Film wygrał festiwal w Gdyni, więc kiedy tylko pojawił się w kinach uznałem za swój święty obowiązek coby pójść i go zobaczyć. Szczerze mówiąc nastawiłem się tak średnio, bo Buzkównę wychwalano jakby co najmniej dostała Oscara, a jej wcześniejsze występy raczej mnie nie przekonywały. Na szczęście sporo się myliłem. Film to po prostu rewelacja. Świetne dialogi, aktorstwo najwyższej próby (chociaż tak po prawdzie Buzkównie całe show kradnie genialny duet Janda - Polony) i bardzo ciekawa fabuła. Najpierw mamy coś w rodzaju obyczajówki - ekscentryczne babka i matka chcą za wszelką cenę wyswatać nieśmiałą dziewczynę, pracującą w dziale poezji w wydawnictwie. Potem okazuje się, że ta dziewczyna chciała walczyć w Powstaniu, ale jej matka nie pozwoliła, a w ogóle to mają złotego dolara, którego trzeba gdzieś schować, bo jeszcze Bóg uchowaj znajdzie go UB. Sprawa na dobre rozkręca się jednak, kiedy z opresji ratuję główną bohaterkę przystojny Bronek i szturmem wkrada się w jej życie. Problem w tym, że zdaje się bardziej do samej Sabinki interesuje go... jej szef. I tutaj robi się kryminał podlany dużą dawką wisielczego humoru. Świetna żonglerka konwencjami, wszystko bardzo dobrze poprowadzone... No i te zdjęcia. Sam miód. Dla polskiego kina to jak "Obywatel Kane". Polecam gorąco. Główna nagroda w Gdyni jak dla mnie całkowicie zasłużona