Witajcie,
pomysł jest bardzo świeży, więc rzucam dosłownie to co się zrodziło w mojej głowie, a nie przelałem tego jeszcze na literki cyfrowe
Rok 1942. Podhale. Środek zimy.
Gdzieś wśród zasp w górach stoi samotnie domek, w którym żyje sobie młoda para z dzieckiem. Nagle ktoś stuka w szybę domu. Przestraszeni zawieruchą wojenną, boją się otworzyć. W końcu postać odchodzi. Dopiero później dowiemy się, że to była cyganka z maleńkim dzieckiem...
Czas współczesny. Jedna z dużych aglomeracji.
Michał to ambitny facet, nie bający się wyzwań, wierzący w odniesieniu sukcesu. Ma narzeczoną, grono przyjaciół, dobrą robotę. Jednak coś go niepokoi - co noc śnią mu się korytarze, jęki, wszystko spowite pół-mrokiem.
Pewnego dnia dostaje telefon od mamy, że tata dostał zawału - przerywa pracę i czym prędzej jedzie go zobaczyć...
Później zaczyna się lawina niespodziewanych zdarzeń, które zaczynają niszczyć ludzi wokół niego.
---
Na pewno wiem, że chciałbym by wszystko to było rzuceniem przekleństwa przez cygankę, której dziecko umiera od zimna, a fatum prawdziwe dopiero spada na syna, tego małego dziecka w kołysce.
W rzeczywistości Michał ma w sobie potwora, drugą stronę duszy. Film ma opowiedzieć o nieodgadnionych zakątkach duszy, w których skrywa się to "złe ja", które to może być zauważalne tylko w snach. Na granicy snu i jawy Michał będzie musiał stoczyć walkę z samym sobą by zabić potwora - w pewnym momencie widz zostanie poprowadzony równolegle w dwóch światach - prawdziwym i tym drugim, który graniczy z realnym...
Co sądzicie na ten temat?
---
Jeszcze zrodził mi się pomysł targu dusz, gdzie "złe ja" jego ojca zaprzedało duszę Michała. Michał musiałby jeszcze w świecie alternatywnym odnaleźć kupca i zdobyć swoją duszę - odkupując ją lub walcząc o nią (tutaj myślałem też o powiązaniu tego z ojcem - walka o duszę z nim i możliwa śmierć w realnym świecie, jeżeli dojdzie do walki w alternatywnym świecie)