Forum Kamera!Akcja
http://kameraakcja.pl/

Avatar !
http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=53&t=5286
Strona 2 z 3

Autor:  To masz [ 01 Sty 2010, 19:23 ]
Temat postu: 

A na mnie cały ten Avatar nie zrobił żadnego wrażenia. Ot disneyowska fabułka z prostym przesłaniem osadzona w 3D, które też mnie nie przekonuje – parę fajnych obrazków i jakieś farfocle latające przed oczami. No i te nieszczęsne, niewygodne okulary...
Ja podziękuję, to chyba nie dla mnie. Wolę „zwykłe” filmy ;) Pewnie to zabrzmiało jakby powiedział to człowiek onanizujący się na filmach Bergmana, ale nie. Lubię dobre kino rozrywkowe. A Avatar w ogóle mnie nie bawił, bo jak tu się bawić, gdy człowiek wie co się za chwilę wydarzy. Aktorsko moim zdaniem średnio, bo co tu grać? Same jednowymiarowe postaci z arcyzłym i wręcz komiksowym pułkownikiem Quaritchem na czele. Z aktorów najbardziej podobał mi się Giovanni Ribisi, poczułem w jego grze targające nim sprzeczne emocje.

Dużo większe wrażenie zrobił na mnie ostatnio „Dystrykt 9”. Doskonały dowód na to, że za relatywnie małą kasę (30mln) można zrobić niezłe kino science fiction.
Także Cameron mnie zawiódł i póki co nadal moim ulubionym z jego filmów pozostaje „Terminator”, którego teraz mam ochotę sobie obejrzeć żeby zatrzeć mdłe wrażenie po Avatarze.

Pozdrawiam

Autor:  Obywatel [ 02 Sty 2010, 05:59 ]
Temat postu: 

Mam podobne odczucia do Tomasza. Avatara dobrze i przyjemnie się ogląda. I właściwie to wszystko. Nie poczułem w tym żadnej magii, tym bardziej zapowiadanego przełomu. Sceneria w jakiej rozgrywa się akcja jest piękna, ale zdecydowanie wolę ''brudne'' science fiction spod znaku ''Obcego'', ''Terminatora'' czy też wyżej wymienianego ''Dystryktu 9''. Historia - wygląda bardziej jak scenariusz dopisywany do efektów specjalnych. Jest nudna, banalna i ckliwa. Można łatwo przewidzieć, że świeży Na'vi dosiądzie Turoka (komentarze na sali były powalające), że średnio-ważni bohaterowie zginą w obronie Pandory. Cameron nawalił tyle efektów specjalnych na wszystkich planach, że ogarnięcie 60% z nich graniczy z cudem. Zanim oko wyśle bodźce wzrokowe do kory mózgu, mamy już kolejną serie eksplozji i następne sekwencje pokazujące niebieskie koty skaczące po drzewach. Nie sposób tego ogarnąć. Tym bardziej, że noszę okulary ;)
Zdecydowanie wolę w kinie mniej efektów lecz konkretniejszych (płonący szyb naftowy w ''There Will Be Blood'', scena z furgonetką w ''The Dark Knight'') Jest tego tyle, że nie sposób tego spamiętać. Scena rozpoczynająca film była niesamowita, podobała mi się także sprawna narracja. Worthington'a. Film miał taki budżet, że nie musieli się martwić szukaniem tańszych rozwiązań, wszystko obrobione za grube Frankliny w gigantycznym studio, czasem alternatywne rozwiązania wychodzą na lepsze. Chętnie wydaje pieniądze na kolejne amerykańskie superprodukcje. Dystrykt 9, Iron Man czy też 300 i Watchmeni wywarli na mnie zdecydowanie lepsze wrażenia. Nawet lepiej wyglądał od Na'vi skaczących po baobabach E.T uciekający w zarośla. Skończyło się tak jak producenci lubią - Dobro zwyciężyło, ponosząc ofiary, dziki świat przetrwał. A okropna, dążąca do zagłady, panowania i samozniszczenia rasa ludzka ''GO HOME''. Zostawiając jednocześnie Fundamenty do powstania Sequela .

