Forum Kamera!Akcja

Obecny czas: 29 Mar 2024, 10:59

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 22 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: FFILM
PostWysłany: 18 Lut 2007, 00:48 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Witam.

Przedstawiam do oceny prawdopodobnie ostateczną wersję mojego scenariusza. Dodam, że wcześniejsza wersja została przeze mnie zrealizowana w około 60%. W wyniku wypadków losowych niestety nie mogłem dokończyć filmu w takiej formie jak chciałem. Część rozwiązań przestała mi się podobać. Z biegiem czasu pomysł na film zaczął mocno ewoluować oraz pojawiły się dużo lepsze warunki realizacji, dlatego postanowiłem nakręcić film od nowa z dość mocno zmodyfikowanym scenariuszem.

Zdaje sobie sprawę z drętwości niektórych dialogów. Będę je ulepszał razem z aktorami.

Czekam na wasze opinie :]


Załączniki:
FFILM - scenariusz.zip [61.25 KiB]
Ściągnięto 811 razy
Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 18 Lut 2007, 22:03 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Gru 2006, 20:24
Posty: 518
Miejscowość: Gdańsk - Osie - Łódz - Wawa
Hey !
Na początku powiem tak : przeczytałem zaledwie połowę tekstu. Bardzo przepraszam .
Scenariusz mnie nie wkręcił .Staram się czytac różne scenarki , książki o scenarkach itd.
żeby polepszyć sobie warsztat ale jak coś mnie nie wkręca to nie czytam dalej.
Mi się nie podobał. Ale z filmem jest różnie. Tekst może być do bani ,a nakręcisz to tak ,że
będę pod wrażeniem. I co ? Będę chwalił no bo co kurde? Widziałem ,że niespodzianka jest na końcu ale to tyle...Z zabójstwami w offie trzeba uważać . Offowe trupy mnie przerażają w sumie. Kojarzy mi się z brakiem pomysłów .Sam lubię mordować w scenarkach ale uważam to raczej za słabość i brak oryginalności. Offowy trup po prostu śmierdzi.
Życzę good luck i nawet jeśli film będzie najgorszym badziewiem roku dokończ a następny zrób lepszy.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 18 Lut 2007, 23:44 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
Scenariusz może być niezrozumiały dla zwykłego zjadacza chleba ze względu na mnogość bohaterów, których właściwie w żaden sposób nie różnicujesz. Imiona imionami, ale bez jakiś charakterystycznych cech ZAZNACZONYCH w tekście czytelnik (nie widz) się pogubi.

Niestety muszę się przyznać, że również zatrzymałem się w połowie, później zerknąłem jeszcze tylko na końcówkę.
Nie przejąłem się losem bohaterów, bo z tej lwiej części jaką udało mi się przeczytać nie wynikały żadne, poważniejsze emocje. Nie widziałem celu, do którego Twoje postacie zmierzają. Nie widziałem sensu scen, które rozgrywały się przed moimi oczami. To wszystko było mi obojętne. A co najgorsze - nie byłem w stanie określić protagonisty!

Natomiast końcówka jest tak nieoczekiwana, że wydaje się być doczepiona do reszty. Pamiętaj, że nawet największa niespodzianka musi mieć jakieś podłoże. Musi być do niej jakieś nawiązanie, bo inaczej widz jej nie kupi. A jeżeli mu coś zasugerujesz, dasz szansę do podejrzeń, to na końcu powie sobie : "Tak właśnie myślałem" i wyjdzie z Twojego filmu zadowolony.

