Forum Kamera!Akcja http://kameraakcja.pl/ |
|
Etiudy - wprawki scenopisarskie http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=72&t=1673 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | SOE [ 18 Sty 2007, 15:21 ] |
Temat postu: | Etiudy - wprawki scenopisarskie |
Witam wszystkich. Jestem tu nowy, więc napiszę parę słów o sobie. Pisanie różnych tekstów nie jest mi obce, ale jeszcze nigdy nie pisałem scenariusza. Mniej więcej przed rokiem przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Cały rok chodził za mną i w końcu postanowiłem przelać go na papier (czy raczej HDD ). Poniżej zamieszczam "otwartym tekstem" pierwsze sceny i proszę o ocenę. Chciałbym wiedzieć wiele - czy układ jest dobry (piszę w zwykłym edytorze, a nie word-procesorze), Jakieś uwagi na temat kompozycji scen, dialogów (cały czas mam wrażenie, że są zbyt "płaskie") i inne. Ciekawi mnie też ile taki kawałek będzie trwał w filmie? No i czy wogóle warto pisać scenariusze SCENA 1 Pokój ordynatora. W pokoju stoi Regina. Rozmawia z lekarzem, bardzo młodym jak na zajmowane stanowisko. Rozdziela ich biurko. REGINA Jeżeli trzeba, to ja zapłacę. Chodzi o to, aby mąż miał jak najlepsze leczenie... Mówiąc to wyjmuje z torebki kopertę. Wyjmując ją i kładąc na biurku nie patrzy na nią. Gdy koperta dotyka biurka Regina nie wypuszcza jej z rąk. Na ten widok rysy lekarza stają się ostre. Mocno wzburzony zaczyna mówić. LEKARZ Nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą, że pieniądze mogą coś zmienić? Czy wy myślicie, że my specjalnie nikogo nie leczymy? Myli się pani! Wszyscy na tym oddziale starają się jak mogą. Nikt z nas nie jest cudotwórcą! Medycyna ma bardzo poważne ograniczenia i nawet zastosowanie najnowocześniejszych metod nie gwarantuje powrotu do zdrowia. Oczy Reginy zrobiły się szkliste. Stała sztywno z kopertą na biurku i nie wiedziała, co dalej robić. Lekarz dostrzegł jej zażenowanie i jego ton znaczenie złagodniał. LEKARZ Nasz szpital nie jest jakąś kliniką, ale nie mamy się czego wstydzić. Stosujemy nowoczesne leki, nasz personel naprawdę stara się zrobić wszystko aby... W tym momencie zadzwonił telefon. Oboje drgnęli na dźwięk dzwonka. Ale po chwili na ich twarzach było widać ulgę. Ten telefon był wybawieniem w krępującej rozmowie. LEKARZ (do Reginy) Przepraszam (do słuchawki) Słucham? (pauza) Jak to nie wiecie. Lekarz odwrócił się bokiem do Reginy i rozmawiając przez telefon patrzył przez okno w stronę izby przyjęć. Regina korzystając z okazji powolnym, nieśmiałym ruchem schowała kopertę do torebki. LEKARZ (do słuchawki) Ja mam was uczyć? (pauza) Tak, właśnie tak... REGINA (cicho) Nie będę przeszkadzać. Do widzenia. Lekarz skinął głową i kontynuował rozmowę przez telefon ciągle patrząc przez okno. Regina odwróciła się i wyszła z gabinetu. SCENA 2 Korytarz szpitala. Regina nieco roztrzęsiona próbuje się opanować. Poprawia ubranie, chowa dobrze kopertę w torebce i powoli rusza korytarzem. Idąc bezwiednie poprawia włosy ręką, wygładza nieistniejące fałdy na żakiecie. Zwalnia krok a na jej twarzy pojawia się ciepły serdeczny uśmiech. Tak uśmiechnięta wchodzi do sali chorych. SCENA 3 Mała sala chorych. W środku 3 puste łóżka. Przy czwartym dzieci Reginy. W łóżku leży mężczyzna mocno zniszczony przez chorobę. Jest nieco otumaniony lekami przeciwbólowymi, ale na widok Reginy mętne oczy nabierają blasku. Najstarsza