Forum Kamera!Akcja

Obecny czas: 07 Maj 2024, 14:48

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 39 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Gru 2006, 15:52 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
Ostrzeżenie dla LGF. To jest offtopic. Pomysł scenariusza jest genialnyny do przerobienia na komedię.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Gru 2006, 21:55 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 01 Gru 2006, 20:03
Posty: 66
Miejscowość: Bełchatów
W gwoli wyjaśnienia. Kompletnie nie rozumiem podejścia do tego scenariusza jako "komedii", a tym bardziej pakowania go do kategorii superprodukcji. Przecież pisałem, że do pomysł/przerywnik/troche luzacka (acz taktowana na poważnie) sytuacja życia codziennego. Dawniej, kiedy jeszcze koło mojego bloku stała sobie inernetowa cafe, to ludzie nie mogli wyjść z podziwu ile to dobrego daje. Wszak, po kilkunastu miesącach ucichli, a dzieciaki zamiast grać w piłkę na dworze przesiadywali przed monitorami.

Scenariusz to taki bardziej w stronę żartu bieg wydarzeń. Jak już wspomniałem nic to do komedii nie ma, bo żyje w przekonaniu, ze komedia to filma przekazujący treści/wydarzenia o tematyce "wesołej" trafiającej w jakby szersze kręgi widowni. Wątpie, aby wiekszość ludzi parsknęła bo odmeldowaniu matki młodego cyber-boya do szpitala. Chodziło mi przede wszystkim o nawiązanie do tematu.
Wyszło mi trochę inaczej.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 11 Gru 2006, 18:46 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
No, to Autor rozwiał chyba wątpliwości co do gatunku.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 11 Gru 2006, 19:02 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
Ale i tak LGF zrobiłby z tego parodię, bo przy czytaniu tego pomysła uśmiał się po pachy. A jednak maluczki Maciek miał rację. CD krytyki pomysłu:pomysł jest bardzo surowy.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 11 Gru 2006, 19:57 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
Racja, moje wątpliwości też zostały rozwiane. I racja - nadal zrobiłbym z tego żart filmowy (bo o komedii to ja zdaje się nie wspominałem).


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 11 Gru 2006, 21:07 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
Wiem moja wina, bo ja głupi myślałem, że żart filmowy to komedia(lub parodia, jak kiedyś pisałem). No bo Żart filmowy (cokolwiek to znaczy) ma śmieszyć(lub ośmieszać), a komedia i parodia ma...już sam nie wiem.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 11 Gru 2006, 21:56 
Offline
Absolutny Fan K!A

Rejestracja: 03 Sie 2005, 09:12
Posty: 1064
Miejscowość: Lublin
Kolego Macku, sfolguj trochę. Nikt nie robi Ci tu rzadnych zarzutów, więc może panuj nad tym co piszesz, ok ?


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 13 Gru 2006, 23:05 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 25 Maj 2006, 11:00
Posty: 55
Miejscowość: Warszawa
ech nie staną mi , nie ma tam emocji dla mnie ,choć autor je przedstawia .
Ale z ,,Odmalowane niedawno ściany" , ,,Uczucia z trzaskiem rozbiły się o zimną ścianę ignorancji" , ,,Miedzy głową a sercem nieustannie przelatywały jej chaotyczne myśli i strzępki nienazwanych uczuć." to nie wiem jak to można sfilmować , takie stwierdzenia to tylko do powieści .


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 13 Gru 2006, 23:38 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki

Rejestracja: 21 Lis 2006, 14:01
Posty: 713
Miejscowość: Katowice
w pelni zgadzam sie z filmowcem7 ,zresztą potwierdzil moje wczesniejsze zarzuty


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 14 Gru 2006, 01:35 
Offline
Aktorzy jedza mu z ręki
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Cze 2006, 10:16
Posty: 558
Miejscowość: Warszawa
Nie patrząc na uwagi innych, z wyraźnie już zmęczonym wzrokiem, wyklikam swoją opinię na już leciwej, lekko wytartej klawiaturze laptopa.
Tak jak autor wspomniał - to jest ledwie wprawka a nie scenariusz. Końcówka napisana w literackim, nie technicznym języku i nie wiem, czy tą Mirosławę, która być może jest matką, ma zabrać karetka pogotowia (czyli ujęcie na karetkę przed budynkiem) czy też może mają to być napisy na koniec tej... góra 4 minutowej etiudy?
Z postaci, z których cokolwiek można wycisnąć to główna bohaterka, może ten dozorca?. Pojęcia typu: "Odmalowane niedawno ściany przyozdabiało jedynie kilka zredukowanych do dwuwymiarowości much i komarów"
zastąpić "odremontowane pomieszczenie, na ścianie kilka kropek po zabitych klapką komarach" (tylko po kiego czorta taki szczegół ? i tak żeby to pokazać widzowi trzeba byłoby kręcić z makrem)

