NowakDexter napisał(a):
Tristanie,
Czy mógłbyś uzasadnić stwierdzenie, że King jest marnym pisarzem i wielkim nudziarem?
A jak można to uzasadnić? Gość ma niewątpliwie łatwość pisania. O niczym pisze 300 stron
Więc większość jego książek jest gruba, bo próbują być o czymś. Tyle, że słabo to wychodzi, bo napompowanie zdaniami sprawia, że tego się nie da przeczytać w całości. Kiedyś się zawziąłem i przez rok męczyłem Sklepik z Marzeniami. Zmęczyłem. Ale było ciężko... Do tego przeżyłem rozczarowanie, bo Sklepik skończył się zupełnie bez sensu. Do połowy był nawet OK. Lśnienie zdecydowanie lepiej się prezentuje, ale również jako książka jest nudne i ciężkie do pokonania. Czyta się i czyta i czyta i czyta i czyta i końca nie widać. Za to wersję z Weberem uwielbiam... Ta z N. jest po prostu ponura, blada i skopana. Zresztą lubię Webera i nie cierpię N. Pomijając Jokera, nic mu się sensownego nie udało zagrać.
Czytałem Dolores. Dało się przeczytać, bo to jak na Kinga cienka książka
Ale i tak ekranizacja wymiata. Kathy Bates rządzi.
Uważam Kinga za ogromnego nudziarza, bo żadna z jego książek mnie nie wciągnęła. Za dużo napakowania nic nie wnoszącymi słowami. Po wywaleniu balastu filmy wychodzą całkiem fajne. Pomijając niestety nieudane zakończenia.
Podsumowując:
Szołszynk -- jako opowiadanie marny, bez klimatu, bez treści. Jako film -- majstersztyk.
Lśnienie -- Dobre zakończenie i cała akcja. Film świetny, książka nudna. Oczywiście film z Weberem.
Misery - Dobre zakończenie i cała akcja. Książki nie czytałem.
Szołszynk - Film niesamowity, opowiadanie nudne, ubogie i bez klimatu.
Zielona Mila - Film byłby niesamowity, gdyby nie Hanks. Nie cierpię tego aktora. Książkę czytałem w odcinkach. W odcinkach była spoko nawet. Zły jestem, że King złamał przyrzeczenie o niewydawaniu tego jako całość. Tak czy siak, to najlepsza książka kinga, jaką czytałem.
Dolores -- książka taka sobie. W miarę normalnie gruba, więc ujdzie, ale Katy Bates wymiata. Bez niej, to taka sobie opowiastka.
Desperacja -- książka poleciała do kosza około połowy. Nie dało się czytać, przepakowana nic nie mówiącymi zdaniami, a do tego treść nudna przeraźliwie. Do połowy jeszcze liczyłem na jakieś rozwiązanie sprawy policjanta. Jak okazało się, że to tylko marionetka bliżej nieokreślonej siły, całość przestała mnie interesować. Film oglądałem, jak na tak skopaną książkę to nawet dał się oglądać.
Sklepik z Marzeniami -- nie wiem czy jest film, chyba nie, książka do połowy znośna. Jako film byłaby całkiem zjadliwa, gdyby nie skopane zakończenie. Więc może niech nie ekranizują
Bezsenność -- również wielki zawód... Dopóki nie było wiadomo o co chodzi, liczyłem na ciekawe wyjaśnienie. Jak znów poleciał w bezosobowe przeznaczenie, jak w Sklepiku, wywaliłem do kosza. Zawód, wielki zawód. Oczekiwanie na jakieś rozwiązanie, a tu po prostu mdłe bajdurzenie.
Chudy -- znów durne zakończenie bez sensu.
Co ja jeszcze Kinga próbowałem.... Hm... Coś mi się kojarzy, ale zapomniałem. Gość pisze nudnie, rozwlekle, sporo bez polotu.