Autor:  Ugm [ 06 Sty 2010, 10:08 ]
Temat postu: 

A ja napiszę tylko tyle, że rewolucja się dokonała, film jak dla mnie wyznaczy nowe drogi w kinie, WŁAŚNIE dlatego, że jest taki hollywoodzki i komercyjny. Kino to nie tylko sztuka, to przede wszystkim pieniądze, ludzie robią filmy by je zarobić, a nie by uszczęśliwić ludzkość. Avatar jest gigantycznym sukcesem komercyjnym i to bardzo dobrze, bo zachęci innych twórców (Jackosn, Del Toro zgodnie z ich zapowiedziami) do robienia filmów w tej technologii. Filmów spektakularnych, nowatorskich, efekciarskich. Oczywiście można zrobić nowy Fight Club w 3D, osobiście jestem za, tylko że nie o 3D w takich filmach chodzi. Ale jeśli coraz więcej twórców zdecyduje się na taką technologię, jeśli sprzęt i komputery nie będą stanowiły przeszkody, to będą powstawać coraz lepsze fabularnie filmy, a my będziemy mieli na co chodzić do kina. I może te straszne plastikowe okulary Dolby'ego przestaną drapać nos i uszy ;)

Co do samego filmu zaś to właśnie dlatego, że 3d pozwalało przenieść się w świat niemal w pełni, dlatego że animacja komputerowa i ruchy postaci były tak wierne rzeczywistości, czułem się jak dzieciak przeniesiony w fantastyczny świat i to dlatego film jest taki genialny. Zarzuty, że jest hollywoodzki są truizmem. Jest hollywoodzki pełną gębą. Fabuła jest na tyle prosta, żeby zmieścić tam kilka wzruszeń, kilka momentów smutnych, kilka wzniosłych - w zasadzie sprowadzona została do niezbędnego minimum. Ja się w każdym razie nie znudziłem i naprawdę z każdą chwilą rozkoszowałem się światem i tym, co widzę. Każdym detalem, głębią obrazu. Wybieram się na film drugi raz (do iMaxa - to nieco inna wersja, zgadza się?), by jeszcze raz to przeżyć. Wszystkim ten film polecam, technologicznie to najlepszy film, jaki do tej pory powstał.
Ważną rzeczą jest, że film nie jest przesycony tanimi efektami 3D w postaci wbijających się w widownię długich ostrych obiektów czy innych większych rzeczy w co drugiej scenie. To stąd wzięła się opinia, że w Avatarze 3d jest tylko w kilku scenach w filmie. Bzdura.

Mała uwaga: wiem, że Avatar nie jest tak w zupełności innowacyjny, ale jeśli ktoś ma iść na 3 godziny arcynudnego Benjamina Buttona po to, żeby zobaczyć wcześniej użytą technologię sterowania komputerowej twarzy mimiką aktora, to lepiej oszczędzić sobie czasu i wszystko to, co obecnie najlepsze (wizualnie) zobaczyć w najnowszym filmie Camerona.

Autor:  EE [ 06 Sty 2010, 23:50 ]
Temat postu: 

Cytuj:
Dużo większe wrażenie zrobił na mnie ostatnio „Dystrykt 9”. Doskonały dowód na to, że za relatywnie małą kasę (30mln) można zrobić niezłe kino science fiction.

Zgadza się, pewnie gdyby był w 3d miał taką samą reklamę jak Avatar i jeszcze krzyczeli by że to Jackson zrobił, wtedy zarobił by pewnie tyle samo co Avatar.

