Forum Kamera!Akcja
http://kameraakcja.pl/

Co z nagłówkami?
http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=72&t=1178
Strona 1 z 1

Autor:  Lucy [ 21 Sie 2006, 08:16 ]
Temat postu:  Co z nagłówkami?

Potrzebuję technicznej rady w związku z nagłówkami scen. Mianowicie co piszę w nagłówku jeśli scena toczy się w wielu pomieszczeniach, powiedzmy bohaterowie przechodzą z kuchni do przedpokoju?

Chciałabym podkreślić, że nie mogę napisać INT. MIESZKANIE, gdyż większość scen toczy się w tym mieszkaniu i mówienie o oddzielnych pomieszczeniach ma kolosalne znaczenie dla zrozumienia treści scenariusza.

Tak samo z przejściem z EXT. DO INT.. Czy jeśli ktoś wchodzi do sklepu, a przedtem szedł sobie parkiem, to w nagłówku piszę PARK, a o wejściu do sklepu informuję jedynie we wskazówkach scenicznych?

Autor:  LGF [ 21 Sie 2006, 13:52 ]
Temat postu: 

Teoretycznie każda zmiana miejsca akcji tworzy nam nową scenę, także dla każdego pomieszczenia w mieszkaniu o którym mówisz powinnaś stworzyć oddzielny nagłówek i oddzielną scenę.
Ostatnio jednak, w profesjonalnym scenariuszu spotkałem się z nagłówkiem takiej oto treści:
Cytuj:
PL./WN. PRZED DOMEM KOWALSKICH/W DOMU KOWALSKICH. DZIEŃ

A o zmianie scenerii informacja podana jest - tak jak wspominałaś - we wskazówkach scenicznych. Także oba sposoby są jak widać prawidłowe.

A tak przy okazji. Skoro jesteśmy w Polsce, to używajmy polskich odpowiedników: INT = WN. a EXT = PL. :)
pzdr

Autor:  Lucy [ 21 Sie 2006, 14:25 ]
Temat postu: 

Przykładowo. Jest bohater, który snuje się bez celu po tym nieszczęsnym mieszkaniu. Wchodzi do kuchni, ale nic tam ciekawego nie znajduje. Następnie do salonu, włącza telewizor. Później do sypialni, bierze do ręki książkę.

Jest to jakaś sekwencja scen, ale szlag mnie trafia gdy widzę na papierze takie krótkie scenki poprzerywane nagłówkami. A jak sam rozumiesz pisanie o siedmiu pomieszczeniach w jednym nagłówku wygląda niezadobrze, delikatnie mówiąc.

Zdaję sobie sprawę, że ta pierwsza opcja jest lepsza. Gdybyś mógł mi podać przykład jakiegoś profesjonalnego scenariusza, w którym mamy z czymś takim do czynienia. Wiesz, jak gdzieś to zobaczę to uwierzę, że to jest OK.

Autor:  LGF [ 21 Sie 2006, 15:15 ]
Temat postu: 

Hmm, ciężko mi teraz przywołać tu jakieś przykłady. No ale możesz jeszcze zrobić tak.

Skoro to mają być tylko krótkie przebłyski tego co robi bohater zastosuj przebitki. Zgodnie z "Jak napisać scenariusz filmowy?" przebitka to seria krótkich scen stanowiących tło dla opowieści. W Twoim przypadku wyglądałoby to mniej więcej tak:

Cytuj:
WN. MIESZKANIE BOHATERA. DZIEŃ

PRZEBITKA:

1) Bohater pustym wzrokiem rozgląda się po kuchni.
2) Wchodzi do salonu, siada w fotelu.
3) Włącza telewizor.
4) Bohater krząta się po przedpokoju.
5) Wchodzi do sypialni, podnosi książkę z łóżka.


Co Ty na to? Takie rozwiązanie jest o wiele wygodniejsze, a dodatkowo nie rozstraja czytelnika "pustymi" nagłówkami i scenami, które na dobrą sprawę nic nie wnoszą do treści filmu.