Na koniec: jeśli z tego ma to być produkcja robiona przez początkującego, całowicie zielonego w tej kwestii filmowca, to nie jest źle. Jeśli jednak miałby to nakręcić ktoś z doświadczeniem to bez przeróbek technicznych, rozwinięcia całej historii bądź pociągnięcia jej dalej, nawet by mu się nie chciało kasety do kamery włożyć ;)

Pozdrawiam :)
END OF LINE


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 14 Gru 2006, 08:36 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
A ja wziąłbym w obronę Autora. Przede wszystkim dlatego, że dwukrotnie zaznaczył, że jest to dopiero szkic - punkt wyjścia do napisania scenariusza. To, czego się z upodobaniem czepiacie, to coś, co spotyka się w treatmentach i ma to służyć pokazaniu pewnego klimatu.
Ot, choćby uwaga o rozgniecionych na ścianie owadach - jest pewną wskazówką inscenizacyjną, ale też nikt nie oczekuje, że scenograf solennie ją zrealizuje. Może ją - bez specjalnego wypaczania intencji autora - zastąpić łuszczącą się farbą czy liszajami zacieków, mimo że będzie się to kłóciło z "odmalowaną niedawną ścianą". Ale to detal.
Inna sprawa to owe "uczucia rozbijające się z trzaskiem" czy "przelatywanie chaotycznych myśli". To jasne, że takich sformułowań nie da się przenieść na ekran. Ale z drugiej strony te literackie opisy są punktem wyjścia do zbudowania sekwencji ujęć, które będą miały na celu oddać uczucia kobiety - w ostateczności obrazy mogłyby być podparte jakimś monologiem wewnętrznym.
Tak nawiasem mówiąc wielu autorów scenariuszy pisze coś w rodzaju wstępnego treatmentu, o wiele bardziej literackiego w formie od standardowego treatmentu pisanego na podstawie drabinki. Te elementy literackie służą właśnie temu celowi, który zasygnalizowałem powyżej - budowaniu sylwetek bohaterów i klimatu. Nie bardzo da się pisać ubierając wszystko w zapisy obrazów - bardzo łatwo się na tym wyłożyć. Zresztą nawet jeśli się takiego wstępnego treatmentu nie przelewa na papier, to tak właśnie tworzy się "w głowie". W tym akurat aspekcie nie należy ślepo wierzyć temu, co piszą teoretycy w bibliach scenariuszowych.
A co do uwag VM-Rexora i Filmowca na temat niemożności realizacji przez Was odwiedzin - to powtórzę raz jeszcze: miałyby one sens, gdyby to była ostateczna wersja scenariusza. Bo jak na razie to powtarzacie powszechnie znane rzeczy: co da się, a czego nie da pokazać obrazem.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 14 Gru 2006, 21:30 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 25 Maj 2006, 11:00
Posty: 55
Miejscowość: Warszawa
no fakt się tylko w swojej wypowiedź czepiałem ,a pochwały nie dodałem .
Pochwalam cię kolego jak na pierwsze teksy to całkiem dobrze .
Trzeba cie tylko ociosać przepiszę ci receptę
3 razy przeczytać : JAK NAPISAĆ SCENARIUSZ FILMOWY Robin U. Russin
William Missouri Downs wyd. Wojciech Marzec
2 razy niedoskonałe odbicie filmu Macieja Karpińskiego

pozdrawiam


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 27 Gru 2006, 22:27 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 01 Gru 2006, 20:03
Posty: 66
Miejscowość: Bełchatów
Mokotowski, brawo, w pelni odczytales to co mialem do przekazania.