Autor:  adikko [ 09 Sty 2010, 15:28 ]
Temat postu: 

Dobry artykuł w pełni się zgadzam ...

http://www.filmweb.pl/ARTYKU%C5%81+Prze ... s,id=57238

Autor:  grzes [ 11 Sty 2010, 11:11 ]
Temat postu: 

Image

Źródło: http://failblog.org/2010/01/10/avatar-plot-fail/


A tak ogólnie - dlaczego tak się dzieje, że filmy z nowatorskimi efektami specjalnymi prawie zawsze mają fabułę do bani, naciąganą, epigońską lub po prostu skopiowaną?

Autor:  Moore [ 11 Sty 2010, 11:34 ]
Temat postu: 

Nie rozumiem, jak można twierdzić, że fabuła Avatara jest do bani. Dobrze napisali w tej recenzji na filmwebie - trzeba mieć drewno zamiast oczu i zerową wrażliwość, żeby się tym nie zachwycić.Ta fabuła jest, owszem, połączeniem znanych kinowych motywów, ale jakim połączeniem! Ten film jest tak niesamowicie epicki. No i to 3D. Właściwie na tym to się opiera. Kiedy wchodzisz w ten przepiękny, magiczny świat Pandory, widzisz te 1000-kilometrowe przepaście, wiszące w powietrzu góry, niesamowitą roślinność i zwierzęta, poznajesz zwyczaje Nav'ich z perspektywy osoby, która jest tuż obok naszych bohaterów (ja osobiście kilka razy machałem łapą, żeby sprawdzić czy dotknę paprotki) nie możesz się w to nie wciągnąć. Mnie ten świat pochłonął niesamowicie. Zapomniałem o Bożym świecie, a mimo, że dobrze wiedziałem jak skończą się poszczególne sekwencje, w ich trakcie denerwowałem się jak cholera. Avatar jest twórczym przetworzeniem znanych motywów i artystyczną kreacją nowego świata, jego mieszkańców, ich religii i zwyczajów. To trochę jak wielkie kompozycje klasycznych mistrzów. Każdy dźwięk w muzyce już zagrano, ale jeżeli je odpowiednio ze sobą połączyć, grane na dziesiątkach instrumentów, dają niesamowity efekt. A tutaj mamy jeszcze 3D. Wydawało mi się, że ktoś postawił ramkę przed normalnymi ludźmi, którzy są przede mną. Oglądałem ten film w IMAX-ie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Cały świat wykreowany na komputerze, a wygląda jak prawdziwy. Nic nie trąci tam sztucznością, od razu to kupujesz i wsiąkasz w ten świat. Przyczepiać się tu do fabuły (która jest bardzo fajną, pełną emocji, epicką baśnią) jest głupie. No, chyba, że ktoś oglądał wersję ściągniętą na kompa i sadzi się, jak to nie ulega "głupim" trendom.

Autor:  grzes [ 11 Sty 2010, 12:03 ]
Temat postu: 

Moore napisał(a):
Nie rozumiem, jak można twierdzić, że fabuła Avatara jest do bani.

A kto tak twierdzi? W moim poście, a ściślej mówiąc w cytowanym artykule była mowa raczej o wtórności tej fabuły, a nie o niskim poziomie. Zwróć uwagę na spójnik "lub" w mojej wyliczance, która zresztą nie odnosiła się już tylko do Avatara, ale w ogólności do filmów opartych na efektach wizualnych.

Moore napisał(a):
Przyczepiać się tu do fabuły (która jest bardzo fajną, pełną emocji, epicką baśnią) jest głupie. No, chyba, że ktoś oglądał wersję ściągniętą na kompa...

Czy sugerujesz, że wersja ściągnięta na kompa ma inną fabułę, niż ta, która jest wyświetlana w kinach?

Autor:  Moore [ 11 Sty 2010, 12:14 ]
Temat postu: 

Sugeruję, że na kompie oglądasz płaski obraz, a Avatara nie da się obiektywnie ocenić i "przeżyć" (a głównie o to w tym filmie chodzi), jeżeli nie ogląda się go w 3D.