Dialogami się na razie nie przejmuj. To największa zmienna każdego scenariusza, a poprawki są wprowadzanie także na etapie montażu :wink:

quagmire - po raz kolejny zwracam się z prośbą o poprawność językową. I postaraj się na przyszłość nie "scenarkować", "hey'ować" i "good luczyć" :evil:


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 00:34 
Offline
Kaskader w Bollywood
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Maj 2006, 10:12
Posty: 109
Miejscowość: Katowice
Doczytałem scenariusz do polowy. Scena 5 i 6 żywcem zostały wycięte z lost highway i mulholland drive. To jest powód zeby scenariusz wyrzucic do smietnika. Oba filmy widziałem jakiś czas temu , i te 2 sceny akurat utknęły mi w pamięci. Postanowiłem czytać scenariusz dalej , jednak znów dotarłem do wątku ze sceny 6 i myśle ze na tym zakończę czytanie.

Film nie nadaje się do realizacji przy obecnej postaci scenariusza ze względu na plagiat. Obawiam się ze jeśli obejrzałbym filmy Lyncha jeszcze raz znalazłbym więcej nawiązań. Dlatego oceniam scenariusz negatywnie.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 02:07 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Obawiałem się, że tekst może okazać się zbyt skomplikowany i zniechęci do przeczytania go w calości. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jego obiektywna ocena nie jest możliwa ( nie żebym sugerował, że nie macie pojęcia o czym mówicie). To, że scenariusz powstawał przez bardzo długi okres spowodował, że znam go na wylot, włączając w to wszystkich bohaterów ich motywy itp. Scenariusz potraktowałem jako suchy zapis ciagu przyczynowo skutkowego pomijając ważne dla osoby "z zewnątrz" opisy.
Mój błąd, bo wynika z tego, że napisałem scenariusz dla siebie ( co zresztą jest prawdą ), a liczyłem na krytykę z waszej strony. Niestety intryga, w formie tekstowej też nie okazała się interesująca. Szkoda, chociaż starałem się przedstawić wszystko bardzo przejrzyście.

Dla mnie ten film to jedna wielka łamigłówka. Większośc wydarzeń rozgrywa się wokół tego samego wydarzenia. Po kolei dodawane są kolejne sceny, które rozbudowują główny motyw. Bohaterowie rzuceni są po prostu w wir wydarzeń, odsłaniając przed widzem kolejne kawałki układanki. Te same sceny, ukazywane są z różnych punktów widzenia...
Jeśli chodzi o zakończenie, jest specjalnie mocno zaskakujące, ale logicznie rozwiązane jest bezbłędnie. Zdaję sobie sprawę, że może wyglądać na nieco naciągane. Wynika to z tego, że chciałem sobie zakpić trochę z tych wszystkich filmów, w których chodzi głównie o to, żeby końcówka wywracała wszystko do góry nogami. Nawet ostatni rozdział nazywa się "zaskakujące zakończenie" No ale nikt nie przeczytał scenariusza w całości więc sprawę końcówki zostawie.

Jeśli chodzi o te plagiaty, to są one umieszczone celowo. Cytaty z inny filmów, to jedna z głównych ideii tego scenariusza. (między innymi stąd tytuł) Głównie cytowane są bardzo, krótkie fragmenty dialogów, lub jakieś charakterystyczne fragmenty scen (jednak podane w innej formie i w zupełnie innych okolicznościach). Scena 6 to wyjatek, już w momencie pisania jej wiedziałem, że to nie przejdzie bo względem innych cytatów jest to ogromny fragment. Może to, że pisałem z pamięci dało mi złudne przekonanie o dużych zmianach względem oryginału. No cóż teraz wiem, że scena 6 idzie do kosza bo tak duże zapozyczenie jest zbyt irytujące i od razu rzuca się w oczy. Jeśli chodzi o Lyncha to potem pojawiaja się kilka zdań z Eraserhead i motyw z zawiniętym w folię ciałem na plaży.

Od razu zastrzegam, że cała historia przedstawiona w scenariuszu opiera się na moich oryginalnych pomysłach.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 11:42 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
TTLW napisał(a):
Jeśli chodzi o te plagiaty, to są one umieszczone celowo. Cytaty z inny filmów, to jedna z głównych ideii tego scenariusza.

