Forum Kamera!Akcja
http://kameraakcja.pl/

Motyw zła w sztuce filmowej
http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=53&t=4462
Strona 2 z 3

Autor:  grzes [ 06 Lut 2009, 13:42 ]
Temat postu: 

Jak chcesz do tego podejść psychoanalitycznie, i powiedzieć coś o Źle czającym się w podświadomości, to nie znam lepszego filmu niż "Zakazana Planeta" z 1956, który by to ukazywał.

== SPOILER ==
Jeden z głównych bohaterów nie miał pojęcia, że jest źródłem całego zła i przemocy, która w tym filmie zaistniała, która spowodowała śmierć wszystkich jego towarzyszy (oprócz córki), a obecnie stanowi poważne zagrożenie dla załogi statku, który przybył z ratunkiem. W końcu popełnia samobójstwo i szaleństwo się kończy. Szczęśliwcy, którzy przeżyli wracają do domu.

Autor:  worldidol [ 06 Lut 2009, 15:07 ]
Temat postu: 

grzes napisał(a):
W prawie każdym filmie jest walka Dobra ze Złem (w tym sensie, że są jacyś Dobrzy i jacyś Źli i walczą ze sobą), dlatego wszyscy po prostu podają tytuły swoich ulubionych filmów.

Bzdura. Kolega prosił o filmy ukazujące motyw zła, a nie coś złego. Podane filmy zawierają motyw zła wcielonego, z twoim sposobem myślenia to mógłby zaprezentować postacie z królika Bugsa.

Autor:  grzes [ 07 Lut 2009, 13:10 ]
Temat postu: 

worldidol napisał(a):
Bzdura.

Co konkretnie jest bzdurą, drogi worldidolu?

worldidol napisał(a):
Podane filmy zawierają motyw zła wcielonego

Gdzie kolega napisał, że chce motyw zła wcielonego?

Autor:  worldidol [ 07 Lut 2009, 13:14 ]
Temat postu: 

Nawet nie chce mi się tłumaczyć jak dwulatkowi. Może ktoś inny wytłumaczy grzesiowi co rozumie się pod pojęciem "dobrego przykładu" czegokolwiek?

Autor:  PoProstuMaciek [ 07 Lut 2009, 15:03 ]
Temat postu: 

Dwuletni grzesiu: jak już wcześniej worldidol wcześniej zaznaczył szukany jest "motyw zła a nie coś złego". Jednak wyznaczam nagrodę dżyliona dolarów zimbabwyjskich jeśli wskaże mi film BEZ motywu zła. Przyklad grzesia jest bardzo trafny, ponieważ ukazuje ewolucję zła w filmie na przestrzeni 100 lat a świetnie jest właśnie ukazany w westernach.

Autor:  worldidol [ 07 Lut 2009, 15:15 ]
Temat postu: 

Zgadzam się, że westerny to dobry przykład. Chodziło mi o podejście pana Grzegorza. To tak jakby ktoś pisał pracę o bombach kalorycznych i prosił o przykłady "kalorycznego" jedzenia, na co wyskoczyłby grześ i odpowiedział "przecież każde pożywienie ma kalorie". Głupie robienie z igły wideł i próba wplecenia swojej malutkiej idei.

Autor:  Freezer [ 07 Lut 2009, 22:09 ]
Temat postu: 

A co sądzicie o Symetrii Konrada Niewolskiego ? Dobre, bo polskie 8) i ma walory. Naprawdę świetny film.

Autor:  Event_Horizont [ 08 Lut 2009, 01:27 ]
Temat postu: 

Ja trochę z innej beczki. Polecam obejrzeć fantastykę: "Straż Nocna" oraz "Straż Dzienna".
Pięknie ukazane jest życie w obu tych grupach.

Autor:  worldidol [ 09 Lut 2009, 09:20 ]
Temat postu: 

Z polskich filmów można pomyśleć też o "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" albo "Pręgach".

BTW. Dlaczego ten bzdurny post powyżej stał się żółty? Szarogęszenie się pomarańczowych? Może tak trochę profesjonalizmu, grzesiu?