Autor:  grzes [ 11 Sty 2010, 13:11 ]
Temat postu: 

Jak do tej pory, jeszcze nigdy mi płaski obraz nie przeszkadzał. Natomiast przeszkadzały mi te niewygodne okulary. Owszem, bajer ciekawy, ale bawi może przez pierwszych 5 minut, potem już nic nie wnosi.

Autor:  adikko [ 11 Sty 2010, 16:56 ]
Temat postu: 

Co do okularów to jest parę rozmiarów więc pewnie wziąłeś nie te :D

Ten film został stworzony dla 3d więc nie widzę sensu oglądać go w 2d

[ Dodano: Pon 11 Sty, 2010 16:58 ]
A co do emocji ( Watykan napisał ze w tym filmie nie ma emocji heh )

o to dowód http://www.youtube.com/watch?v=fOHPCI_9-eQ

Autor:  Ugm [ 11 Sty 2010, 21:04 ]
Temat postu: 

Grzes, Avatar nie jest filmem rewolucyjnym fabularnie, dlatego twierdzenie, że nie przeszkadza jego oglądanie w 2D jest jakimś sprzeczaniem się na siłę albo zupełnym niezrozumieniem siły tego filmu. Zresztą, jak pisali przedmówcy - jeśli kogoś ten film nie oczarował, to nie ma sensu dyskutować, bo emocje odczuwane przez widza nie obronią się w żadnej forumowej dyskusji. I niestety, na tym polega magia filmu i magia kina. A to, że film jest rewolucyjny dowiedzie w ciągu najbliższych lat sam świat filmu poprzez nowy kierunek w kinie, który Avatar właśnie zapoczątkował.

Autor:  Moore [ 11 Sty 2010, 21:58 ]
Temat postu: 

Polecam making ofy. To niesamowite jak to kręcono. Wszyscy nav'i, którzy są w filmie, każda scena była kręcona z prawdziwymi aktorami w technologii motion capture. To nieprawda, że aktorzy nie mieli co tam grać. Te wszystkie gesty i mimika obcych to mimika aktorów, którzy naprawdę odgrywali sceny.

Autor:  Nikodem [ 11 Sty 2010, 22:22 ]
Temat postu: 

Filmu jeszcze nie widziałem i nie chcę negować jego zalet, ale niech mi ktoś wyjaśni - co w tym filmie jest rewolucyjnego? Motion capture, żywi aktorzy nałożeni na animację, technologia 3d i okularki? Przecież to wszystko już było.

Autor:  Rzirzi [ 11 Sty 2010, 23:33 ]
Temat postu: 

Nikodem, i dlatego to nie jest rewolucja a ewolucja. Ten, kto mówi, że jest to rewolucja może wysłać kartkę z gratulacjami pijarowcom Avatara. No kuźwa nawet nazwę "Avatar", która była/jest kichą, przeistoczyła się w wyczesany skrót myślowy jakiegoś przełomu. Ach nie mogę się doczekać jak pójdę do kina - muszę przepuścić rzeszę fanów, którzy zarezerwowali bilety na 2 tygodnie wprzód. Ale pójdę, może Smerf wyciągnie do mnie rękę a ja zapomnę, że wcześniej to robił delfin w filmie przyrodniczym i napiszę tutaj - "Rewolucja".

Autor:  grzes [ 12 Sty 2010, 08:11 ]
Temat postu: 

A ja jednak nie pójdę. "Pocahontas" oglądałem; może i było dobre, ale nie chce mi się tego znowu oglądać, nawet jeżeli tym razem Indianie są niebiescy, a Ameryka jest inną planetą i ma latające góry.

Ojciec mi opowiadał, że jak był młody, to w jego mieścinie zmodernizowano kino. Między innymi nowy dźwięk, no i przede wszystkim wielki, panoramiczny ekran. Z tej doniosłej okazji zaproszono jakichś filmowców z Niemiec, którzy najpierw wyświetlili "Nosferatu" Murnaua z 1922, potem poopowiadali o nowych technologiach, a potem puścili "Nosferatu" Herzoga z 1979. Byli wielce zdumieni i chyba rozczarowani, jak zobaczyli, że ludzie jeden po drugim wychodzą z kina, widząc, że pokazuje im się w zasadzie to samo, tylko w kolorach i z dźwiękiem.

