Format to wierzchołek góry lodowej, Moore...
Parę słów ode mnie
Masa niepotrzebnych, suchych dialogów:
Kod:
KAROLINA
Słucham?
KOLEŻANKI
To my!
KAROLINA
Wchodźcie. Piąte piętro.
Po co ten dialog?
Kod:
KAROLINA
Tam macie wódkę i jedzenie. Jak ktoś będzie chciał zapalić to mam kilka szlugów. Bawcie się dobrze.
Toż się rozumie samo przez się, moim zdaniem kolejny zbędny dialog. Pamiętaj, że zawsze obraz jest ciekawszy dla widza – nie dialog. Zwłaszcza w tak krótkich formach, gdzie o przegadanie nietrudno. Obrazki, obrazki i jeszcze raz obrazki...
Kod:
MAMA
Pamiętaj, że przyjmujesz antybiotyk. Masz brać go codziennie o 23:00. A tu masz numer do babci w razie czego.
No zaś, i tu ponadto od razu wiemy, że to się źle skończy – po co oglądać do końca?
Kod:
MAMA
Janek, Karolina nie odbiera telefonu, ZACZYNAM SIĘ MARTWIĆ.
Dajże to aktorowi zagrać, a nie powiedzieć. Wystarczy samo „Karolina nie odbiera...”
Kim jest Karolina, dlaczego jest tak nieodpowiedzialna? Jej zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe - w żaden sposób nie wynika ze scenariusza i z tej postaci (bo tu tak naprawdę w żaden sposób nie jest zarysowana POSTAĆ, nawet w minimalnym stopniu) – po prostu coś się dzieje i już.
To, że ta historia wydarzyła się naprawdę nic dla mnie nie znaczy – nie wierzę w nią i nie jest dla mnie w żaden sposób ciekawa. A scena nad grobem jest przetandetna...
To tyle moich skromnych uwag. Powodzenia i pozdrawiam