Dlaczeg taki zabieg? To stosuje się zazwyczaj w parodiach i taki efekt może śmieszyć.

TTLW napisał(a):
Jeśli chodzi o te plagiaty, to są one umieszczone celowo. Cytaty z inny filmów, to jedna z głównych ideii tego scenariusza. (między innymi stąd tytuł) Głównie cytowane są bardzo, krótkie fragmenty dialogów, lub jakieś charakterystyczne fragmenty scen (jednak podane w innej formie i w zupełnie innych okolicznościach)
Cytuj:
Od razu zastrzegam, że cała historia przedstawiona w scenariuszu opiera się na moich oryginalnych pomysłach.

Mogłeś napisać, że scenariusz opiera się na oryginalnych pomysłach słynnych reżyserów przerobionych przez Ciebie.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 12:59 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Ale to nie jest do końca prawda. Bo scenariusz nie opiera się na cudzych pomysłach. Jeśli pojawiają sie jakieś cytaty, są umieszczone w takich miejscach by pasowały do mojej historii. Te cytaty zresztą są tak subtelne i krótkie, że praktycznie niezauważalne (pomijając scenę 6 no i może nawet 5). Poza tym cytowane przeze mnie fragmenty w wersjach oryginalnych nie mają żadnego znaczenia na całość. Nigdy nie są to sceny kluczowe. Po prostu ktoś, kto dobrze zna jakiś film wyczuje, że chyba gdzieś to widział..
Takie miałem założenie pisząc ten scenariusz. Może trochę zapędziłem się mówiąc o głównej ideii tego scenariusza, jaką miały być cytaty. W tej chwili po napisaniu którejś z kolei wersji, ich liczba radykalnie zmalała, wszystko się zatarło i trzeba by było znać jakiś film na wylot by skojarzyć skąd jakiś fragment pochodzi. Zostało tylko kilka takich scen w których łatwo się tego domyślić. W tej chwili jestem w trakcie ich przerabiania by nie nasuwało się to od razu.

W filmie chodzi o to by pokazać jednocześnie film właściwy (sceny kolorowe) i to wszystko co działo się od kuchni (sceny czarnobiałe) czyli to jak film powstawał. Ale w taki sposób by obie płaszczyzny łączyły się ze sobą i oddziaływały na siebie.
Główny problem polega na tym, by do samego końca widz miał poczucie, że to wszystko stanowi jedną całość. (głównie dlatego tytuł jest taki)
Na samym końcu pisania scenariusza przypomniała mi sie scena z Mulholland Drive i po jej napisaniu, przerobiłem praktycznie cały czarno-biały wątek wychodząc od tej sceny. Teraz juz wiem, że taki zabieg nie wyszedł na dobre bo zagubiłem trochę pomysł pokazywania wszystkiego od kuchni i powstały nic nie znaczące sceny, które kiepsko łączą się z wątkiem głównym (kolorowym) Dodam, że w filmie będę grał samego siebie czyli reżysera filmu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 19:41 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
Cytuj:
Po prostu ktoś, kto dobrze zna jakiś film wyczuje, że chyba gdzieś to widział..

To niesety błędne rozumowanie. Ktoś, kto dobrze zna film, który cytujesz w danym momencie, poczuje się oszukany i będzie miał podobne odczucia jak Maciek. Zgadzam się z nim w stu procentach, że taki zabieg obroni się w przypadku parodii. W każdym innym razie będzie świadczył na niekorzyść autora (plagiat, brak oryginalności - nazwij to jak chcesz).


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 22:55 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Cytuj:
To niesety błędne rozumowanie. Ktoś, kto dobrze zna film, który cytujesz w danym momencie, poczuje się oszukany i będzie miał podobne odczucia jak Maciek. Zgadzam się z nim w stu procentach, że taki zabieg obroni się w przypadku parodii.


Ale przecież w parodiach cytowane są zawsze fragmenty bardzo charakterystyczne, i znane przez ogół. Do tego zawsze ukazywane są w krzywym zwierciadle i mają na celu wyszukiwanie humorystycznych aspektów.