córka Reginy wstaje z krzesła i siada na brzegu łóżka. Regina siada na krześle i bierze mężczyznę za rękę. Mówi ciepłym spokojnym głosem. REGINA Rozmawiałam z ordynatorem. Powiedział, że twój stan jest stabilny. Są dobrej myśli... Podczas tej rozmowy widać duże okno a za nim park. Ten przepiękny widok jakby koił emocje i ból. Głos Reginy staje się coraz cichszy i spokojniejszy. REGINA teraz już nie może być gorzej. Niedługo... Scena kończy się całkowitym wyciszeniem i widokiem parku. To tyle. Pomysł jest dużo większy, ale te sceny można traktować jako zamkniętą całość, taką scenopisarską wprawkę Krytyka może być miażdżąca, jestem uodporniony |
Autor: | Macias46 [ 18 Sty 2007, 15:55 ] |
Temat postu: | |
Ocenię scenariusz jako widz który oglądał by film, stworzony na podstawie tego scenariusza a nie jako recenzor czytający scenariusz tj. nie biorę pod uwagę formatu scenariusza no i uważam ,że pomysł jest kiepski . Cała fabuła odnosi się do tego ,że Regina ukrywa prawdę przed swoimi bliskimi... nie ma w tym nic ciekawego, moim zdaniem. Pomysł może i dobry ale gdyby był to jakiś urywek z półtora godzinnego filmu. |
Autor: | PoProstuMaciek [ 18 Sty 2007, 16:01 ] |
Temat postu: | |
Napisz więcej scen, bo ten fragment co tu dałeś, przewija się we wszytkich filmach lub serialach o tej tematyce i nawet nie jest przedstawiony tu jakikolwiek Twój pomysł. |
Autor: | SOE [ 18 Sty 2007, 18:06 ] |
Temat postu: | |
Chodziło mi o ocene techniczną. Jak wspomniałem, to tylko wprowadzenie do filmu, który wcale nie będzie o ukrywaniu prawdy. Po prostu pierwsze sceny mają zarysować sytuację. Kolejna scena to pogrzeb z nieco karkołomnym pomysłem aranżacyjnym (prawie niemożliwym do wystąpienia w rzeczywistości). Jeżeli nie zanudziłem potencjalnego widza, to mogę napisać. Zdaję sobie sprawę, że scen w szpitalu jest na pęczki, dlatego zaczyna się nie od łóżka umierającego, ale od rozmowy z ordynatorem. Problem w tym, że ze względów formalnych chory musi umierać na oczach rodziny. Bez tego zaburzy się cała struktura filmu. Zapytam też potencjalnego widza, jak długo można go dołować i przedstawiać smuty, aby nie wyszedł z kina? Bo jeżeli nietypowa scena pogrzebu go nie zatrzyma, to mamy parę minut sztampy z krótkim przerywnikiem przedstawiającym charakter głównego (nazwijmy to) antagonisty. Gdyby film miał 1.5h, to niestety, pierwsze 30 min jest potrzebne na maksymalne zdołowanie - wymóg formalny. Pozostałe minuty to trochę humoru, trochę liryki. W sumie całość (tylko nie pluć na monitor ) to kino rodzinne a'la... Hallmark To stawia pewne wymagania i nie chcę eksperymentować z udziwnieniami. Akcja pomimo "hallmarkowej" sztampy będzie miała (przynajmniej mam taką nadzieję) swoje perełki. |
Autor: | PoProstuMaciek [ 18 Sty 2007, 22:17 ] |
Temat postu: | |
Ja do "Hallmark" nic nie mam: uwielbiam "Hallmarkową" "królewnę Śnieżkę". |
Autor: | LGF [ 19 Sty 2007, 00:51 ] |
Temat postu: | |
Jeżeli chodzi o ocenę techniczną, to dostajesz pałę za formatowanie tekstu. Dodatkowo jest to pała z wykrzyknikiem, bo na forum od dawna jest specjalny wątek poświęcony tylko i wyłącznie zasadom formatowania scenariusza. Polecam Ci jego lekturę, jak również lekturę innego tematu, traktującego o poradach dla początkujących scenarzystów. Jeżeli chodzi o ocenę merytoryczną, to zgadzam się z Mackiem, że w tym fragmencie nie ma zawartego żadnego pomysłu. Scenariusza nie da się oceniać na podstawie jednej czy kilku scen. Zaprezentuj całośc - wtedy pogadamy. Z kolei jeżeli chodzi o dialogi, to są dalekie od doskonałości. Zwłaszcza mam tu na myśli wypowedzi Lekarza. A poza tym spójrzmy prawdzie w oczy... który konował nie wziął był koperty? |