Autor:  santi [ 09 Lut 2009, 10:04 ]
Temat postu: 

Cóż... kałuża również może sprawiać wrażenie głębii. Może gdyby "Matrixa" zrobił jakiś faktycznie utalentowany reżyser mógłym się zgodzić, że jest to przypowieść filozoficzna w przebraniu kina akcji ale śledząc dokonania Wachowskich oraz ich warsztat stwierdzam, że raczej jest to sos którym podlali sceny akcji aby odróżnić swój film od całej reszty nawalanek. Strasznie jednak to wszystko mętne.

Maszyna w ostatecznym rachunku jest tylko maszyną i jako taka nie może być zła. Jeżeli SI uzna, że np. gatunek ludzki stanowi zagrożenie a ona ma stosowne narzędzia aby temu zapobiec to i tak nie jest to w żadnym stopniu wartościujące moralnie. Tak jak zły nie był rekin w "Szczękach". "Animatrix" to już tylko płynięcie na fali merchandisingu i dorabianie dodatkowej ideologii. Z całego zbiorku tylko "Detective Story" mi się podobało.

"Terminator 2" na szczęście nie udaje niczego czym nie jest w związku z czym banda geeków czytająca bryki "Poznaj historię filozofii w 15 minut" nie zrobiła wokół niego kultu.

Autor:  worldidol [ 09 Lut 2009, 10:59 ]
Temat postu: 

santi napisał(a):
Cóż... kałuża również może sprawiać wrażenie głębii. Może gdyby "Matrixa" zrobił jakiś faktycznie utalentowany reżyser mógłym się zgodzić, że jest to przypowieść filozoficzna w przebraniu kina akcji ale śledząc dokonania Wachowskich oraz ich warsztat stwierdzam, że raczej jest to sos którym podlali sceny akcji aby odróżnić swój film od całej reszty nawalanek. Strasznie jednak to wszystko mętne.

Tak jak oglądam filmy bardzo krytycznym okiem, tak zupełnie inaczej odbieram pierwszą część Matrixa. Moim zdaniem można byłoby odebrać fabułę jako sos dla scen walki gdyby nie fakt, że:

a. Cała fabuła filmu opiera się na głębokich przemyśleniach, to nie wątki, ale cała historia;
b. Sceny walki są piękne, to też sztuka;

Takie jest moje zdanie. Uwielbiam Matrix, bo daje mi sporo do myślenia i jest piękny wizualnie.

Autor:  santi [ 09 Lut 2009, 11:57 ]
Temat postu: 

worldidol napisał(a):
i jest piękny wizualnie.

Z całym szacunkiem: powyżej przeciętnej - zgoda, ciekawe efekty specjalne - też się zgodzę choć w sumie nie aż tak rewolucyjne jak twierdzi machina marketingowa ale że piękny? Piękny był "Blade Runner". Tu mamy tylko rozbuchane efekty specjalne i obraz podbarwiony na zielono.

Głębia przemyśleń nie jest porażająca zwłaszcza, że wszystko jest podane na tacy jak dla przedszkolaka - strasznie dużo gadają. Moim zdaniem to wszystko naciągane. Gdyby fabuła była bardziej zagmatwana i nie można było np. stwierdzić czy ten prawdziwy świat jest naprawdę prawdziwy czy to może kolejna ściema itp. A tak.. wow.. "Neo" to anagram "One" i to wszystko to metafora-trudne-słowo tego, że media tworzą nam sztuczną wizję rzeczywistości. Przyzwoity film niemniej zdecydowanie przereklamowany.

Robi się OT. W każdym razie stoję dalej przy tezie, że zło jako kategoria moralna i etyczna przynależna jest raczej ludziom niż maszynom i tworom wirtualnym. Nawet najbardziej myślący toster wymyka się takim pojęciom.

Autor:  grzes [ 09 Lut 2009, 13:22 ]
Temat postu: 

worldidol napisał(a):
Nawet nie chce mi się tłumaczyć jak dwulatkowi. Może ktoś inny wytłumaczy grzesiowi co rozumie się pod pojęciem "dobrego przykładu" czegokolwiek?