Cytuj:
Ale z ,,Odmalowane niedawno ściany" , ,,Uczucia z trzaskiem rozbiły się o zimną ścianę ignorancji" , ,,Miedzy głową a sercem nieustannie przelatywały jej chaotyczne myśli i strzępki nienazwanych uczuć." to nie wiem jak to można sfilmować , takie stwierdzenia to tylko do powieści .

Oczywscie, ze tego nie mozna przedstawic na ekranie. Nie wiem jak ty, ale w scenariuszu nie musze pisac wszystko "co-gdzie-jak-i", zupelnie ignorujac czytalnikow. Zabrzmialo jak pisanie opowiadan, jednak tekst byl napisany do publicznej oceny i dobrze zeby osoba omawiajaca prace miala jakies pojecie o akcji czy klimacie filmu. Z reszta Mokotowski juz o tym wspomnial.

Dziekuje wszystkim za obiektywne komentarze!


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 28 Gru 2006, 15:30 
Offline
Kręci filmy komórką

Rejestracja: 16 Gru 2006, 21:52
Posty: 15
Miejscowość: Głogów
1. To nie scenariusz. Jak już poprzednio wspomniano jest to opowiadanie. Proponuję autorowi (dla wprawy i sprawdzenia umiejętności) napisać z tego scenariusz.
Cytuj:
tekst był napisany do publicznej oceny i dobrze żeby osoba omawiająca prace miała jakieś pojecie o akcji czy klimacie filmu.
to jest ewidentne tłumaczenie się. Nie trzeba roztaczać wizji i emocji wewnętrznych żeby poczuć film. Scenariusz dla wprawionego oka nadaje emocji a nie dodatkowe opisy.

2. Scenariusz niezamierzenie jest żartem filmowym. Porusza ważną kwestię, która w finale ma wzbudzić zastanowienie. Ale jego konwencja (wyolbrzymianie i przesada w wyrazie) narzuca taki sposób myślenia - żart !

3. Gdyby to był scenariusz powiedział bym więcej o budowie utworu, ale ciężko się odnieść do oceny tej historii. Bo nie wiem jaką część filmu zajmie np fragment:
Cytuj:
Do normalnego życia powróciła po sześciu miesiącach terapii psychiatrycznej. Komputerów nie dotyka do dziś, ostatni jaki miała w domu - spaliła.
a jaką część pierwsze sceny. Gdyby to był scenariusz mógłbym mówić o rytmice filmu i napięciu w narracji. A tak się nie da. Opowiadanie fajne jest.

Cała ta dyskusja przypomina mi odrobinę rozmowę dwóch kolesi z Hi Way... Roztrząsacie Panowie ... I niech mi teraz ktoś powie, że ten film nie jest boleśnie prawdziwy :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 29 Gru 2006, 01:40 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
KFAnegatyw - usiłuję zrozumieć, co masz na myśli pisząc: "Scenariusz dla wprawionego oka nadaje emocji a nie dodatkowe opisy."
Dalej piszesz: "Ale jego konwencja (wyolbrzymianie i przesada w wyrazie) narzuca taki sposób myślenia - żart!" - a ja pozwolę sobie być odmiennego zdania, bo taką właśnie przesadą charakteryzuje się akurat melodramat... Żart to kwestia w dużej mierze poczucia humoru - ale o tym już było.
Piszesz: "Gdyby to był scenariusz mógłbym mówić o rytmice filmu i napięciu w narracji." Ale to nie jest scenariusz - i to już dawno temu zostało powiedziane. Nie jest to również sonet, ani pisana 13-zgłoskowcem epopeja.
A Hi Way przywołałeś w perfekcyjnym kontekście.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 29 Gru 2006, 08:29 
Offline
Kręci filmy komórką

Rejestracja: 16 Gru 2006, 21:52
Posty: 15
Miejscowość: Głogów
Rzeczywiście pierwsze zdanie jest mało zrozumiałe. Ale tak jest jak tysiące myśli.
Już spieszę wyjaśnić. Chodziło mi o to, że wprawne oko potrafi z treści scenariusza (napisanego zgodnie z zasadami) wyczytać emocje i nie potrzebuje dodatkowych emocji (których używanie tak na marginesie jest błędem).

A moja wypowiedź w sprawie nie-scenariusza nie była zarzutem mającym obniżyć wartość tego (co to tam jest). Była tylko stwierdzeniem, że nie można ocenić rytmiki, napięcia i wprawności narracji filmowej. I tyle.

