Forum Kamera!Akcja

Obecny czas: 04 Maj 2024, 07:11

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: "Pajączki"
PostWysłany: 30 Sty 2007, 09:40 
Offline
Nie wie jaka kamerę do 1500zl

Rejestracja: 30 Sty 2007, 09:22
Posty: 5
Miejscowość: J.G dolnośląskie
P A J Ą C Z K I






Wiosna, okres, kiedy po martwej zimie rozbudza się wśród rzeszy bezrobotnych nadzieja na znalezienie upragnionego zajęcia, kiedy z wolna i mozolnie rodzi się do życia myśl posiadania własnych pieniędzy; suwerenności, samostanowienia i życiowej stabilizacji. Okres, kiedy jeszcze śnieg taje na dworze, a w urzędzie suche odciski pantofli, pracownic biurowych przegryzają się na wykafelkowanych posadzkach w galaktyczno-spiralną mozaikę z mokrymi śladami wykluczonej społecznie klienteli. – Szczęście to wielkie, które raczy nową ofertą, nowym ogłoszeniem, nową możliwością przekwalifikowania się z absolwenta uniwersytetu w operatora wózków jezdnych o napędzie spalinowo-elektrycznym.

W tym roku nie przypatrywałem się zjawisku wywieszania wiosennych ogłoszeń w holu pośredniaka. Dla przykładu i za karę z racji tego, że przegapiłem termin podpisu, uległem w świetle obowiązującego prawa dezaktualizacji. Pozostawiony sam sobie, stałem się suwerenem. W takt uzyskanej autonomii przeglądałem lokalną gazetę, w której informowano o planach inwestycyjnych, otwieraniu nowych hipermarketów, niszczeniu przez grafficiarzy kolejnych elewacji zabytków, sztuce przez prowincjonalne „s” i wielu innych rzeczach - W tym okresie muszę się pochwalić; dwa razy wylosowałem wraz z Joanną pójście do kina, a raz zaproszenie na koncert w filharmonii, gdzie była obecna cała elita regionu. Z samym prezydentem - traf chciał, mogłem zamienić parę słów korzystając z okazji podeptania przez niego mojego obuwia. Przypomnę obuwia, którym przez lata znaczyłem swoją obecność w pośredniaku. Skończyło się na przeprosinach i na wymianie uprzejmości – Władzę trzeba szanować!
Wracając do gazety, którą przeglądałem na stoiskach w sklepach „SPOŁEM” czy hipermarketach; w rubryce praca: swoje ogłoszenia zamieszczali maturzyści, studenci i tak zwane złote rączki o dziwo wszyscy oni szukali pracy. Wysokie zarobki, jak również możliwość robienia kariery, nabywania doświadczenia w profesji były osiągalne, ale
tylko dla kobiet: młodych, atrakcyjnych i gotowych na wyzwania typu wyjazdy zagraniczne do burdelu. Słowem szeroko pojęta turystyka. Innym razem szukano dziewczyn studiujących, pragnąc wyjść naprzeciw ich potrzebom egzystencjalnym; pokrycie kosztów nauki. Co ważne, mimo narastających trudności i utrzymującej się biedy, mecenasów z dobrym sercem było całe multum.
Ofert dla mężczyzn było mało, bardzo mało lub nie było wcale! Chyba, że chciało się...!
Tak, więc przestałem chodzić do pobliskiego sklepu czytać „Nowiny....” Zapomniałem o pracy i bezrobociu, zapomniałem o tym, że nie podlegam ubezpieczeniu na wypadek śmierci, choroby czy jak to się stwierdza wypadków losowych. Zresztą, nie było to dla mnie żadnym novum. Dlatego też, bez żadnych roszczeń i oczekiwań w stosunku, co do państwa, spokojnie rozmyłem się w sprawach dotyczących mego osobistego ja. - Chociaż był jeden impuls, który mnie intrygował, a którego powiem szczerze, nie wypróbowałem.
Na plakatach w pośrednictwie, jak przypominam sobie, tuż przed wiosną, wisiały reguły konkursu o szumnej nazwie: „Pamiętniki Bezrobotnych”. Słowem, co tu dużo mówić mogłem spróbować! Mogłem pomóc socjologom z Uniwersytetu Warszawskiego zrozumieć splot galaktyczny, tak często mnie motywujący do intensywnego myślenia.
Na nowe buty zarobiłem praktycznie nieoczekiwanie, któregoś dnia zarekomendowano mnie jako człowieka mogącego wykonać pewne rekwizyty do przedstawienia: „Antygona Projekt” - Chodziło o warkotki i inne instrumenty przy pomocy, których tworzyli muzykę Aborygeni. Dziwne, ale czasem w życiu splot możliwości dzieje się w tak abstrakcyjny sposób, iż trudno szukać w nim logicznego znaczenia. Gdy sięgam pamięcią do momentu, w którym wykonałem pierwszą warkotkę, a potem kolejną i kolejną, to dwa odczucia graniczne mi towarzyszą, śmiech, a z drugiej strony powaga. Tak jak i dziś, tak i wtedy byłem bezrobotny; świeżo po maturze. Starając się zarobić pieniądze na studia. Chwytałem się rozmaitych sposobów, rezultat był jednak żaden!
Pewnego dnia wpadłem na pomysł szaleńca! Postanowiłem, że najpierw wytnę ze sklejki wrzeciona, potem pomaluje je w ozdobne ornamenty, wywiercę otwór na sznurek i zacznę machać warkotkami na festynach rodzinnych. Tak też zrobiłem tyle, że nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, nie sprzedałem żadnego instrumentu.
Potem jeszcze próbowałem sprzedaży w centrum miasta, ale również efekt był mierny. Cały wysiłek, który włożyłem zaowocował, od nadmiernego machania przez cały dzień odciskami na palcach i jednym egzemplarzem sprzedanego wrzeciona. Kwota pięć złotych, za która mogłem sobie kupić przysłowiowe...
Tak właśnie wypłynąłem w przestrzeń publiczną, wystawiając się zarazem na pośmiewisko całego miasta.

Po kilku miesiącach kręcenia warkotkami w rozmaitych miejscach; bez założenia zarobkowego, zrodził się w moim umyśle koncept przeprowadzenia performance. Na miejsce przedsięwzięcia wybrałem opuszczoną fabrykę płyty wielkiej, będącą reliktem PRL-u.
Sumą zdarzenia było wykorzystanie mojej pracy w przedstawieniu około artystycznym. Nawiązaliśmy wówczas; i tu proszę zobaczyć, co z tego machania wynikło, współpracę z lokalną telewizją. - Można było patrzeć w TV na swoja gębę i cieszyć się faktem, że nie macham wrzecionami ja sam, ale wespół ze mną, trudzą się moi znajomi. Na ekranie jest dużo ognia, fajnych obrazków. Słowem: otwarcie, wstęp i preludium. Jednak w ujęciu realnym, machanie było tylko machaniem, bez żadnego profitu; pieniądze na studia otrzymałem od zadłużonego na pokaźną sumę ojca.
Jednak, gdybym nie wystawiał się jako eksponat na jednej z głównej ulic miasta, a w późniejszym czasie, nie przykładał do wykonywania innych instrumentów, nie eksperymentował z nimi na ulicy, to nie miałbym kasy ani butów. - Znowu uparcie myślę o tych butach, a to chyba, dlatego, że kiedyś słyszałem z ust jednego człowieka, anegdotę o tym jak można rozpoznać prawdziwie potrzebującego myśliciela, naukowca lub artystę; może wam się to wyda śmieszne, ale właśnie po butach.
Wyobraźcie sobie, że najpierw młody błyskotliwy człowiek o duszy niespokojnej i kreatywnej, zostaje zaproszony na bankiet, gdzie zbiera się cała elita kulturalna nadająca ton przemianom. Niestety pani mecenas, dostrzega brak młodego człowieka, który piszę, tak znakomite felietony do jednej z gazet, albo maluje interesujące obrazki, które bez powodzenia sprzedaje na ulicy.- No niestety – myśli kobieta, mężczyzna wzgardził spotkaniem, zapomniał, albo wybrał inną alternatywę spędzenia wolnego czasu. I na tym można byłoby zakończyć tę opowieść o dobrze zapowiadającym się młodzieńcu, ale pociągnijmy ją jeszcze dalej. Przypuśćmy, pani mecenas naprawdę ceni sobie twórczy wysiłek mężczyzny i postanawia jeszcze raz spotkać się z nim, tym razem w cztery oczy. Zaprasza go, więc ponownie, jest bowiem ciekawa, kim naprawdę jest ten człowiek i jaką ma osobowość.
Młodzieniec tym razem czuje się zobligowany do odwiedzin, przybywa do domu kobiety, która w pewien sposób działa na jego korzyść, pochlebnie wypowiadając się o jego pracy. Kiedy ów szczęściarz przekracza próg bogatej rezydencji, od razu czuje się zbity z tropu, głupieje, nie wie jak się zachować? Najbardziej jest mu trudno przełamać się, aby tuż, po wejściu do wykwintnego domu, zdjąć z nóg buty. Zmaga się walka wewnętrzna, sprawę potęguje fakt, że właśnie na dworze w momencie, kiedy on podążał na spotkanie, szalała ulewa; a więc tym bardziej w mokrych butach nie wypada wchodzić na salony, szczególnie, kiedy chodzi o utrzymanie pozytywnych relacji z osobą tak do siebie przychylnie nastawioną, jaką jest bez wątpienia mecenas. - Młodzieniec nie ściąga butów, nerwowo rozmawia, myśli kotłują się w jego głowie. Kobietę dziwi fakt, że tak inteligentny człowiek stoi w tak znacznej odległości od jej osoby i ma spuszczony w podłogę wzrok. Scena wygląda następująco: ogromny dobrej marki dywan, po jednej stronie miłośniczka sztuki, po drugiej młody artysta wpatrzony w krawędź dywanu. Dwa światy – Droga Mleczna, przestrzeń nie do pokonania, powód prozaiczny. Mokre, rozczłapane, śmierdzące i z dziurawymi podeszwami obuwie. Ten element decyduje o niemożności porozumienia obu stron, wczucia w sytuację. - Tak właśnie, można poznać błękitnych artystów, umiejących robić wiele rzeczy, ale nie zarabiających na chleb i odzienie.
Następnie anegdociarz stwierdził, że sztukmistrz - naukowiec, w żadnym wypadku nie powinien wchodzić w stan małżeński, bo to katastrofa, przykład Rembrandt pozostający na utrzymaniu żony, czy związek Van Gogha z prostytutką, który nie może liczyć na zbyt swoich dzieł. - Mówiąc ogólnie, najlepiej żeby tego typu człowiek zwariował; obciął lub odgryzł sobie ucho, a dla podkreślenia tragedii należy go pochować w bezimiennej mogile, żeby mit nabrał odpowiedniego rozgłosu. - Mecenasi jednak w żadnym wypadku nie pomyślą o dziurawych, blokujących rozwój, butach.
Co tam artyści, naukowcy, w życiu prostych ludzi jest o niebo lepiej; zwłaszcza, kiedy państwo mecenas, a ściślej urząd pracy, skreśla nas z listy osób uprawnionych do miernych, ale jednak świadczeń. Ponoć dziś jest taka opcja, że osoby, którym zdarzy się zgon, a które chowa opieka społeczna, mogą skorzystać z pochówku w kartonowej trumnie! Można to podsumować galaktycznym stwierdzeniem: pełna rewelacja, kraina wiecznie zielonych łąk, mlekiem i miodem płynących. - Zatem hura! Mam nowe buty, teraz chyba rozumiecie całość znaczenia tego słowa, choć są jeszcze inne.

Przebić się przebić! - Działać! Swobodnie korzystać z intelektualnych predyspozycji. - Nie chodzi tu bynajmniej o neurotyczną gonitwę; wyścig szczurów, ani o pisanie bzdurnych dzienników bezrobotnych, które co najwyżej mogą zaowocować lichą nagrodą, „wbijającą ćwieka” w ludzką godność. - Najlepiej byłoby odskoczyć od tej parszywej rzeczywistości w normalność!
O wyjeździe zagranicznym myślałem od dziecka. Ja i koledzy nawet planowaliśmy w czasie komuny exodus przez Czechy do Austrii. Znaliśmy góry, niejednokrotnie przechodziliśmy przez zieloną granicę. Dziś Krzysiek mieszka w Madrycie, Damian w Dublinie,a Maniuś w pobliżu Genewy. Ja, choć zobaczyłem troszkę Europy pozostaję, jak przechodzień bez swojego miejsca, szukam przydatności. - I oto jest: chwila, jak mgnienie, wypełza do mnie w przód, ale kiedy już wyciągnę rękę by uchwycić się jej, przeradza się w makabreskę.
Na jednej z ulicznych lamp, znalazłem intrygujące ogłoszenie. Może w Centrum Badań Opinii Publicznej, zarobię na kolejną parę butów. - Nie chcę już nigdy deptać posadzki pośredniaka! Na rozmowę kwalifikacyjną wybrałem się wraz z kolegą. Korytarze biurowca nie zrobiły na nas większego wrażenia, w sumie posprzątane i jak zawsze zamknięte toalety. Rafał z zawodu pedagog, umilał mi czas swoimi doświadczeniami z zakresu poszukiwania roboty; szczególnie spodobała mi się oferta irlandzka, polegająca na patroszeniu flaków zwierzęcych. - Humory nam dopisywały, żartowałem, że Rafał mógł przyjść na rozmowę kwalifikacyjną z psem, zamiast zostawiać go w samotności. Nie wiedziałem, że poniekąd antycypuje przyszłe wydarzenia. - Spece, z CPOP, przyjechali do naszego miasta, z odległych Katowic. Firma, mimo, że bardzo młoda, dysponuje dobrze prosperującą siecią placówek! Pozostałe plusy: to szybki awans, nienormowany czas pracy oraz, że przekrój wiekowy w zespole, liczy sobie od 20, do 30 lat.

Gdzie już człowiek nie pracował: Polska, zagranica, sadzenie lasu, wylewanie asfaltu, prace alpinistyczne, zbiór truskawek versus budowy, renowacje i ubezpieczenia, ciągnięcie druta telefonicznego, szklarnie i stolarnie, parki - ścinka w lesie.... - Z kim. I jak, na jakich warunkach?

Poranek. – Gorący rytm przygotowań do wyjazdu w teren. Dwa auta zostały wypchane do oporu młodą, ambitną kadrą, realizującą wytyczne szefa, zabierającego do pracy antycypowanego psa.
W następnym czasie; tuż po obrazkach, kiedy to dziewczyny jako ostatnie ulokowały się w samochodzie na kolanach swoich kolegów, dowiedziałem się, że jedziemy do pobliskiego miasta, aby na grupie starszych osób przeprowadzić badania. Od pewnego czasu na rynku pojawiło się bowiem szereg pożytecznych dla rehabilitacji produktów, a naszym zadaniem, jest nic prostszego, jak rozpoznać nastawienie emerytów i rencistów do urządzenia o dźwięcznej nazwie Cosmo-Disk.

Podróż i Pajączek – wysiąść czy nie wysiąść z auta! - Babie lato, ale to przecież pora wiosenna. - Możliwość awansu, podróż jak sardynka, konserwa w oleju. – Dystrybucja: brązowy, srebrny, złoty..., – Moralność! – Co myśli Rafał w pędzącym z zawrotną prędkością trzy kilometry przed nami samochodzie? - I wreszcie człowieczeństwo; opierające się na rozmowach, kto wszedł, na kogo i dlaczego tak późno. - Centrum Badań Opinii Publicznej!

Powoli dobiega mnie głos: - Kolega sobie teraz myśli, co stanie się, kiedy wpadniemy w poślizg i nie dojedziemy do pracy.
Wczoraj! - Ciągnie ankieter. - Rozkazałem jednej babci, aby mi dała coś do zjedzenia, człowiek cały dzień na nogach, dyga po tych mieszkaniach, a tu trzeba jeść! Kolega pewnie teraz się modli, abyśmy wolniej jechali. Myśli sobie, jest życie wieczne, ale my możemy sobie spokojnie wylądować w prosektorium i będą nam patomorfolodzy grzebać w mózgu.Nie tylko nam, ale i koledze!

Może trzeba było wysiąść; intuicja, czemu jej nie posłuchałem; z drugiej strony skoro już tu jestem, doświadczę, w jaki sposób zarabiają na chleb ludzie i czyim kosztem. Wszystko w naszym życiu ma jakiś sens. Wszystko zależy od tego, w którym momencie człowiek się ocknie i zreflektuje.

–Jesteśmy na miejscu.

Kierowca rajdowy z Rafałem na pokładzie przepadł. Miasto wydzielone na sektory czeka na cosmo-diski. Czuję powagę wyzwania! Wraz z nabuzowanym narkotykami nastolatkiem ruszam pukać od drzwi do drzwi. Naciągać ludzi na tandetę!

Tomek, jest bezwzględnym liderem, osiąga z całej grupy najlepsze rezultaty. Zdobywa w kilka godzin kwoty, o których inni mogą pomarzyć, pracując przez cały miesiąc. Jest drapieżny i nachalny. Liczy się dla niego tylko wynik sprzedaży i pieniądze. Ma też ambicje, chce awansować. Zostać na nowym terenie szefem agencji. Kiedy go widzę w akcji, myślę, że ma duże szanse.
Młodzieniec działa pod wpływem amfetaminy, na trzeźwo chyba nie dałby rady, tak podle obchodzić się z ludźmi. Chodzimy po kilku ulicach. Równolegle w innym sektorze miasta, Rafał wraz z podającą się za polonistkę dziewczyną, uczy się tego, co ja. Choć niewątpliwie odmiennego w formie. - Dziewczyna jest dla ludzi sympatyczna, oszukuje starców tylko z potrzeby zarobku! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie są tacy naiwni, wpuszczają do swoich domów Tomka i jemu podobnych, oddają im ostatnie pieniądze, wpadają w sieci drapieżnika, który mami ich poprawą zdrowia.
W telewizji akurat, leci transmisja z pochówku papieża, panuje smutek i przygnębienie. Starsza kobieta częściowo sparaliżowana, sięga do szafy po dowód osobisty i pieniądze. Tomek w świetle obowiązującego w Polsce prawa pobiera, jako przedstawiciel firmy marketingowej, zaliczkę i wypisuje bzdury na pseudo ankiecie personalnej.
-Jak Pani ma na imię?
Zofia! – A to zupełnie jak moja babcia.
-Jest pani szczęśliwą emerytką?
Od 11 lat na emeryturze.
-Choć tego nie sprzedaję, coś Pani pokażę...

Urządzenie – Pająk! Rozwija się, jest przykładany do kręgosłupa. - Ludzie są szczęśliwi, ktoś pragnie ulżyć ich cierpieniu. I choć nie zawsze, to jednak kupują, było nie było, dość drogi towar.
Na pytanie czy mi się podoba te chodzenie z cosmo-diskami. Stwierdzam. - To łatwe, ale podłe zajęcie, przyglądam się twojej pracy i nie mogę się nadziwić, do jakiego stopnia można żerować na ludzkich słabościach!
Po długim milczeniu Tomek, nie widzi możliwości dalszej współpracy, tłumaczy, że samemu ma się lepsze wyniki. - Myślę sobie pewnie; możesz wówczas kraść, terroryzować... Słyszę jeszcze jakiś stek bredni wypływających z jego ust o wielkich planach; śmierdzi to wszystko niemiłosiernie. W pogoni za zarobkiem, Pająk zanurza się w szczeliny slumsów.



Miasto, w którym odbywa się polowanie jest takie samo jak każde inne. Pająki żerują najczęściej w godzinach około południowych. Wówczas, kiedy ludzie w sile wieku przebywają poza domem.
Ogłoszenia na lampach, które czasem i dziś widuje, zrywam! Zbyt dobrze wiem, co się za nimi kryje! - Żadna praca nie hańbi? Gdzie już człowiek nie pracował, z kim i na jakich warunkach!


[/b]


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 30 Sty 2007, 10:05 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
Przeformatuj to na scenariusz, bo to sie czyta jak prozę(ja ledwo doszedłem do połowy)
Scenariusz jest trochę za mało filmowy- pewnie chciałeś to zrobić ala "Dzień Świra": aktor gada do siebie, a wizja pokazuje to co mówi aktor?! Dla mnie tekst dosyć drętwy, a film może sie okazać nudny.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 31 Sty 2007, 14:46 
Offline
Kamerzysta na Weselach

Rejestracja: 03 Lut 2006, 15:09
Posty: 49
Pisząc scenariusz możesz uniknąć "drętwoty" m.in. przez proste pytania: co piszesz, dla kogo i po co? Jeśli nie umiesz sobie na nie odpowiedzieć to daj sobie spokój.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 31 Sty 2007, 17:10 
Offline
Nie wie jaka kamerę do 1500zl

Rejestracja: 30 Sty 2007, 09:22
Posty: 5
Miejscowość: J.G dolnośląskie
czytalem nie jedną książkę o scenariuszach i robię filmy offowe, np dokumentalne, za jeden z nich dostałem nagrodę za najlepszy dokument.A i fabuły również mam zrealizowane, to jest zarys.a jeśli chodzi o profesjonalne scenariusze, to owszem masz racje, to zupełnie inna bajka.Pozdrawiam.Wiem po co żyje, i po co robię różne rzeczy, zarys jest zarysem, a nie scenariuszem - prawda?


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group