Cytuj:
W każdym innym razie będzie świadczył na niekorzyść autora (plagiat, brak oryginalności - nazwij to jak chcesz).


Dziwne bo taki zabieg stosowany jest bardzo często w kinie. Najprostszym i wszystkim znanym przykładem może byc Tarantino, który w swoich filmach umieszcza, całe dialogi i sceny pochodzące z innych filmów. Nie wiem czy można mówić w takim przypadku o braku oryginalności. No, ale wydaje mi się, że to temat na osobą dyskusję.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 19 Lut 2007, 23:10 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
W parodii jak mówię jest to jak najbardziej uzasadnione, bo konwencja tych filmów pozwala na takie rozwiązanie. Założeniem twórcy takiej parodii jest wykreowanie komizmu sytuacji poprzez wykorzystanie konkretnego cytatu czy nawet całego motywu z innego filmu. I widz to kupi, bo nastawiał się na to idąc do kina.
Natomiast z tego co widzę, to sam nie wiesz do końca po co wykorzystałeś klisze z innych obrazów. Co chciałeś przez to osiągnąć? Piszesz, że pasowały do Twojej historii. To niezbyt mocny argument. Piszesz, że w zasadzie te cytaty nie mają znaczenia w perspektywie całości. No to skoro tak, to po cholere one są? Ani nie śmieszą, ani nie pociągają akcji do przodu. Myślsz, że widz ogladając to poczuje, że gdzieś to widział? W takim razie patrz mój poprzedni post. Bo w tej konkretnej historii widz zareaguje na to tak jak zareagował mario.

Temat Tarantino zostawmy filmoznawcom, bo o nim to można by eseje pisać. Ale jeżeli wzorowałeś się na jego doświadczeniach przy pisaniu tego tekstu.. hmmm. Moim zdaniem lepiej zaczynać od podstaw, a dopiero jak już nabierze się wprawy to można bawić się w wariacje.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 00:47 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Chodziło mi o to, że cytowane fragmenty nie wpływaja na całość w oryginalnych wersjach filmów.
Tarantino podałem jako jeden z najbardziej charakterystycznych przykładów, ale jest cała masa innych twórców którzy korzystają z zapożyczeń na podobnej zasadzie. Kiedyś natknąłem się nawet na dokładną analizę jakiegoś japońskiego filmu (niestety nie pamiętam tytułu) który od początku do końca został zbudowany z zapożyczeń. Były to bardzo, krótkie cytaty, ale twórcy kopiowali nawet kompozycję ujęć.
W innych filmach cytaty często traktowane są jako ciekawostki dla maniaków filmowych, którzy bawią się w wyłapywanie podobnych scen (np. nakręcenie w identyczny sposób wychodzenia na ulicę głównego bohatera w filmach Adwokat Diabła i Abre Los
Ojos (czyli amerykański Vanilla sky) Takie zapożyczenia dla zwykłego odbiorcy są praktycznie niezauważalne. Bardzo lubię takie odniesienia, dlatego postanowiłem umieścić takowe w moim scenriuszu. Jednak jak już napisałem z biegiem czasu wszystko zaczeło się zacierać i w kolejnych wersjach ich liczba zaczęła maleć. Zresztą uważam, że podane w nowej formie tak będą różnić się od oryginału, że tylko bezpośrednia styczność z cytowanym filmem pozwoli zauważyć jakieś podobieństwo.
W tej chwili, wiem że muszę usunąć wszystkie JAWNE zapożyczenia ( nie jest ich zbyt wiele)
Cytuj:
Moim zdaniem lepiej zaczynać od podstaw, a dopiero jak już nabierze się wprawy to można bawić się w wariacje.