O żarcie sobie wyjaśniliśmy, więc nie ma co roztrząsać.

A wracając do Hi Way. Że ja się w to dałem wciągnąć !! ;)
Pozdrawiam


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 29 Gru 2006, 10:58 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Samego opowiadania rzeczywiście nie ma sensu rozstrząsać - chyba wszystko już zostało powiedziane.
Ale mam pewną uwagę co do konstruowania scenariusza. Jeśli pisze się z myślą o sprzedaży utworu, trzeba pamiętać o tym, że na wejściu bardzo rzadko tekst czyta reżyser, bo to nie on decyduje o przyjęciu scenariusza. Stąd podstawowym materiałem, jaki się prezentuje jest treatment. I nie jest prawdą, że taka "handlowa" wersja treatmentu to lakonicznie rozbudowana drabinka - osoba, do której obowiązków należy czytanie propozycji, nie ma czasu ani chęci (a czasem kwalifikacji), żeby doczytywać się wszystkich podtekstów i jakichkolwiek niuansów. Dlatego bardzo często taki treatment ma formę bardziej literacką niż filmową. I nikomu to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza, bo to jest taka konwencja: każdy wie, że prawdziwy scenariusz powstanie dopiero w kooperacji z realizatorami. Na pierwszym etapie ważna jest sama fabuła: albo zobaczy się w niej potencjalny - powtarzam: POTENCJALNY - materiał na przyszły film, albo nie.
Dla czytelników podręczników scenariopisarstwa brzmi to może trochę niewiarygodnie, ale warto przypomnieć sobie, że jednym z elementów transakcji sprzedania scenariusza jest rozmowa z producentem czy reżyserem (znacznie rzadziej), podczas której autor musi wygłosić eksplikację swojego utworu (czasem dołącza ją w wersji pisemnej do treatmentu czy scenariusza).
A tak na marginesie, warto przeczytać książkowe wydanie "Kilera" - zawiera ono dwie wersje scenariusza: autorską Wereśniaka i reżyserską Juliusza Machulskiego oraz wstęp, w którym Machulski mówi bardzo ważne sprawy o tzw. script-doctoringu.

To, co powyżej, dotyczy Twojego zdania: "(...)nie można ocenić rytmiki, napięcia i wprawności narracji filmowej." Te elementy można oceniać dopiero w finalnej, uwzględniającej sugestie realizatorów, wersji scenariusza. A ta wersja może być wersją czwartą, szóstą, a nawet dziesiątą. I o tym warto pamiętać, kiedy zasiada się do oceny wstępnych wersji scenariusza.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 29 Gru 2006, 12:11 
Offline
Kręci filmy komórką

Rejestracja: 16 Gru 2006, 21:52
Posty: 15
Miejscowość: Głogów
Dobrze, że przytoczyłeś szczegółowo proces od pomysłu do scenariusza, przyda się on tym mniej zorientowanym.
A ja po raz trzeci mówię coś co wcale nie zaprzecza temu co napisałeś.
Nie da się ocenić narracji filmowej bez scenariusza.
Co potwierdzasz twoim wywodem, bo scenariusz będzie zupełnie inny od opowiadania.
Ufff
Z mojej strony EOT, bo zaraz zaczniemy mówić o tych postsynchronach co je ma Romek poprawić :) (dla niewtajemniczonych - nawiązanie do Hi Way )


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 29 Gru 2006, 16:01 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
KFAnegatyw - z Twojej strony EOT, ale ja dodam jeszcze dwa zdania. I to nie tyle do Ciebie, co dla doprecyzowania tego, co napisaliśmy obaj.
Narracja filmowa to nie tylko scenariusz. Scenariusz to narracja w dużej mierze werbalna - tak było, jest i będzie. Narracja filmowa to wizja reżysera, operatora i aktorska (choć to już w nieco mniejszej mierze) nałożna na fabułę stworzoną przez scenarzystę.
O tym, co widzisz na ekranie, decyduje tzw. wysiłek zbiorowy, który w jednym przypadku może stanowić o sile, a w drugim o słabości całego przedsięwzięcia. Przykładów tego pełno wokół. A nawet i w tym wątku, kiedy większość wypowiadających się a priori narzucała opowiadaniu swoją wizję. A autor, który na ogół nie ma żadnego wpływu na ekranizację, musi się z tym pogodzić.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 39 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 15 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group