Autor:  Lucy [ 21 Sie 2006, 16:19 ]
Temat postu: 

Wiem, strona nr 32. Tylko, że przypadek, który jest tam opisany nijak ma się do mojego. Dałam Ci tylko przykład z tym "snuciem się", żeby pokazać wielokrotną zmianę pomieszczeń. Może nie do końca dobrze obrazuje mój problem.

W moim scenariuszu sceny, które tworzą sekwencję są o wiele bardziej rozbudowane, zawierają po kilka akapitów. A nie po jednym, dwóch zdaniach. To nie są przebłyski. W moim przypadku nie mogę napisać tych scen w punktach i ciężko jest je w ogóle nazwać przebitkami.

Wiem, jestem może trochę upierdliwa. Ale scenariusz jest skończony i pozostają takie techniczne sprawy, z którymi nie wiem jak sobie poradzić. Wynikają jedynie z mojej niewiedzy, a na pewno istnieje jakaś reguła - mniej lub bardziej dobra - której powinnam posłuchać. Żeby filmowiec, który czyta scenariusz, od razu, na wejściu nie pomyślał, że to amatorstwo.

Nie chciałabym być zdyskredytowana z powodu formy scriptu.

Więc jeśli przypomnisz sobie jakiś film, o którym wspomniałam w drugim poście, (nie mówię, że dzisiaj, czy jutro, poczekam, nigdzie się nie wybieram) to napisz, będę naprawdę wdzięczna.

Ta prośba oczywiście dotyczy wszystkich użytkowników forum.

Dzięki.

Autor:  Mokotowski [ 21 Sie 2006, 22:46 ]
Temat postu: 

Na wstępie mała uwaga. Formatowanie scenariusza w Polsce często dosyć daleko odbiega od ortodoksyjnego amerykańskiego formatu, który tak szczegółowo opisują podręczniki scenariopisarstwa.

W opisanym przez Lucy przypadku będzie to na ogół wyglądało tak:

SCENA 5. WNĘTRZE, MIESZKANIE - DZIEŃ
BOHATER robi to, tamto i owamto. (tu opisujesz jego działania). (...) BOHATER przechodzi do KUCHNI.

KUCHNIA - BOHATER to, owo i jeszcze coś. (...) BOHATER przechodzi do POKOJU.

POKÓJ - BOHATER itd., itd., itd.

W polskiej praktyce na ogół w nagłówku umieszcza się numer sceny - i to w scenariuszu autorskim, jeszcze przed redakcją i przeróbką na scenopis.
Po drugie - imię bohatera za każdym razem pisze się wielkimi literami, niezależnie od tego, co uważają na ten temat autorzy podręczników.
Dosyć często używa się w scenariuszach kursywy (na ogół do wtrąceń inscenizacyjnych, choć niekiedy również do całych opisów akcji).
Równie często pogrubia się nagłówki scen i imiona bohaterów przed dialogami (to bardzo ułatwia czytanie).

Napisałaś, Lucy: " Żeby filmowiec, który czyta scenariusz, od razu, na wejściu nie pomyślał, że to amatorstwo. Nie chciałabym być zdyskredytowana z powodu formy scriptu."

O to bym się akurat na Twoim miejscu nie obawiał. Jeśli ktoś z branży dostanie tekst podpisany nieznanym mu nazwiskiem - od razu będzie wiedział, że to tekst debiutanta (a to jest u nas równoznaczne z amatorstwem). Niektórych może to zniechęcić, ale jeśli już ten, komu dasz swój tekst zacznie go czytać, na pewno nie zwróci uwagi na drobne uchybienia w formatowaniu - o wiele bardziej (jeśli nie wyłącznie) będą go interesowały walory fabuły.

A jeśli już mowa o robieniu dobrego wrażenia - przyłóż się jak najstaranniej do treatmentu. Ale może nie do końca wg zaleceń pana Wereśniaka, bo bardzo często zachętą do przeczytania czy to treatmentu, czy to synopsis jest tzw. dobra polszczyzna i plastyczność opisu (he, he - już widzę komentarze, do tego, co napisałem).