Szanuję Twoje lenistwo (cytat: "nie chce mi się"), natomiast fajnie byłoby, gdybyś nie próbował manipulować innymi użytkownikami (co zresztą słabo Ci, jak na razie, wychodzi).

worldidol napisał(a):
BTW. Dlaczego ten bzdurny post powyżej stał się żółty? Szarogęszenie się pomarańczowych? Może tak trochę profesjonalizmu, grzesiu?

Widocznie Freezer uznał, że któryś mój post mu pomógł - w przeciwieństwie do Twoich postów. Czyżby zawiść przez Ciebie przemawiała? I czemu mnie atakujesz takimi wyrazami jak "bzdura", "bzdurny", "głupie", "malutka idea", "szarogęszenie", "może tak trochę profesjonalizmu"?

Autor:  Kowal [ 10 Lut 2009, 10:13 ]
Temat postu: 

Jak motyw zła to może film "Zło" (Ondskan)? ;D

Autor:  Atom [ 10 Lut 2009, 13:20 ]
Temat postu: 

Hehe ;) Też myślałem o filmie "Zło" ;) Ale byłoby to zbyt oczywiste :D

Może Freezer wreszcie by się wypowiedział i jakoś podsumował powyższe rozważania, bo za chwilę dojdzie do rękoczynów...

Autor:  To masz [ 10 Lut 2009, 13:35 ]
Temat postu: 

O ile dobrze pamiętam, a maturę zdawałem w 2006, to nauczyciele tłukli nam do znudzenia, że nasze prace mają być dopasowane do jakiegoś „klucza odpowiedzi”. Więc nie siliłbym się na jakąś oryginalność i poleciałbym klasyką. Hithcock, Coppola, Kubrick itp. Jakieś westerny, stare i kultowe horrory, dramaty psychologiczne...
W każdym razie nie siliłbym się na oryginalność i „przyszpanowanie” przed komisją swoją wiedzą na temat filmów, o których nikt nie słyszał.
Nowości też proponuję sobie odpuścić.

Ja wyobrażam sobie, że wyjdziesz przed komisję i zaczniesz od definicja zła... co powiesz, jak zinterpretujesz „motyw zła” w kinie?
Osobiście nie wiem jak ugryzłbym ten temat.
Życzę powodzenia.

Autor:  worldidol [ 10 Lut 2009, 14:15 ]
Temat postu: 

Czy ja wiem czy np. Hitchcock to odpowiedni przykład na motyw zła w sztuce filmowej? Nie wydaje mi się.

Autor:  To masz [ 10 Lut 2009, 14:23 ]
Temat postu: 

No cóż, specem od filmoznawstwa nie jestem...
Mój kumpel studiował filmoznawstwo, może miał jakieś zajęcia na ten temat. Spytam.
Z tym Hichcockiem też pewien nie jestem... to tylko taki przykład był.

Autor:  Dudek [ 10 Lut 2009, 14:26 ]
Temat postu: 

To masz napisał(a):
mają być dopasowane do jakiegoś „klucza odpowiedzi”


Smutne, ale niestety prawdziwe. Matura i liceum uczy nas szablonowego myślenia i nic nie rozwija. Sam byłem tego przykładem. Generalnie, nie opłaca się jechać oryginalnością bo istnieje duże ryzyko, że komisja Cię i tak nie zrozumie. Zresztą ich to nie obchodzi - przychodzą odbębnić swoje, zadać parę pytań i do widzenia.
Sorry za offtop.

Autor:  worldidol [ 10 Lut 2009, 14:26 ]
Temat postu: 

Ja chyba zrobiłbym tak: podzieliłbym kultury filmowe na dwie części - te, które zakładają, że ktoś jest z gruntu dobry lub zły (głównie masowe kino amerykańskie) i te, gdzie postacie są bardziej złożone (kino azjatyckie to świetny przykład, również anime). Potem można powiedzieć coś o złu nabytym (Egzorcysta, Egzorcyzmy Emily Rose, Omen itd.). Temat rzeka jakby nie było.

Strona 2 z 3 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/