Autor: | SOE [ 19 Sty 2007, 11:17 ] |
Temat postu: | |
Opis formatu przeczytałem i to nie raz. Tyle tylko, że dotyczy on word-procesorów. Ja nigdy nie piszę w tego typu programach, bo to rzeźnia Starałem się zastosować wszystkie uwagi, które można wdrożyć w edytorze tekstowym. Oprócz w/w tekstu o formatowaniu posłużyłem się książką "Antonioni, scenariusze" Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1989. Dialogi formatowałem tak, jak w tej książce. Niestety, w przeglądarkach WWW wyglądają inaczej niż w edytorze. Do formatowania używałem tabulatora, a przeglądarki najwidoczniej ignorują tabulatory Nie znam się dobrze na HTML, ale może jest jakiś sposób, aby tabulacje były widoczne? Do opisu scen dodałem tag i /i, mam nadzieję, że coś zmieni. Mam sugestię, aby wytyczne dot. scenariuszy uzupełnić o dane pozwalające wrzucać scenariusz (a ściślej jego kawałki) jako tekst prosto na forum. Pozwoli to uniknąć bałaganu w przypadkach takich jak mój. A omawiając fragmenty scenariuszy z word-procesorów można je będzie przedstawiać w czytelnej formie. Takie rozwiązanie byłoby szczególnie wygodne w omawianiu wprawek - tekst byłby łatwo dostępny i można szybko odnieść uwagi do danego fragmentu. Jak napisałem na wstępie dopiero debiutuję. Nie ma nic gorszego jak napisanie 100 stron nadających się wyłącznie do śmietnika. Dlatego zdecydowałem się wysłać mały fragment aby zobaczyć, czy zadanie mnie nie przerosło. Na razie jest tragicznie, ale nie cieszcie się, tak łatwo się nie poddam Wracając do scenariusza, przemyślałem wszystko i rzeczywiście popełniłem karygodny błąd. Jeżeli pierwsza scena sugeruje, że mamy doczynienia z filmową wersją "jelenia na rykowisku", to widz tak pomyśli. Naiwne jest przekonanie, że spędzi on przed ekranem kilkadziesiąt minut w nadziei, że a nuż to nie będzie jeleń Ze względu na całość ojciec musi umrzeć w otoczeniu rodziny. Trudno byłoby zmienić oklepane łóżko umierającego na inną śmierć bez podważania wiarygodności filmu. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać kilka drobnych scen mówiących o co chodzi w filmie. Poniżej takie sceny wprowadzające, pozostałe zostają bez zmian. Oczywiście po "odleżeniu" przyjrzę się jeszcze dialogom i całości. Ale nie zamienię młodego lekarza-pozytywisty na starego zgreda, co chowa kopertę do szuflady Poniżej przedstawiam dodatkowe sceny - widać w nich wyraźnie o czym będzie film i między jakimi postaciami rozegra się główny konflikt (dałem też charakterystykę postaci). Z założenia film ma mieć "zielone kółeczko". A to oznacza, że co 10 min musi pojawić się coś, co wybije dzieciaka ze snu Więc będzie sporo ognia, wybuchów i innych hec w wykonaniu MacGyvera Regina - brunetka, wysoka, mocnej budowy ciała, po 40-ce, ładna, zawsze elegancko ubrana Magda - najstarsza córka Reginy, studiuje, wygląda jak młodsza wersja swojej matki Adam - najstarszy syn Reginy, 20 lat, silny, poważny Maria - młodsza córka Reginy, nastolatka typu "brzydkie kaczątko", zachowanie charakterystyczne dla dziewczyn w jej wieku. Mirek - najmłodszy z rodzeństwa, wiecznie rozczochrany, do