Myślę, że podstawy mam za sobą. Może dlatego, że zawsze piszę dla siebie powoduje, że scenariuszowi brakuje szerszych opisów i nie wydaje się interesujący. Nie sądze też, że sceny nie popychają akcji do przodu. Jak już napisałem film to łamigłówka. Na papierze może wyglądać nieciekawie, ale w filmowej wersji wypada dość interesująco. Niestety umieszczenie w internecie wcześniej nakreconych scen kosztowałoby mnie zbyt dużo czasu. Poza tym oceniacie scenariusz po przeczytaniu połowy.
Chciałbym żebyście nie czepiali się już tych zapożyczeń, bo dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu.

Może gdy w pomieszczeniach, w których będę kręcił zostanie ukończona scenografia to zrobie kilka zdjęć i umieszczę na forum, żebyście zwizualizowali sobie mniej więcej to co się bedzie działo w filmie.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 01:39 
Offline
Może kiedyś zrobi swój pierwszy film
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2007, 02:34
Posty: 183
Miejscowość: Plainfield, NJ, USA
Sprawa prosta i nieskomplikowana.
Napisałeś:
Cytuj:
Może dlatego, że zawsze piszę dla siebie...

To wyjaśnia Twoje podejście. Piszesz dla siebie, więc zawiłości fabuły są dla Ciebie oczywiste.
W takim przypadku nie powinieneś prosić o ocenę osób trzecich, gdyż nie znając całej ideologii po prostu wielu detali nie rozumiemy.
Pisanie dla samego siebie to sztuka dla sztuki.
Jeśli my nie rozumiemy scenariusza, to widz nie zrozumie filmu bez uprzedniej prelekcji w Twoim wydaniu, a to już go przekreśla jako film dla widza. To będzie film dla Ciebie, którego zawiłości doskonale rozumiesz i umiesz wyczytać informacje między wierszami.
Niestety zwykły widz tego nie dokona i wyda wyrok skazujący.
Twoja obrona przypomina gadaninę adwokata, który w imieniu winnego jak cholera człowieka sięga po argumenty z "czwartego wymiaru", ale jakkolwiek adwokat ma szansę wygrać sprawę "nie do wygrania" tak Ty szans na przekonanie widza, że film jest zrozumiały, kiedy nie jest, niestety niemasz :twisted:
To z kolei pogłębia Twoją frustrację i nic dobrego z tego nie wynika.
Rada moja jest taka; skoro prosisz o ocenę i się z takową liczysz, to posłuchaj większości.
Chcąc zachować osobisty charakter "dzieła" nie wymagaj opini ogółu :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 02:11 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Już na samym początku przyznałem, że nie powinienem prosić was o ocenę. Dalsza dyskusja dotyczyła, już raczej słuszności cytowania innych filmów a nie samego scenariusza.

Cytuj:
Jeśli my nie rozumiemy scenariusza, to widz nie zrozumie filmu bez uprzedniej prelekcji w Twoim wydaniu, a to już go przekreśla jako film dla widza. To będzie film dla Ciebie, którego zawiłości doskonale rozumiesz i umiesz wyczytać informacje między wierszami.


Dlaczego uważasz, że jeśli scenariusz jest dla was niezrozumiały to tak samo będzie z filmem? Przecież to są zupełnie inne formy.
Jeśli ja rozumiem scenariusz to na jego podstawie zrobię zrozumiały film.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 02:14 
Offline
Może kiedyś zrobi swój pierwszy film
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2007, 02:34
Posty: 183
Miejscowość: Plainfield, NJ, USA
Oczywiście.
Zrozumiały identycznie, jak jego źródło, czyli scenariusz, wyłącznie dla Ciebie. :twisted:
A może powinieneś prosić o ocenę filmu a nie jego papierowego zapisu?
Jeśli film będzie oderwany od scenariusza na tyle, aby go załapać, pochwalisz się, że powstał z doskonałego materiału :twisted:


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 02:32 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Nie wiem o co Ci chodzi. Czepiasz się na siłę.
Film nie będzię oderwany od scenariusza, ani trochę. Bo od samego początku do końca logicznie rozwiązany jest bezbłędnie. Po prostu tekst jest mało przystępny i trzeba poświęcic trochę czasu by go zrozumieć.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 05:13 
Offline
Może kiedyś zrobi swój pierwszy film
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2007, 02:34
Posty: 183
Miejscowość: Plainfield, NJ, USA
Przeceiż poto właśnie dałeś tekst do publicznej oceny, żeby każdy się czepiał i wytykał to, co razi.
Skoro uważasz, że wszyscy czepiają się na siłę, to dyskusja niema sensu.
Nie zadawaj pytań, na które odpowiedzi nie chcesz usłyszeć :)
Peace


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 09:38 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
Ja jeszcze wrócę do wypowiedzi guagmire, który twierdzi, że tekst może być do bani, a powstać może z tego ciekawy film. Ty natomiast twierdzisz, że scenariusz i gotowy film to dwie zupełnie różne formy. Hmmm, to chyba wymaga sprostowania.

Odnośnie pierwszego sformułowania - każdy zawodowy scenarzysta przytoczyłby tu zasadę cytowaną chyba we wszystkich możliwych książkach do scenopisarstwa: z dobrego scenariusza można zrobić film dobry, albo zły. Ale ze złego scenariusza nie da się zrobić filmu dobrego, choćby nawet nie wiem jak reżyser się starał.

Odnośnie zróżnicowania form o których mówisz. Przyjęło się, że scenariusz to szkielet filmu. Że to plan, z którego reżyser buduje finalny obraz. Film jest to więc nic innego jak przeniesienie słowa pisanego na ekran. Różnica jest więc niewielka. A ponadto sam twierdzisz, że film nie będzie oderwany od scenariusza ani trochę. Uważaj, żebyś nie wpadł tu w wielką pułapkę. Tekst może być dla Ciebie zrozumiały, nie wątpię. Tak samo nie wątpię, że zrobisz z niego film również dla Ciebie zrozumiały. Ale pamiętaj, że nie robisz tego filmu dla siebie. Będą go oglądać inne osoby, które każdą scenę, każde słowo, każdy Twój pieczołowicie obmyślony symbol mogą zinterpretować w zupełnie odmienny sposób. I co wtedy? I wtedy klapa. Niestety nie możesz zakładać, że widz będzie podążał za Twoim tokiem myślenia (to błąd wielu polskich reżyserów). Musisz się wsłuchać w opinie innych już na etapie pisania, żeby nie stworzyć w ostatecznym rozrachunku całkowicie nieczytelnego obrazu. Przypomnij sobie tą zasadę, którą wspomniałem na począku. Jeżeli już sam tekst jest zły/niezrozumiały, to realizacja tylko uwidoczni jego wady.

Ale skoro jesteś już na etapie kręcenia, to wypada nam tylko czekać na gotowy film. Na pewno warto skończyć pracę nad nim, bo to będzie dobra szkoła dla Ciebie i Twojej ekipy. A jaki będzie efekt, mam nadzieję przekonamy się niedługo. Powodzenia.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 18:36 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Gru 2006, 20:24
Posty: 518
Miejscowość: Gdańsk - Osie - Łódz - Wawa
Wiem ,że czasem rzucę jakąś teorią , która nikomu się nie podoba i różni się od książkowych zasad. Nie wynika to z tego ,że owych książek nie czytałem tylko z tego co zaobserwuje. Według mnie z filmem jest różnie.
Niektórzy goście kręcą genialne filmy bez scenariusza i co ? I gadka z podstawami
nie przejdzie np u Godarda .
Wracając do tematu scenariusz mnie zmęczył i nie chciało mi się po prostu czytać dalej.
Jak pewnego dnia dobrnę do końca to zrecenzuję całość. To co przeczytałem nie jest
jakimś porywającym tekstem .Nie wzbudził we mnie zainteresowania . I w tym kontekście
scenariusz jest do bani . Najgorsze co może być w kinie to nuda.(Wereśniak).
Ale na podstawie jednego scenariusza można nakręcić conajmniej 10 filmów różniacych się
totalnie. Najbliższym przykładem na to jaki znam to :
"Niebezpieczne związki " Stephena Fersa i "Valmont " Milosa Formana .
Jak dla mnie dwa genialne filmy oparte na tej samej powieści .(tak oczywiście - nie na scenariuszu) różniące się prawie wszystkim. I chodzi mi o ostatni postulat (już widze posty ,że zarzucam Formanowi złe scenariusze).
Gdyby to była totalna głupota wcale bym się nie silił - po prostu nuda. Aczkolwiek film może być fajny.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 18:40 
Offline
Kaskader w Bollywood
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Maj 2006, 10:12
Posty: 109
Miejscowość: Katowice
Cytuj:
z dobrego scenariusza można zrobić film dobry, albo zły. Ale ze złego scenariusza nie da się zrobić filmu dobrego, choćby nawet nie wiem jak reżyser się starał.


