muzyczna), który dorabia graniem na ulicy. W myślach nasunęło mi się pytanie : a kto będzie chciał coś takiego oglądać? No ale się powstrzymałem. Następnie zapytał się mnie, czy napadłem kiedyś na bank, czy zgwałciłem kobietę i czy zabiłem kogoś? A skoro nie, to po co o tym piszę? I tu znowu pomyślałem sobie : czy Peter Jackson znał osobiście King Konga?
Nic dziwnego, że w Polsce powstają takie a nie ine filmy, skoro oni już od samego początku chcą zabić w człowieku wyobraźnię
I tak wyglądała cała rozmowa. Ogólnie mówiąc jest sympatycznie, rozmowa była całkiem miła, także pod tym względem jak najbardziej na plus. 3 lipca mają być wyniki no i zobaczymy jak to będzie. O ile zostanę przyjęty, to trzeba będzie działać na dwa fronty. obić filmy dla szkoły i robić filmy dla siebie
No ale czy to aby jest na pewno dobry system kształcenia
?