Heh, a ja ostatnio nadziałem się gdzieś na recenzję tego filmu (przychylną) i pomyślałem, że musi być świetny. Przy okazji się dowiedziałem, że to tan sam reżyser (Aronofsky) co robił Pi (które widziałem i było genialne) i "Reqiuem dla snu", którego jeszcze wtedy nie widziałem. Więc postanowiłem, że zanim się wybiorę na Źródło to obejrzę to Reqiuem, żeby było jakoś chronologicznie. Właśnie przed chwilą skończyłem i po prostu obłędne. Wiem, że trochę odjadę od tematu, ale... nie bijcie
Filmy tego faceta są jakieś takie... niesamowite. Może fabularnie to nie było jakieś objawienie, ale nie zawsze chodzi o to żeby było zaskakująco i jakieś zwroty akcji niesamowite (chociaż uwielbiam to, np. filmy Shyamalana). Ale tutaj cała "smakowitość" tkwi gdzie indziej. Sposób w jaki te filmy są kręcone. Człowiek zanurza się w ten odrealniony, trochę surrealistyczny świat. Jeśli chodzi o Pi, czy Requiem... to odpłynąłem. Na Źródło się wybieram lada dzień, to jak obejrzę to się też wrażeniami podzielę
[ Dodano: Sob Sty 13, 2007 6:45 am ]
Heh... Obejrzałem źródełko, no i... mam mieszane uczucia. Chyba jednak spodziewałem się czegoś innego. Jak na mój gust, to w tym filmie przekroczona została pewna granica, jeśli chodzi o niedopowiedzenia i operowanie samymi symbolami. Film przypomina coś w rodzaju wiersza, w którym autor coś głęboko przeżywa, tylko czytelnikowi trudno podążyć za jego myślą. W opisie na necie możemy przeczytać: "Niezwykła opowieść (...) której akcja obejmuje 3000 lat i toczy się na przestrzeni kilku różnych epok, od starożytności po odległą przyszłość". Czy wie ktoś skąd oni wzięli akurat 3000 lat? Bo może jak oglądałem, to mi coś umknęło... A odległa przyszłość to jak dla mnie jedna z bardzo wielu interpretacji, które będą równie dobrze pasować do tego co widz ogląda na ekranie. Całość przypominała mi nieco pod względem niejasności dalsze części matrixa. Jedna wielka tajemnica. Ja tam do końca miałem nadzieję, że porozrzucane kawałki układanki ułożą się w jakąś jedną całość i z kina wychodziłem trochę zawiedziony. Mam też inne zarzuty. Film wydał mi się trochę za bardzo "wzruszający". Zabrakło zmiany nastroju, przez co w pewnym momencie byłem już nieco znużony. To trochę tak jak z głośnym mówieniem. Kiedy się mówi cicho, to każde głośniej wypowiedziane słowo nabiera szczególnego znaczenia. Jak się cały czas wrzeszczy, kolejny krzyk nie jest już niczym niezwykłym.
Oczywiście na wszystko można patrzeć z różnych stron. To jest taki film-zagadka. Enigmatyczny, wieloznaczny, bajkowy i poetycki. Może po prostu idąc do kina spodziewałem się czegoś innego i to że Źródło do tych moich oczekiwań nie pasowało sprawiło, że czułem się trochę zawiedziony. W każdym razie jeśli miałbym to to ocenić tak w skali od 1 do 6, to u mnie słabe 4.