Forum Kamera!Akcja

Obecny czas: 24 Kwi 2024, 17:50

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 34 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: 06 Paź 2006, 07:47 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 20 Sie 2006, 13:48
Posty: 68
Miejscowość: Warszawa
Wszystko pięknie..., zgoda prawie we wszystkim, to są bardzo dobrzy kompozytorzy, ale tak naprawdę nic dla mnie nie znaczą. Jedynym kompozytorem (nie tylko filmowym), którego ubóstwiam i którego dzieła zabieram zawsze ze sobą, gdziekolwiek jestem, jest Damon Albarn. I tyle. Tylko drugi, równie fanatyczny wielbiciel jak ja, jest chyba w stanie to zrozumieć.


Ostatnio edytowany przez Lucy, 06 Paź 2006, 13:31, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 06 Paź 2006, 08:46 
Offline
Absolutny Fan K!A
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Lut 2005, 18:32
Posty: 1942
Miejscowość: Warszawa
Ja praktycznie w ogóle nie słucham muzyki filmowej. Zdecydowana większość to tapetki które oderwane od obrazu tracą cały wyraz. Owszem, podobają mi się główne tematy (np. ze spaghetti westernów) ale poza "Pat Garret i Billy Kid" Boba Dylana, "Grek Zorba" Cacoyanisa i "Windą na szafot" Davisa to chyba nie zdażyło się, żeby słuchał całego soundtracku w wersji audio. Do słuchania na dłuższą metę wolę songtracki w stylu filmów Tarantino czy Rodrigueza. Z wyrywkowych tematów to najbardziej lubię Ennio Morricone, Lalo Schiffrina czy wspomnianego Elfmana.

John Williams cudownie się rozmył ostatnimi laty i jego kompozycje przypominają muzykę graną w windach.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 06 Paź 2006, 14:07 
Offline
Coś gdzieś słyszał
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Lip 2005, 23:05
Posty: 214
Miejscowość: Pogwizdów
Oczywiście Angelo Badalamenti za genialną muzykę do filmów Davida Lyncha! :D ( zwłaszcza motyw przewodni z "Miasteczka Twin Peaks" ) Lubię także Maurice Jarre'a, a jeszcze bardziej lubię muzykę jego syna - Jean Michel'a :D


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 07 Paź 2006, 10:01 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Mar 2006, 15:45
Posty: 62
Miejscowość: Opole
a gdzie Hans Zimmer za Mustanga Z Dzikiej Doliny(współ praca z doskonałym Braynem Adamsem), Helikopter w Ogniu,Hannibala, Ostatniego Samuraja, Piraci z Karaibów2 (chodź muzyka z jedynki była lepsza - Klaus Bedelf, Hans Zimmer tylko go wyprodukował). I oczywiscie nie zapomniana muzyka z Gladiatora. Oczywiście Hans ZImmer, ma jeszcze wiele wsplaniałych Partytur na woich koncie.
James Horner, za Piękny Umysł i wiele innych kompozycji.
Bez wątpienia Jednym z Najlepszych kompozytorów jesr Howard Shore, na to miano zapracował sobie muzyką do trylogi Władca Pierścieni.
Dalej mamy Trevora Rabina, który stowrzył, chyba najlepszy motyw w Historii Muzyki Filmowej, mowa o motywie do filmu Armageddon.
i na Koniec, na liste najlepszych kompozytorów zapisał bym Harrego Gregsona-Wiliamsa, za doskonałą ścieżke do Królestwo Niebieskie, film może ie taki dobry, ale muzyka genialna.
Oczywiście to nie jest moja pełna lista, ale po co sie powtarzać, bez dwóch zdań, zgadzam się z moimi poprzednikami :D


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 07 Paź 2006, 15:47 
Offline
Absolutny Fan K!A
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Lut 2005, 18:32
Posty: 1942
Miejscowość: Warszawa
Pewnie się narażę ale Zimmer, Shore i Horner to tacy niewidzialni tapeciarze - nawet za pieniądzie potrafiłbym przypomnieć sobie jakiegoś ich motywu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 12:20 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Sie 2006, 21:07
Posty: 55
Miejscowość: Kraków
Muzyka filmowa rządzi się zupełnie odmiennymi prawami, niż muzyka "popularna". Ona musi ściśle pasowac do obrazu i w zasadzie to jest główne kryterium, które należy brać pod uwagę przy ocenianiu kompozycji i autora. Bo co z tego, że kompozytor napisze rewelacyjny utwór, skoro w ogóle nie bedzie pasowac do filmu? Niestety, tutaj czasem nie ma możlwości popuszczenia fantazji ;-) Trzeba trzymać się ściśle tego, co chce reżyser. Jeśli kompozycje pasują dobrze do obrazu i oddaja klimat filmu, to znaczy, że kompozytor zrobił dobrą robotę. Ale to tylko taka moją uwaga zupełnie na marginesie.

Zgodze się z Santim, że Williams się rozmył... niestety. To już nie jest to, co było np przy trylogii Star Wars. Nie wymieniliście natomiast pewnego kompozytora, który moim zdaniem, stworzył jedną z najlepszych ścieżek dzwiekowych. To Trevor Jones i film Ostatni Mohikanin. Mogę o tej muzyce pisać dużo i dobrze, ale nie ma sensu. To co napisał do tego filmu, dla mnie jest mistrzostwem.

Choć jestem "ten muzyczny" i trochę komponuję, to przyznam szczerze, że praktycznie w ogóle nie słucham soundtracków. Bo w większości przypadków, słuchanie ich bez obrazu, jest po prostu nudne.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 13:55 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Ktoś powiedział, że dobra muzyka filmowa, to taka, której się podczas oglądania filmu nie zauważa - tak jest zrośnięta z obrazem. I przychylałbym się do tego zdania.
A co do soundtracków - to akurat w jednym z wymienionych mam z Santim zbieżny gust: muzyka Milesa Davisa do "Windą na szafot". Z jednej strony wspaniała ilustracja do filmu, z drugiej świetna muzyka do posłuchania.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 15:10 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi

Rejestracja: 20 Sie 2006, 13:48
Posty: 68
Miejscowość: Warszawa
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym zdaniem. Dla mnie dobra muzyka to właśnie taka, która przyciąga uwagę. Nie może oczywiście być w konflikcie z obrazem, ale powinna być zauważalna; dopełniać go, ulepszać, a nie być z nim zrośnięta. Jeśli jest inaczej oznacza to, że jest tylko tłem, nic nie znaczącym dodatkiem, i zrobił ją po prostu rzemieślnik, a nie artysta. Nie jestem za tym, żeby widz wychodził z kina, ze świadomością, że obejrzał dobry film, ale w ogóle nie pamiętał muzyki, jaka była w nim grana, bo była „tak zrośnięta”. To jest dla mnie równoznaczne, z faktem, ze muzyka była beznadziejna. Chociaż oczywiście można pamiętać muzykę z wielu innych względów, niekoniecznie dlatego, że była dobra. I mam wrażenie, że sam sobie zaprzeczasz, bo jak muzyka do „Windą na szafot” może być niezauważalna? Mistrzowie jak Miles nie tworzą jedynie „ilustracji”. I to jest geniusz.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 15:17 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28 Sie 2006, 16:50
Posty: 55
Miejscowość: Bydgoszcz
Dobra muzyka w filmie nie może być muzyką ilustracyjną. Widz idzie na film a nie na koncert. Jeżeli muzyka jest dobra i w dobry sposób podłożno pod obraz powinna stanowić jedno. Jeżeli wszystko gra widz ma świadomość że zobaczył dobry film ze świetną muzyką a nie na odwrót.