A co do sytuacji drugiej: spacer po parku, a potem wejście np. do pubu. Nagłówki scen zależą od tego, czy chcesz opisać akcję ciągłą: coś się dzieje w parku, coś się dzieje przy wejściu do pubu, a potem już akcja w pubie. W tym przypadku będzie to raczej:
PLENER/WNĘTRZE. PARK - PUB - DZIEŃ.
Jeśli natomiast scena w parku i w pubie nie są ściśle związane (nie łączą się żadnym przejściem) używa się dwu nagłówków:
PLENER. PARK - DZIEŃ
Tu opis jakiejś akcji (...) Wchodzą do pubu.

WNĘTRZE. PUB - DZIEŃ
I ciąg dalszy akcji...

I to wszystko.

Autor:  Majka [ 23 Sie 2006, 11:12 ]
Temat postu: 

Wg jednego z wzorcow amerykanskich (Trottier - The Screenwriters Bible) mogloby wygladac to tak:

WN. MIESZKANIE BOHATERA

Bohater wchodzi i rozglada sie z niedowierzaniem.

PRZEDPOKOJ

Bohater wpatruje sie w wybebeszona szafe. Na jego twarzy pojawia sie przerazenie. Szybko wybiega w glab mieszkania.

SALON

Bohater wpada i nagle staje nieruchomo. Patrzy na stolik RTV i do oczu naplywaja mu lzy. Stolik jest pusty. Bohater szybko wybiega z salonu.

SYPIALNIA

Bohater wbiega i nerwowo zaglada do bielizniarki. Szuka czegos zdenerwowany. Znajduje, wyciaga i usmiecha sie zlowrogo. W rece trzyma pistolet.

Czyli - konkretne miejsca w ramach sceny opisywane sa oddzielnymi naglowkami. Jakos to sie nawet nazywalo, ale nie pamietam jak. Ja stosuje wlasnie te metode, poniewaz wydaje mi sie klarowna, a o to chodzi.

Natomiast jesli chodzi o WN. PL. w ramach jednej sceny to ten autor odradzal laczenie. Rekomendowal tworzenie oddzielnych scen, o ile oczywiscie nie chodzilo o jakies krotkie retrospekcje itp.

Pewnie jest wiele innych sposobow, ale ten podobal mi sie najbardziej.

Autor:  Lucy [ 23 Sie 2006, 13:07 ]
Temat postu: 

Z Waszych postów wynika jedna rzecz.

Każdy scenarzysta stosuje inne reguły, więc nie ma co się do reguł żadnego z nich stosować. Trzeba pisać tak, żeby dobrze się to czytało i żeby nikt nie miał problemu ze zrozumieniem o co chodzi. Wtedy wszystko jest ok.

Mam rację?

Autor:  LGF [ 23 Sie 2006, 14:20 ]
Temat postu: 

Tak nie do końca. Z jednej strony są pewne rozwiązania, które można stosować zależnie od upodobań bądź zależnie od potrzeb, jednak są pewne zasady, które są święte i których łamać nie wolno, o ile chcesz być traktowana poważne.

Autor:  Mokotowski [ 23 Sie 2006, 17:26 ]
Temat postu: 

Lucy - tak mniej więcej jest, choć też nie do końca...
To nie jest tak, że każdy scenarzysta stosuje inne reguły - reguły ustanawia głównie producent czy reżyser, jeśli pełni również rolę producenta. Tak to jest np. w telewizji, że co serial - to inny format. I choć czasem taki "lokalny" format daleko odbiega od podręcznikowego standardu, to przy tej konkretnej produkcji staje się on obligatoryjny.
A co do poważnego traktowania, to jest pewien paradoks - zresztą w stu procentach typowy dla polskiej rzeczywistości. Otóż, jak już wspominałem wyżej, są pewne nasze rodzime tradycje: numerowanie scen, nagłówki scen i imiona postaci w dialogach wytłuszczone, używanie kursywy - wszystkie piętnowane w podręcznikach jako błędne. Za w jakiś sposób "amatorszczyznę" środowisko uznaje takie hiperpoprawne podręcznikowe formatowanie. Niewiarygodne, ale prawdziwe.

Majka - co autor, to inne zasady... No, ale w końcu kto by kupił koleją biblię, gdyby wszędzie było tak samo...