Niby sie z tym zgadzam jednak popatrzmy na "Kingdom of Heaven" (krolestwo niebieskie). Wg mnie scenariusz jest strasznie kiepski. Prosty , latwy do przewidzenia z olbrzymia dawka amerykanskiego patosu. Gdyby nie przecudowna sceneria , zdjecia i aktorzy ( nie wliczajac blooma) to filmu chyba nie daloby sie obejrzec.Az dziw bierze ze ktos zaryzykowal wlasne pieniadze na ten szalenczy projekt. Ale mimo wszystko wyszedl z tego calkiem zgrabny film.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 20 Lut 2007, 20:44 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sie 2006, 19:58
Posty: 36
Miejscowość: Olsztyn
Cytuj:
Ty natomiast twierdzisz, że scenariusz i gotowy film to dwie zupełnie różne formy. Hmmm, to chyba wymaga sprostowania

Jeśli nie są to różne formy, to w takim razie po co kręcić filmy?
Cytuj:
Film jest to więc nic innego jak przeniesienie słowa pisanego na ekran. Różnica jest więc niewielka.

Ale przecież słowo pisane każdy rozumie na swój sposób. W filmie natomiast dostajemy konkretną wizję. Zgadzam się, że scenariusz to szkielet filmu i reżyser pieczołowicie realizuje jego założenia, ale robi to na swój indywidualny sposób. Ja popełniem błąd bo napisałem, scenariusz dla siebie. Poprzez zakorzenienie w mojej wyobraźni jego wizji, pozbawiłem scenariusz odpowiednich opisów, które wydawały mi się oczywiste. Po prostu potraktowałem, scenariusz jako plan wydarzeń, żeby się nie pogubić w dość skomplikowanej fabule. Myślę, że głównie dlatego okazał się dla was bardzo nudny.
Cytuj:
Ale skoro jesteś już na etapie kręcenia, to wypada nam tylko czekać na gotowy film.

Nie jestem jeszcze na etapie kręcenia. Na razie staram się wszystko przygotowywać. Mówiąc o nakręconych scenach miałem na myśli, wcześniejszą wersję filmu, której nie ukończyłem. Teraz jak już wspomniałem ,będę kręcił film od nowa, według zmodyfikowanej wersji scenariusza.
Dodam, że teraz zmieniłem w tekście nieco kompozycje, co powinno ułatwić odczyt. Usunąłem, też kilka scen i kilka nowych dodałem. Zmienię też wątek czarno-biały i pozostawię w nim kilka tropów by uprawodpodobnić zakończenie.
Cytuj:
Wg mnie scenariusz jest strasznie kiepski. Prosty , latwy do przewidzenia z olbrzymia dawka amerykanskiego patosu.

Nawet błahy tekst, można w genialny sposób wyreżyserować.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 22 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 12 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group