Ludzie - w sumie fajni, chociaż lepsza atmosfera jest w Katowicach. W Katowicach każdy każdemu pomaga, nikt nie boi się mówić o swoich pomysłach a w tym roku nie zdarzyło się, żeby ktoś kogoś z pomysłu "okradł". Jakbyś powiedziała: "chodźcie, idziemy robić film" to by wszyscy poszli. W Łodzi też fajni są ludzie, przede wszystkim starsi, ale jednak podczas egzaminów widoczny jest "rat race" i snobizm. Każdy zgarnia pod siebie, sam sobie rzepkę skrobie.
Profesorzy? Hmm... znów pojawiają się różnice. Osobiście uważam, że w Katowicach profesorzy są lepsi (Bajon, Krauze, Zanussi, Piekorz, Stuhr, Ramlau) niż w Łodzi, gdzie prawie nie ma znanych nazwisk (np. Mikucki). Natomiast jeśli chodzi o egzamin to Łódź jest bardziej szczera. Na tegorocznym egzaminie na WRiTV była sytuacja jak chłopak wyszedł wkurzony na maxa, zaczął rzucać brudem i mówić jak go zgoiła komisja na obronie prac a dostał z niej 3 i przeszedł dalej. Wyszedł inny, który mówił, że super, że mgr Krauze mówiła mu jaki to scenariusz jest kapitalny przez wszystkie sceny, podpowiadała jak go zrealizowac - dostał 2 i odpadł. I byłby to schemat w miarę logiczny, gdyby czasami ktoś nie wyszedł zadowolony i również się dostał.
W Katowicach odniosłem też wrażenie, że egzaminatorzy są starej daty, trochę sztywni, prawie bez poczucia humoru. W Łodzi trochę lepiej to wygląda pod tym względem.
W Łodzi jest to bardziej przejrzyste. Kawa na ławę. Czarne to czarne, białe to białe. Możesz mieć masę błędów w scenariuszu, jeśli je obronisz - przechodzisz dalej. Mówią ci od razu czy ich przekonałaś czy nie - różnica jest też w komisji, w Kc to są 3 osoby, w Łodzi 16
Udać się nie miało prawa udać, nawet jakiś pan z komisji (Łódź) mi powiedział, że musieli przeoczyć to, że jestem maturzystą niedawnym bo by w ogóle mojej teczki nie przyjęli. I powiedzieli mi prosto z mostu, że dalej i tak nie przejdę. W Katowicach zresztą jest podobnie. Choćbyś nie wiem jak fajne miała prace i zadania na egzaminie, dostaniesz chociaż jedną 2 - bo jesteś maturzystą. Najgorsze jest to, że przy pobieraniu kasy za egzamin nikt nie mówi o granicy wieku. Na UŚ w Katowicach ta granica to 20 lat, do Łodzi trzeba mieć skończone jakieś inne studia - najlepiej jakieś kulturoznawcze tudzież podobne.
Więc tak to wygląda. Ja mimo wszystko się nie zrażam i będę próbował dalej. Jak mawiał Kieślowski: "Nie chcą mnie skur...ny to i tak się dostanę"