hir napisał(a):
Dlatego stawianie ich przed kamerą i "akcja!" nie wróży niczego dobrego. Dzieci trzeba kręcić bez zapowiadania, stwarzać jak najwięcej sytuacji, w których nie będą świadome filmowania.
Nie do końca prawda.
Dzieci (w zależności od wieku) trzeba specyficznie traktować. Nigdy, ale to nigdy nie zostawiać im dowolności z nadzieją, ze będą bardziej naturalne.
Rację ma Santi - jeśli wszystkie są zajęte to da się je jekoś opanować. Ja zawsze mam kogoś do pomocy. Te, które biorą udział z danym ujęciu - są na planie. Pozostałe, albo przygotowują się z drugą osobą do swoich scen, albo zajmowane są czymś co z pozoru wygląda na potrzebne.
Nie zgodzę się na naturalizm i zaskoczenie. Daltego, kiedy robię warsztaty to dużą część poświęcam ćwiczeniom aktorskim i oswojeniu się z kamerą. I baaaardzo dużo opanoiwaniu zasad poruszania się po planie filmowym. Wpajam im żelazne zasady. Ważne jest również, by każde dziecko miało swoje zadanie (statyści z planem poruszania się, jeśli nie statyści to operator światła czy dźwiękowec)
Dużym plusem mobilizacji jest wprowadzenie współzawodnictwa i zasady "marchewki i kija".
Reasumując:
KAŻDY DEMON JEST DO OKIEŁZNANIA, TYLKO TRZEBA MIEĆ ODPOWIEDNIĄ BROŃ.
Dla tych, którzy zaczynają pracę z dziećmi służę pomocą w postaci porady i materiałów szkoleniowych (gry i zabawy aktorskie, przystępnie przygotowane podstawy języka filmu).