Forum Kamera!Akcja
http://kameraakcja.pl/

Vicky Cristina Barcelona
http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=53&t=4756
Strona 1 z 2

Autor:  worldidol [ 22 Kwi 2009, 08:57 ]
Temat postu:  Vicky Cristina Barcelona

Widzieliście najnowszy film Woody'ego? Dla mnie mocne 7/10. Z jednej strony fantastyczny - klimat, muzyka, świeżość. Jako film jednak nie jest to arcydzieło - Woody idzie na skróty z narracją (zresztą każda recenzja mu to wypomina), aktorsko wg mnie przeciętnie. Świetny Javier Bardem, a reszta zwyczajnie jak na standardy Hollywood. Oscar dla Penelope prawdę mówiąc nie wiem za co. Akademia od lat przyznaje nagrody chyba nie za wcielenie aktora, ale za samą postać. Penelope grała wariatkę, więc dostała nagrodę. :wink: Szczytem szczytów było zresztą przyznanie Oscara Julii Roberts kosztem Ellen Burstyn w 2000 roku.

Generalnie Vicky Cristina Barcelona to przyjemny, szalenie inspirujący film dla wrażliwców, ale można było go zrobić duuuuużo lepiej.

P.S. Ups, czy to nie powinno iść do "Ostatnio widziałem..."? :mrgreen:

Autor:  Moore [ 22 Kwi 2009, 10:00 ]
Temat postu: 

Niekoniecznie. Dla mnie to jest bardzo ciekawy film chociażby z tego względu, że Allen wraca do formy komedii. "Sen Kasandry" wyraźnie pokazywał, że skończyły mu się pomysły na dramaty (chociaż ja osobiście niecierpię już uwielbianego przez wszystkich "Match pointu"). A tutaj mamy bardzo zgrabnie podaną historię o tym, że człowiek z natury jest nieszczęśliwy i zawsze taki będzie, bo albo będzie cierpiał, że nie wybrał "drugiej opcji" albo to właśnie ona go unieszczęśliwi. Bo przecież historia Christiny, która w związku Juanem Antonio koniec końców szczęścia zadnego nie znalazła to niejako wizualizacja tego jak potoczyłby się jego romans z Vicky. Tylko, że kiedy pomyślała tylko, że do takiego mogłoby dojść pogrzebała swoje szczęście z mężem.

Autor:  worldidol [ 22 Kwi 2009, 10:30 ]
Temat postu: 

Najbardziej ujęło mnie zdanie "A Cristina dalej wiedziała tylko czego nie chce". Bardzo dużo prawdy w tym, sam o sobie mógłbym tak powiedzieć.

Autor:  NowakDexter [ 22 Kwi 2009, 11:29 ]
Temat postu: 

A ja jeszcze na tym jeszcze nie byłem z powodu braku czasu. A na was jestem wściekły za spoilery :evil:

Autor:  Moore [ 22 Kwi 2009, 11:57 ]
Temat postu: 

Mogłeś nie czytać :PP
Wybacz, że nie zaznaczyłem "spoiler"...

Autor:  worldidol [ 22 Kwi 2009, 12:19 ]
Temat postu: 

E tam, nie przejmuj się. Idź do kina koniecznie, tak naprawdę to co napisaliśmy tutaj to są początki filmu. Film zaczyna się dopiero z wprowadzeniem postaci Marii Eleny, a o niej nic nie pisaliśmy :wink: Ja ciągle myślę o tym filmie i zastanawiam się nad własnym żałosnym żywotem. Wiecie, że jak byłem na tym w kinie, to połowa sali spała? Naprawdę. A było to po 11:00. Rano.

Autor:  Moore [ 22 Kwi 2009, 12:26 ]
Temat postu: 

U mnie lepiej. Wszyscy żywi, a seans wieczorny. Ale i tak mało osób oglądało.
A w przeglądzie kulturalnym na TVP Kultura zjechali ten film, w ogóle nie skupiając się na warstwie pozafabularnej. Tak jakby ludzie nie nauczyli się jeszcze oglądać Allena.

Autor:  worldidol [ 22 Kwi 2009, 12:30 ]
Temat postu: 

Ja bym to inaczej ujął: "jakby ludzie nie nauczyli się jeszcze oglądać FILMÓW". Gdybym miał oglądać ten film dla samej warstwy fabularnej to chyba też bym spał. Jego wartość tkwi w czymś troszeczkę innym.

Autor:  Moore [ 22 Kwi 2009, 12:55 ]
Temat postu: 

Zwłaszcza, że to Allen. Na "Cieniach we mgle" też ludzie byliby pewnie w stanie spać, a dla mnie to np. najlepszy film w historii.
Ale nie ma co się dziwić, że odbiera się film tak a nie inaczej skoro zewsząd jesteśmy bombardowani produkcjami w stylu "Wolverine'a" (choć nawet mi się podobał, ale przecież trzeba umieć rozróżniać kino ambitne od sensacyjnego).

Autor:  Rzirzi [ 03 Paź 2009, 23:01 ]
Temat postu: 

Ja odkryłem dwa smaczki:
1. Wszystkie panie w tym filmie to ta sama osoba, która tylko wybrała inną drogę w życiu - takie światy równoległe, które rozgałęziają się gdy bohaterka dokonuje wyboru.
2. Niby niepotrzebny narrator filmu. To według mnie swoista zabawa reżysera. Skoro drugim bohaterem jest Barcelona to nie mogło zabraknąc przewodnika. Z tym tylko, że opisuje on poczynania bohaterów.

Autor:  worldidol [ 04 Paź 2009, 09:13 ]
Temat postu: 

Pierwszy punkt jest wg mnie na siłę. Na jakiej podstawie to wymyśliłeś? Bohaterki są przecież zupełnie innymi osobami.

A drugi punkt, no cóż. Nie miałem na myśli, że film byłby lepszy gdyby po prostu wyciąć z niego narrację. Sama historia powinna zostać opowiedziana ujęciami i dialogami, narracja to często pójście na łatwiznę. W VCB jest zdecydowanie niepotrzebna. Idealnym przewodnikiem po Barcelonie są w tym filmie piękne ujęcia tego miasta.

Autor:  Moore [ 04 Paź 2009, 09:58 ]
Temat postu: 

Ja mam dokładnie takie samo odczucie jak Rzirzi. Christina jest odbiciem najgłębszych, ukrywanych pragnień Vicky. Tym odważniejszym ego. Pokazuje, że gdyby koniec końców wybrała hiszpańskiego malarza roztaczającego przed nią wizję pełnego pasji artystycznego życia też byłaby nieszczęśliwa. A jest nieszczęśliwa mimo wszystko, bo uświadomiła sobie, że ma drugą drogę, którą może wybrać. Ten film jest przecież o tym, że człowiek zawsze jest nieszczęśliwy kiedy zdaje sobie sprawę z tego jak złożone jest życie i jak wiele od niego zależy. Jak różnie może się potoczyć. Tylko, że każdy wybór to strata możliwości poznania drugiego i to czyni nas nieszczęśliwymi. Tylko, że człowiek szczęśliwy nie jest w pełni człowiekiem. ;)
A co do narratora to dla mnie to jest taka powieściowa narracja. Tak jakbyśmy czytali książkę. Ta historia nie jest prawdziwa, to nie są realne wydarzenia. To powieściowa historyjka, która ma nam uświadomić pewne sensy. Narrator tworzy swoisty dystans między widzem a historią, tak byśmy lepiej dostrzegli jej sens, a nie linię fabularną.

Autor:  Rzirzi [ 04 Paź 2009, 17:02 ]
Temat postu: 

W telegraficznym skrócie, bo jednak film dość szybko wyparował z moich zwojów.
Miłość Vicky z Juanem jest jak sama Vicky - delikatna, zmysłowa. Zauroczenie pensjonarki gdzie muśnięcie warg to szczyt ekstazy. Jednak rozum wygrywa z uczuciami. Vicky ucieka z Barcy. Co by było gdyby nie bała się ryzykować i jednak została...
Christina zostaje a miłość ma tu wymiar pożądania. Jednak życie z artystą do najłatwiejszych nie należy. Ona również zwiewa...
I zamienia się w Marię Elenę gdzie miłość zaczyna wyniszczać oboje partnerów. Ona jednak zostaje i...
Mamy wizualizację przyszłości pary w postaci starego małżeństwa gdzie uczucie się wypaliło.

Co do przewodnika to wpadłem na to wtedy, kiedy owy narrator w pewnym momencie dosłownie mówił to co bohaterki.

Autor:  worldidol [ 04 Paź 2009, 17:17 ]
Temat postu: 

Moim zdaniem Vicky i Cristina to zbyt różne postaci i każda z nich w związku z Juanem "skończyłaby" zupełnie inaczej. Maria Elena to artystka z krwi i kości, Cristina to osoba raczej pragnąca być artystką niż będąca, natomiast Vicky to osoba stojąca twardo na ziemi. Uważam, że nie tu kryje się sens tej historii.

Autor:  Rzirzi [ 04 Paź 2009, 18:04 ]
Temat postu: 

Dodałeś argument, który idealnie pasuje do tego klucza.
Cytuj:
Maria Elena to artystka z krwi i kości, Cristina to osoba raczej pragnąca być artystką niż będąca, natomiast Vicky to osoba stojąca twardo na ziemi

Czy to nie jest choć trochę frapujące co do tej ewolucji talentu?! A starsza pani jako snobka tylko kolekcjonuje obrazy (czy jakoś tak...).

Autor:  Jurek [ 29 Paź 2009, 11:59 ]
Temat postu: 

Witam Szanowne Grono serdecznie!

Chciałbym dodać swoje skromne zdanie. Penelope jak dla mnie odstawiła o dwie klasy pozostałych aktorów w tym filmie. Być może grała siebie, być może grać wariatkę jest łatwiej - nie wiem. Dzięki niej coś po tym filmie zostało mi w głowie. No i jeszcze fragment z hiszpańską gitarą, bo to mój instrument i wiem jak trudno zainteresować słuchacza tym instrumentem podanym 'saute'.

Pozdrawiam!

Autor:  worldidol [ 04 Lis 2009, 09:14 ]
Temat postu: 

Ja prawdę mówiąc nigdy nie byłem entuzjastą aktorstwa Penelope Cruz, w VCB wydawała mi się najsłabsza z głównej czwórki, a już na pewno słabsza od Javiera Bardema. Ona jest aktorką na pewno nietypową, ostatnio zaczynam odczuwać, że jej aktorstwo ma coś w sobie. Nie jest techniczną geniuszką, ale bardzo przyciąga. Mnie z kolei ciągle tkwi w głowie jej rola w Elegii.

Autor:  Moore [ 05 Lis 2009, 09:06 ]
Temat postu: 

Co Ty mówisz? Penelopa jest technicznym mistrzem. Tak niesamowicie pogłębione psychologicznie postaci jakie ona kreuje to coś o czym Hollywoodzkie gwiazdki mogą jedynie pomarzyć. U Allena zagrała świetną postać, ciekawą zwłaszcza, że dialogi między nią a Bardemem (on podobał mi się najmniej) były całkowicie przez nich improwizowane bo Allen nie zna hiszpańskiego ;) No i wystarczy przypomnieć sobie "Volver". Jak oglądam Cruz na ekranie zapominam o tym, że mam do czynienia z aktorką i filmem. Jest bardzo charyzmatyczna ale jej aktorskie umiejętności sięgają Olimpu.

Autor:  worldidol [ 05 Lis 2009, 10:16 ]
Temat postu: 

Ile ludzi tyle odczuć. Mnie w Volverze denerwowała :D Film mnie oczarował, ale narzekałem właśnie na Penelope. Pamiętam, że zawsze najbardziej denerwowała mnie jej sztuczna intonacja i nazbyt oczywista mimika.

Autor:  Ugm [ 10 Lis 2009, 11:25 ]
Temat postu: 

Jako że mogę oglądać filmy Allena, gdzie nie zobaczę go na ekranie, obejrzałem "Vicky..." i film oceniłbym na plus. Ma swoje powolne tempo, bardzo fajnie splątane losy wszystkich postaci, ciekawe problemy. W sumie zgodzę się z Rzirzim, 3 bohaterki prezentują 3 odmienne podejścia do życiowych niespodzianek a'la malarz-uwodziciel i pokazują możliwe skutki swoich decyzji. Generalnie wszystko w filmie gra, chociaż ma się wrażenie, że jest za krótki, film ucieka szczególnie szybko po wejściu Marii Eleny. Scarlett wypadła najbardziej blado w tym filmie, w sumie nijako. Nie wierzę jej jako postaci, że mogła kręcić filmy czy pisać poezję. Wygląda raczej na zblazowaną znudzoną amerykańską dziewczynę która uważa, ze Europa jest fajna, klimatyczna i modna. Nie wiem, widywałem ją w lepszych rolach. Zresztą Penelope bardziej mi się podobała w Przerwanych Objęciach, ale to też zupełnie inne role.

I śmieszna sprawa, jak zdałem sobie sprawę jak by wyglądała polska wersja tego filmu. Jerzy Stuhr, film o tytule Kamila Teresa Kraków albo podobnym. Jaka by była oglądalność? ;)

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/