Autor:  Lucy [ 23 Sie 2006, 19:15 ]
Temat postu: 

Mokotowski, skoro wiesz tyle o tym, jak scenariusz powinien wyglądać w polskich realiach, oznacza to, że należysz do "środowiska"; czy wysyłałeś gdzieś scenariusz? A jeśli nie, to skąd to wiesz?

Tak z czystej ciekawości.

Autor:  Mokotowski [ 23 Sie 2006, 19:42 ]
Temat postu: 

To wiedza zdobyta na wiele różnych sposobów - w każdym razie nie są to domysły. Ale jeśli masz jakieś szczegółowsze pytania, to na priva albo e-mail...

Autor:  Majka [ 24 Sie 2006, 10:03 ]
Temat postu: 

Wszystko zalezy od odbiorcy scenariusza. Tam, gdzie ja wysylalam swoj scenariusz obowiazywal format z ksiazki Trottiera. I musialam sie do tego dostosowac. Na szczescie odpowiadaly mi zasady i wiele z nich wprowadze jako stale w pisaniu.

W Polsce nie istnieja tak zformalizowane reguly, poniewaz sztuka pisania scenariuszy jest malo rozwinieta. Po co pisac, jesli nie ma wiekszych szans na realizacje? Z czasem moze sie to poprawi, ale na razie panuje wolna amerykanka. Znam jednego scenarzyste i on pisze jeszcze inaczej niz opisal to Mokotowski, z czego wynika, ze nie ma zadnych regul.

Najwazniejsze wydaje mi sie, zeby kazdy piszacy znalazl jakis odpowiadajacy mu format, a na to potrzeba czasu i doswiadczenia. Niezaleznie od wszystkiego format musi umozliwiac:
- klarownosc
- mozliwosc precyzyjnego przekazania zamierzonej tresci.

Autor:  Mokotowski [ 24 Sie 2006, 12:00 ]
Temat postu: 

Majka - z tym, że "w Polsce sztuka pisania scenariuszy jest mało rozwinięta", akurat bym się nie zgodził. Na pewno nie ma to wpływu ani liczba produkcji rocznie, ani szanse na realizację.
Dalej: "Najwazniejsze wydaje mi sie, zeby kazdy piszacy znalazl jakis odpowiadajacy mu format" - to też nie tak, bo jak już pisałem, musisz się dostosować do wymagań tego, dla kogo piszesz. Zapewne tak właśnie czyni Twój znajomy scenarzysta.

Chcesz skopiować format "doskonały" - ściągnij sobie wersję trial programu Final Draft (to jest tzw. standard przemysłowy w Stanach). Obejrzyj w opcjach, jak są formatowane poszczególne style i jeśli będziesz ich używać, każdy amerykański producent uzna Cię za zawodowca ;-)
Ale najlepszym rozwiązaniem w polskich warunkach jest sporządzenie szablonu w Wordzie i stworzenie pięciu stylów: Nagłówek, Didaskalia, Postać, Dialog, Uwagi dialogowe. Kiedy piszesz tekst nadajesz odpowiedni styl. I wtedy masz format dokładnie taki, jaki Ci najbardziej odpowiada. Ale kiedy okazuje się, że musisz oddać tekst inaczej sformatowany - po prostu wchodzisz w menu do opcji "Style" i zmieniasz w nich ustawienia. A wtedy Word, rzecz jasna, globalnie wszystko pozmienia. Przy tej metodzie - i wilk syty, i owca cała...
Na marginesie, kiedy piszę, używam tymczasowego stylu, w którym dialogi ciągną się od marginesu do marginesu (60 miejsc znakowych w wierszu) - więcej tekstu mieści mi się jednorazowo na ekranie. Dodatkowo używam czcionki Lucida Console (standardowa - tyle że nie pamiętam, czy instaluje się automatycznie z Windowsami czy Office`m), która ma tę samą szerokość znaku co Courier, ale jest "wyższa" i łatwiejsza do czytania na ekranie. Ale to już sprawa indywidualna - mnie jest tak wygodniej, innym może przeszkadzać.