jego ubrań ciągle przyczepiają się jakieś plamy, a lekka "żałoba" pod paznokciami jest nie do usunięcia. Wszyscy nazywają go MacGyver, a on jest dumny z tego przezwiska Andrzej - przyjaciel z dzieciństwa Reginy, silna budowa ciała charakterystyczna dla rolników, bogaty SCENA 1 Wnętrze. Na wpół rozpadły budynek, południe. Wewnątrz siedzi Mirek. Jest odświętnie ubrany. W ręku trzyma pudełko zapałek. Odrywa z niego część draski i kładzie na kamieniu. Na drasce układa w gwiazdę zapałki łebkami do środka. Przykrywa to kawałkiem draski i silnie uderza kamieniem. Słychać huk. Mirek wyjmuje spalone zapałki i zaczyna układać nową gwiazdę. W tym momencie słychać głos Reginy i rodzeństwa Mirka. REGINA (off) Mirek, Mirek! RODZEŃSTWO (off) MacGyver, MacGyver! Mirek puszcza rozdarte pudełko zapałek, otrzepuje kurz z ubrania i wybiega z budynku. SCENA 2 Plener. Podwórko domu Reginy Widać dom Reginy. Jest nowy, ale ma niedokończoną elewację. W dwu stron jest otoczony lasem. 100m od domu stoi rudera z której wybiega Mirek. Regina i rozeństwo MacGyvera odwracają się w jego stronę. ADAM MacGyver, chono tu, ale migiem. Mirek podbiega do Reginy. REGINA Gdzie ty się chowasz! Spóźnimy się! Mówiąc to otrzepuje ubranie Mirka z kurzu. Szczególnie starannie i mocno w okolicy pośladków. Na koniec sprawdza czystość rąk. REGINA Może być. Chodźmy! Idą w kierunku odległej o kilkadziesiąt metrów szosy. W powyższym tekście zmieniłem formatowanie. Jednak czekam na dokładne wytyczne adminów w kwestii formatowania dla WWW i TXT. I proszę o minimum wyrozumiałości - moje błedy nie wynikają z świadomego łamania regulaminu. Z założenia (błędnego jak się okazało) miała to być tylko ocena zamkniętego tematu - etiudy. Ale wszystko się zmieniło i dałem nowy temat. Mam nadzieję, że lepiejj oddaje to, co się dzieje w tym wątku. Jest jeszcze jedna sprawa - nie posiadam Windowsa. Jeżeli jakieś wymaganie ze strony adminów będzie związane z Wordem, Explorerem lub innym programem nieistniejącym na Linuxie, to choćbym stanął na głowie nie będę mógł go spełnić. |
Autor: | LGF [ 19 Sty 2007, 18:02 ] |
Temat postu: | |
Uwaga techniczna: Na forum działa system załączników, pozwalający dodać do postu tekst zapisany w wiekszości popularnych formatów. Dzięki temu unikniesz przy okazji rozwlekłości postu. Spróbuj skorzystać z tego systemu zamiast wklepywać tekst bezpośrednio do treści wiadomości. Czy ja dobrze zrozumiałem? Że na debiut postanowiłeś wystartować z pełnym metrażem? Nadal uważam, że oceniać można dopiero całość, bo co mi po nawet kilku fragmentach jeżeli nie znam kontekstu? |
Autor: | SOE [ 20 Sty 2007, 15:01 ] |
Temat postu: | |
W porządku, będę zamieszczał jako załączniki TXT. To z całą pewnością pozwoli na uniknięcie rozwlekłości, ale jest dalekie od wygody. Załącznik oznacza uruchomienie dodatkowego programu. Uważam, że małe fragmenty lepiej byłoby umieszczać wprost na forum. Zajmuje to tyle samo miejsca na serwerze, ale dostęp jest natychmiastowy. To tylko taka sugestia, bo admin jest alfą i omegą A co do idei - oczywiście, że mam pomysł na długi metraż. Ale mam olbrzymie wątpliwości, czy jestem w stanie napisać scenariusz. To jest specyficzne pisanie. Dlatego postanowiłem napisać etiudę (będącą kawałkiem tego pomysłu) i zapytać innych co sądzą o technice. Ja się nie znam, ale sądzę, że scenariusz to głównie uwagi dla reżysera. Nie wiem, czy należy