nietzsche napisał(a):
Jeżeli chodzi o Czerwonego, to macie racje, nie kierują nim żadne motywy (może jakieś sugestie ?)
Eh... Czerwony to ma być śmierć. Głupio byłoby coś sugerować, bo każdy ma chyba na temat tej postaci własne wyobrażenie, a to ma być bardziej Twoje wyobrażenie. Obejrzyj jeszcze raz Joe Black i przemyśl tą swoją śmierć. Zastanów, czego może chcieć, jak się może zachować?
Widz i tak może jej do końca nie zrozumieć, bo to w końcu jakiś tam krzywy byt, ale niech protagonista coś zrobi, żeby jej się postawić! Co z tego, że ona i tak postawi na swoim (i tak go dopadnie) niech z nią walczy! Niech próbuje, niech się wydaje, że mu się uda, ale... Niech się okaże, że zwycięstwo jest ułudne! Ze śmiercią się nie da wygrać, bo jest to nasze przeznaczenie - wracamy do greckich tragedii.
Wymyśl, coś co byłoby dokońca niezrozumiałe dla widza (człowieka), ale dla samej śmierci bardzo logiczne (niech to zaznaczy w niezrozumiały sposób), niech Jonasz ją pokona, niech czuje się zwycięzcą, ale tylko przez chwilę, bo ona i tak wróci i go zniszczy i w efekcie sprowadzi cały sens jego walki do niczego!
Tylko, że niech to będzie bardzo przejmujące i metaforyczne, dużo zwrotów akcji... Wiesz jak to się robi.
Tak mnie naszło... Gdybyś wyciął niepotrzebne retrospekcje, sprawił, że Jonasz jużby prawie zginął, ale jednak fuksem ocalił życie swoje i jej, na oczach Czerwonego. To wszystko wydarzyłoby się w jakiś dramatyczny sposób, pokazało, że jest on naprawdę bohaterem, człowiek nad człowiekiem, bla, bla, bla... Koniec, happy end. Dziewczyna dziękuje mu, jest wdzięczna, Czerwony przyjmuje porażkę i odchodzi... Dziewczyna przechodzi przez jezdnię i... Wpada w nią rozpędzony samochód.
Mam nadzieję, że za bardzo tej wypowiedzi nie zagmatwałem.