Ogólnie proste w swoim przesłaniu, co zaliczam nawet na plus, jako iż nie jestem wymarzonym widzem reżysera ambitnego kina i z reguły tylko się głowię, co autor miał na myśli, gdy produkował swój głęboki do bólu pseudofilozoficzny opus.
Wracając do Twojego scenariusza: trochę sztampowe (pomysł), poza tym żona nie powinna rzucać "mięsem", za to bardziej jęczeć nad swoim losem u boku takiego "ślamazary" i "nieudacznika". Gdyby udało ci się zorganizować do roli urzędnika kogoś o wyglądzie zmęczonego świra z dziwnym spojrzeniem, o wybitnych zdolnościach aktorskich, na pewno film mógłby być niezły.
|