uwypuklać najważniejsze rzeczy i resztę zostawić ekipie filmowej. Czy może wskazane jest dokładne opisywanie scen. I zanim nie nauczę się dobrego pisania nie napiszę całości, to nie miałoby sensu. Dlatego prosiłby o oceny fragmentów w oderwaniu od całości. Czy dialogi są wiarygodne? Czy opisy są zbyt lakoniczne. A może są za bardzo rozwlekłe? W opisach lepiej rzucać hasłami - idzie, leży itp, czy bardziej literacko "Roman idzie przed siebie nie rozglądając się na boki". Zanim spartolę cały materiał chcę się nauczyć podstw na wprawkach. Jako amator mogę godzinami patrzeć na tekst i nie znaleźć żadnego błędu. A specjaliście wystarczy rzucić okiem. I na koniec najważniejsze - może lepiej dać spokój ze scenariuszami, bo tworzę kino klasy E, czyli "E, facet, lepiej zajmnij się czymś innym" |
Autor: | PoProstuMaciek [ 21 Sty 2007, 14:13 ] |
Temat postu: | |
Format scenariusza w produkcji offowej to drugorzędna sprawa- najważniejszy jest treśc. A ty znowu nic w tym fragmencie ważnego i ciekawego nie zawarłeś. Daj tu scenariiusz etiudy, to będziemy mieli jakieś rozeznanie co z Ciebie jest za pisarz. |
Autor: | LGF [ 21 Sty 2007, 15:00 ] |
Temat postu: | |
Cytuj: sądzę, że scenariusz to głównie uwagi dla reżysera. Nie do końca tak jest. Scenariusz to szkielet całego filmu. Dla reżysera jest podstawowym budulcem dzieła filmowego, ale jednocześnie ma służyc aktorom (nie tylko jeżeli chodzi o kwestie dialogowe; aktor z Twojego tekstu musi wyłuskać to, co jest mu potrzebne do zrozumienia postaci), producentom (muszą ocenić rentowność danego filmu) oraz wielu, wielu innym osobo pracującym przy produkcji. To dlatego tak ważne w mainstreamie jest formatowanie tekstu. Chodzi tu o jeden wspólny język, zrozumiały dla całego filmowego światka. Jeżeli chodzi o didaskalia, to kwestia jest tu nadal otwarta. Możesz pisać lakonicznie, używając zdawkowych opisów, a tym samym umożliwiając reżyserowi twórczą interpretację. Z drugiej strony możesz ubarwiać świat większą liczbą szczegółów, starając się jak najpełniej przekazać własną wizję (która pewnie i tak zostanie odwrócona do góry nogami podczas przygotowań i produkcji ) Wybór należy od Ciebie. Co do dialogów, to nie tyle chodzi o ich wiarygodność sensu stricto, ale o wiarygodność w ramach przyjętej konwencji. Dialogi w filmach w niczym nie przypominają rozmów z jakimi spotykasz się na codzień w swoim życiu. Ich przeniesienie na ekran było by najgorszym błędem jaki może popełnić filmowiec. Ciężko mi się odnieść do Twoich dialogów, bo w większości są to krótkie kwestie, w żaden sposób ze sobą niepowiązane. Natomiast przytoczona przez Ciebie w pierwszym fragmencie rozmowa z Ordynatorem jest tragiczna już pod względem poprawności języka. Popracuj nad tym. Cytuj: małe fragmenty lepiej byłoby umieszczać wprost na forum
A kto będzie oceniał czy dany fragment mieści się w kategorii "mały" czy nie? System załączników działa od dłuższego czasu, jak na razie nikt się nie skarży, więc proszę żebyś i Ty się do niego zastosował. |
Autor: | santi [ 21 Sty 2007, 15:20 ] |
Temat postu: | |
Wiarygodność postaci jest najważniejsza i to niezależnie od przyjętej konwencji. Widz wybaczy dźwięk w próżni, latające słonie itp. natomiast nie przełknie jeśli postać zachowuje się w sposób nieumotywowany i mało prawdopodobny. Jeśli to "pozytywista" to trzeba to wcześniej zasygnalizować jakoś. |