A co do klarowności i precyzyjnego przekazywania treści, to akurat pod tym względem format ma najmniejsze znaczenie. Osobiście ani ze słyszenia nie znam takiego idioty, który by nie rozumiał, że jeśli odstępstwo od jakiegoś standardu jest spowodowana właśnie potrzebą jasności przekazu - to jest to wadą scenariusza.

Autor:  Majka [ 24 Sie 2006, 14:27 ]
Temat postu: 

Mokotowski - na szczescie kazdy moze miec swoje zdanie na temat poziomu sztuki scenopisarstwa w Polsce :wink:

Znany mi scenarzysta jest na tyle dobry, ze stworzyl swoj wlasny styl pisania i to czytajacy musza go zaakceptowac. Ach, jak ja mu zazdroszcze :)

Nadal uwazam, ze nalezy znalezc najlepszy dla siebie format, a to, ze czasami trzeba bedzie dostosowac sie do konkretnego odbiorcy, to nie problem. Najlepiej wybrac sobie cos z ogolnie akceptowanych srodkow i wtedy od razu bedzie sie pisac i wygodnie dla siebie i zrozumiale dla innych.

Z Twojej dalszej wypowiedzi wnioskuje, ze troche inaczej rozumiemy slowo "format". Byc moze to moj blad, ale wg mnie nie chodzi tu tylko o marginesy i rozmiar czcionki, ale rowniez o rozne formy wyrazania tresci, czyli np. jak zamiescic retrospekcje, jak rozwiazac technicznie rozmowe telefoniczna, co mozna zawrzec we wskazowkach aktorskich, jak opisac punkt widzenia bohatera bez rozkazywania operatorowi kamery itp. Jest tego setki i warto wiedziec jak to robic, poniewaz w ten sposob szybciej mozna znalezc najlepszy dla siebie (i zgodny ze sztuka) schemat. Final draft nie rozwiaze tego problemu :wink: Ale domyslam sie, ze to nieporozumienie wynika z mojego zbytniego rozszerzenia pojecia "format". Dla mnie po prostu wszystkie wymogi techniczne sa "formatem" a wymogi strukturalne "struktura". No i trzeci element, czyli "tresc". Zdecydowanie najtrudniejszy, ale i najciekawszy.

A swoja droga to naprawde rozumiem zawodowych readerow amerykanskich, ktorzy dzien w dzien czytaja po kilka scenariuszy, czesto kiepskich. Gdyby kazdy z nich mial inny format, to zwariowaliby. Mysle, ze z szacunku dla ich pracy nalezy szanowac ich wymogi w zakresie konkretnego formatu. Tym bardziej, ze techniczne poprawki typu: zmiana marginesów, odpowiednie odstepy itp. to drobiazg na jeden wieczor.

Autor:  Mokotowski [ 24 Sie 2006, 16:58 ]
Temat postu: 

Myślę, że format rozumiemy podobnie. To, co piszesz o rozwiązaniu retrospekcji czy rozmowy telefonicznej - to w gruncie rzeczy sprowadza się do właściwego użycia nagłówków. Ale myślę, że sama to wiesz - zresztą i podręczniki wiele na ten temat mówią (nawiasem mówiąc, co autor - to inna szkoła...). Chyba najlepiej zdawać się tu na zdrowy rozsądek.

Z kolei zakamuflowane wskazówki operatorskie to też sprawa zręcznego formułowania didaskaliów - ale, wierz mi, w branży te sztuczki są też dobrze znane i traktowane trochę podobnie jak takie wskazówki napisane wprost. Zresztą i tak się nikt z nimi nie liczy, chyba że rzeczywiście wnoszą one coś istotnego - moim zdaniem, trochę szkoda na to czasu.

A co do treści - to rzeczywiście jest najtrudniejszy i najbardziej pracochłonny element. I ciekawe, że to, co w tym obszarze jest najistotniejsze i decydujące o powodzeniu - jest tak zaniedbywane... Żeby tak każdy autor wyciągnął wnioski z tego, że w tak wielu filmach na "listach płac" jest tylu ekspertów z dziedziny, o której film traktuje.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/