FF to niewątpliwie klasyka i może dla nas jego filmy są nużące, jednak w czasach, w których tworzył, były one postrzegane za nowatorskie.
muszę przyznać, że cenię Felliniego. Głównie za film pt. "Noce Cabirii", może dlatego, że ma on wyraźną fabułę bez zbędnych dłużyzn, no i historia naprawdę mnie poruszyła.
Jeśli chodzi o inne filmy, które widziałam, to żaden nie zrobił na mnie naprawdę dużego wrażenia jako całość, ale zapadło mi w pamięci kilka, moim zdaniem pięknych, scen.
"La strada" -> scena rozmowy Gelsominy i Szalonego, w której on porównuje ją do karczocha i mówi o sensie bytu każdego kamienia.
"Osiem i pół" -> pierwsza scena, w której główny bohater dusi się w samochodzie stojąc w korku, no i scena snu.
"Słodkie życie" natomiast rzeczywiście nudzi i chociaż udało mi sie dotrwać do końca, to tak naprawdę prawie nic z niego nie pamiętam
no i jeszcze bardzo cenię Masinę, która wg mnie była genialną aktorką