Autor: | SOE [ 22 Sty 2007, 12:32 ] | ||
Temat postu: | |||
To prawda, moje dialogi są pod psem. Spróbuję nad tym popracować, ale wątpię w szybką poprawę. Trochę podniósł mnie na duchu program, który przed chwilą obejrzałem. Krzysztof Kieślowski żalił się, że Gajos na planie zjechał jego (jak sam sądził) dobre dialogi. Dopiero podczas montażu stwierdził, że to Gajos miał rację. Czyli nawet mistrzowie mają chwile słabości A wracając do wiarygodności postaci. Młody ordynator to moim zdaniem byłoby wystarczające uwiarygodnienie. Jeszcze nie zdążył się zepsuć. Fragment krótki, więc niewiele wniosków można wyciągnąć. Postanowiłem napisać kolejną etiudę. Postaci dobrze znane, ale inne podejście. Co prawda całkowicie nieprzydatne dla mojego pomysłu na film, ale to tylko ćwiczenia. Pomysł na niżej zamieszczoną etiudę przyszedł mi do głowy po obejrzeniu w National Geographic programu "Prawda i fikcja w Hollywood". W załączniku tekst kodowany w ISO (archiwum ZIP). Jeżeli zamiast polskich liter będą krzaczki, to należy przełączyć w programie kodowanie z CP1250 na ISO 8859-2.
|
Autor: | santi [ 22 Sty 2007, 15:05 ] |
Temat postu: | |
Hmm... w zasadzie to o czym to jest? Że niby w filmach wszystko jest fajne a w życiu to ludzie naprawdę giną? Strasznie dużo literatury i gadaniny. Na słuchowisko radiowe OK ale nie wiem czy obroniłoby się w filmie. Tak na marginesie jeśli możesz to zamieszczaj teksty w takim formacie żeby bliźni nie musieli sobie nic przełączać. W twoim własnym interesie bo ograniczasz sobie audytorium. |
Autor: | SOE [ 30 Sty 2007, 11:13 ] | ||
Temat postu: | |||
Santi, ja tylko muszę osierocić tę biedną rodzinę. A w ramach wprawki osierociłem ją poprzez kataklizm, jakim jest asteroida Postanowiłem poćwiczyć dialogi i efekt jest taki, że chyba przestanę pisać. Nawet nie przypuszczałem, że to takie trudne. W załączniku jest zmieniona scena z ordynatorem. Przekręciłem ją o 180 stopni względem wcześniejszej wersji. Mam nadzieję, że ta jest wiarygodna Skoro już ćwiczę, to mam takie pytanie. Załóżmy, że reżyser dostaje fajny scenariusz, ale niektóre osoby są "przerysowane". Jak wtedy postąpi - czy będzie dążył do zmiany scenariusza, czy wygładzi go swoimi sztuczkami?
|
Autor: | karakurat [ 30 Sty 2007, 12:26 ] |
Temat postu: | |
Myslę, że żle zaczynasz. Musisz miec pomysł. Ot, chocby prostą historię, z której cos wynika i która powinna zaciekawić. Zastanów sie, co chcesz przez tą historię osiągnąć np. przekazać cos ważnego widzowi albo "tylko" go rozbawić. Dopracuj pomysl zgodnie z zasadmi sztuki. Zweryfikuj jakoś np. poprzez dyskusje na forum albo metodą na odleżenie i ponowny powrót do pracy. Potem dopiero pisz dialogi. Inaczej bedziesz zmieniał scenariusz na okrągło i do niczego nie dojdziesz. Co do prezentowanego fragmentu. Jak opisujesz przyjazd pana Andrzeja nie pisz, że zwykle jest pogodny. Bo jak to pokażemy w filmie - chyba damy napis ze strzałką w kierunku postaci "<- zwykle jest pogony" Co do twojego pytania dot. zmian w scenariuszu. Słyszałem , że w Europie panuje system reżyserski tj. reżyser bogiem i czesto ingeruje w scenariusz. Za oceanem panuje system producencki: daje kasę i on bedzie decydował co i jak zmienić. Zastanawiam się czy oskar za oryginalny scenariusz nie jest nagrodą za taki właśnie nie zmieniony jeszcze przez producenta. Pozdrawiam |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |