Wiesz, a propos ciągłej obecności Andrzeja na ekranie, to ciężko rozpatrywać mi to w kategoriach błędu. Być może masza rację, że w krótkim metrażu nie jest to aż tak rażące (ale mimo wszystko 30 minut do najkrótszego metażu nie należy
). Natomiast w filmie pełnometrażowym taka sytuacja poprostu nie mogłaby mieć miejsca. Zresztą wystarczy spojrzeć na pierwszy lepszy film i dokładnie go przeanalizować pod tym kątem.
Ja nie chcę za bardzo ingerować w to co piszesz, więc nie będę Cię namawiał do radykalnych zmian. Na pewno nie warto wprowadzać całkowicie nowego wątku, bo to tylko przysporzy kolejnych kłopotów. Zresztą, już w tej intrydze masz potencjał kilku postaci do wykorzystania. Chociażby postać Blondyna i jego oprychów. Może wstawić jakąś scenę opisującą relacje między nimi? Może bardziej uwiarygodnić jego motywację? Dlaczego tak uparcie chce wygrać? Teraz kolejna postać - trener. Na razie jest to stereotypowy mentor, który jest poczciwym człowiekiem i doradza Andrzejowi. A skoro i tak pojawia się stosunkowo często może dodać mu nieco więcj życia? No i na koniec sam Andrzej. Żeby go zaprezentować wcale nie potrzeba dużej liczby scen. Nie musisz się rozdrabniać. Załóżmy, że po scenie napadu na Małego wraca do domu. Jaki jest jego dom? Co w nim robi? Może do kogoś dzwoni? Żeby się przed kimś wygadać? Niech oprócz sportowego życia ma też i odrobinę życia prywatnego. Każde wydarzenie i każdy człowiek jest wielopłaszczyznowy. A w filmie trzeba pokazać jego różne wymiary.
Co z motywacją do wygrania meczu? Szczerze mówiąc nie wiem. To jest najsłabsza strona Twojego tekstu. Wydaje mi się, że problemem nie jest tu postać Andrzeja i kwestia jego decyzji, ale postać Małego, oraz to, czy warto dla niego tą trudną decyzję podjąć. Bo w zasadzie kim był Mały dla Andrzeja? Nikim. Znajomym z kortu. Racja, jest jeden powód. Poczucie winy, że Andrzej nie pomógł mu wtedy. Że nie uratował go przed skopaniem na śmierć. Ale wartoby jeszcze pod koniec podbić stawkę.
Czyli pierwszy powód : chęć odpokutowania za winę.
Z drugiej strony przyjrzyjmy się postaci naszego głównego bohatera. Tu już nie chodzi tylko o zemstę na Blondynie. Tu chodzi o jego własną skórę. Wie, że jak wygra mecz, to przegra swoje życie. To jest genialny dylemat. No tylko, że tu pojawia się następny problem. Hmmm, dopiero teraz na to uwagę zwróciłem. Nie wydaje Ci się, że ten turniej dla Andrzeja nic nie znaczy? Pojdzie sobie na kort, zagra, wygra i tyle. Żadnej radości, żadnej satysfakcji, nic - kompletne zero. Ale to znowu wychodzi niedopracowanie postaci. Skoro już masz ten dylemat : wygrać mecz i przegrać życie, czy lepiej odpuścić i zachować całą skórę?; to spraw, żeby wygranie tego meczu było dla Andrzeja sprawą życia i śmierci. Niech zwycięstwo będzie mu do czegoś potrzebne, może dostanie za nie ogromną ilość pieniędzy, która jest mu do czegoś potrzebna (hmm, motyw pieniędzy jest też dobry w przypadku Blondyna), może wygranie przez niego turnieju było marzeniem jego zmarłego ojca/matki. Na tym właśnie polega podbijanie stawki. Im stawka wyższa, tym film ciekawszy i z tym większym zaangażowaniem widz będzie go oglądał.
Co do kwestii technicznych to nie mam zamiaru czepiać sie ustawienia akapitów, ilości pustych linii pomiędzy opisem a dialogami. Jeden, podstawowy i wart pononego przemyślenia zarzut to - jak już wiesz - długość didaskaliów. Jeżeli je skrócisz, to myślę, że i więcej forumowiczów będzie chętnych do przeczytania tego tekstu, a Ty będziesz mógł ocenić rzeczywistą długość filmu.
Jej, rozpisałem się. To co podałem Ci wyżej to garść rad, z których możesz skorzystać albo nie. Przepraszam, że wyszedł mi nieco chaotyczny wywód, ale dostałem że tak powiem słowotoku
pzdr