Autor:  NowakDexter [ 12 Sty 2010, 21:02 ]
Temat postu: 

Jakkolwiek "Avatar" zachwyca na każdym kroku i jest pod OGROMNYM wrażeniem technologii wykorzystanej przy tym filmie, to zmusza on do pewnej smutnej refleksji.
W miarę jak sposób przekazywania sztuki ewoluuje; radio zmienia się w najpierw niemy i czarno-biały obraz przechodzący w kolorowy z głosem, by wreszcie dojechać do nowoczesnego 3D I 5D (sic!?) zanika subtelność impulsu twórca-odbiorca. Obrazy stają się coraz bardziej sugestywne. Nie liczy się już to "czego nie pokażesz" (cytat z K. Spacey'ego) a jest wręcz przeciwnie - nasze zmysły są jak najbrdziej wspomagane. Niczym niewidomi zostajemu naprowadzani przez autorów do samego sedna. Wypierają naszą wyobraźnię sugesywnością.

Nie zmienia to jednak faktu, że owe "szklane paciorki" jak by to nazwał Hesse cieszą oko.

Autor:  Mikal [ 12 Sty 2010, 23:38 ]
Temat postu: 

NowakDexter napisał(a):
by wreszcie dojechać do nowoczesnego 3D I 5D


5D ? Wysokość, szerokość, głębokość i czas. A jaki jest piąty wymiar ?

A wracając do tematu, stwierdzam że film jest efektowny jeżeli chodzi o technikę, ale wychodzę z kina i nie chcę wracać tam drugi raz na ten sam film, bo już to gdzieś widziałem. Mnie film niczym specjalnym fabularnie nie zaskoczył i nie mam większych powodów by do niego wracać.

Autor:  Rzirzi [ 12 Sty 2010, 23:40 ]
Temat postu: 

A jak powiedział Nietzsche "Sztuka nie takie rzeczy przetrwała".

Autor:  Ugm [ 13 Sty 2010, 11:01 ]
Temat postu: 

Nie chciałem już zabierać głosu w tej sprawie, ale jeszcze coś wtrącę.

Śmieszne, jak tyle ludzi pisze i mówi (nie tylko tu) o fabule, kiedy to nie o fabułę w tym filmie chodzi. Fabuła jest ok. Amerykańskie "everything's fine". Ani na plus, ani na minus. Są gorsze, są lepsze. Nie wierzę, że ktokolwiek wróci na ten film z powodu fabuły albo że coś przeoczył w toku akcji.
No i teraz pytanie za sto punktów - dlaczego ludzie wracają na ten film? No, dlaczego? Może ma inne zalety? Może film to nie tylko fabuła? Hę?

Studenci szkół filmowych często mają ćwiczenia polegające na nakręceniu kilkuminutowego filmu na podstawie zadanego scenariusza. Powstają wtedy filmy lepsze i gorsze. Dlaczego? Przecież scenariusz jest ten sam. Hmm... pomyślmy. Być może inaczej wyreżyserowali sceny. To może dajmy im gotowy scenopis. I co? I dalej będą filmy lepsze i gorsze, bo liczy się coś więcej niż ta cholerna fabuła.
Naprawdę, dla ludzi szukających wrażeń literackich w filmie polecam książki.

Żeby było jasne, nie lubię filmów efekciarskich i nic nie wnoszących do kina typu 2012 czy Transformers. Avatar jest inny dlatego, że w odróżnieniu od poprzedników i pomijając oczekiwania (bo to jest główny zarzut) jest filmem dobrym i broni się, a jego ogromny komercyjny sukces pomoże w upowszechnieniu się technologii 3d i to jest krok w dobrą stronę.

Strona 2 z 3 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/