Pozdrawiam


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 17:05 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
A ja będę obstawał przy swoim. Muzyka pełni w filmie rolę służebną, jest uzupełnieniem. Osobiście bardzo często słucham muzyki, ale zdecydowanie wolę filharmonię czy salę koncertową od kinowej. Wsłuchiwanie się w muzykę w kinie, to trochę tak, jak patrzenie przez lornetkę na mimikę pianisty - można, ale nie o to w końcu chodzi.
Jeśli chodzi o Davisa - nie widzę sprzeczności. Zgodziłem się z Santim, że jest to jeden z nielicznych soundtracków do słuchania. Piszesz: "jak może być niezauważalna"? Dzisiaj inaczej się tego słucha, ale tych 50 lat temu było nieco inaczej...
Ale jeśli uważasz, że muzyka zrośnięta jest "beznadziejna" - Twoje prawo. A moje prawo być dokładnie odwrotnego zdania.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 19:24 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Maj 2006, 18:59
Posty: 39
Miejscowość: Wawa
a ja dodam tylko, że albo jesteście głusi, albo zupełnie się nie znacie (zapewne jedno i drugie), bo walicie takie głupoty, że głowa mała - ale rzecz to nie moja, macie prawo. Szkoda tylko, że 'ludzie filmu' myślą to co myślą :roll:


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 23:30 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Złapałeś mnie, Mefisto - aż wstyd się przyznać. Po pierwsze, mam rzeczywiście defekt słuchu: słyszę dźwięki w taki pokręcony sposób, że mi się do nich same z siebie jakieś literki przyczepiają: a to "A", a to "C", a to - za przeproszeniem "D". Strasznie to śmieszyło moich rodziców i dla draki zapisali mnie do szkoły muzycznej przy Świętojerskiej. I tam trafiłem na jeszcze większych jajcarzy, bo strasznie ich bawiło, że taki głuchy jestem i śmiali się do łez, jak próbowałem jeździć takim patykiem z włosiem po strunach... I aż do matury mnie tak katowali...
Tak że jak widzisz - i głuchy jestem, i się nie znam. Sam to zresztą zrozumiałem już dosyć dawno i zamiast robić z siebie pośmiewisko na Okólniku, wolałem studiować po sąsiedzku, na Oboźnej.
No, to takie wstydliwe przejścia - ja, "człowiek filmu" - mam za sobą. I szczerze Ci zazdroszczę, że masz dobry słuch, świetnie znasz się na muzyce, a i pewnie odróżnisz na pierwszy rzut oka klucz wiolinowy od francuskiego...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 08 Paź 2006, 23:35 
Offline
Absolutny Fan K!A
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Lut 2005, 18:32
Posty: 1942
Miejscowość: Warszawa
Mefisto napisał(a):
a ja dodam tylko, że albo jesteście głusi, albo zupełnie się nie znacie (zapewne jedno i drugie), bo walicie takie głupoty, że głowa mała - ale rzecz to nie moja, macie prawo. Szkoda tylko, że 'ludzie filmu' myślą to co myślą :roll:

Rozumiem, że to obiektywna opinia eksperta? Tak w ogóle to chciałem powiedzieć wszystkim, którzy nie oglądaję szwedzkich kreskówek, że są buce.

ale wracając do tematu...

Nikt tu nie twierdził, że muzyka jest nieważna. Finałowa scena z "Za kilka dolarów więcej" powala dzięki przejmującej muzyce i to jest coś czego się nie zapomina. Mi chodzi o coś innego. W Hollywood generalnie rządzi jedna szkoła muzyki filmowej - to co na ekranie to w muzyce. Niczym taperzy z kina niemego. Skrada się lamapart - to muzyczka jest "skradająca". Hiroł idzie skopać bedgaja - trochę pompatycznoheroicznych tonów, komuś jest smutno bo pies mu zdechł - to walimy sierdceszczypacielnyj kawałek w moll.

Nie mówię, że to źle i póki trzyma się to kupy obrazem to szafa gra ale nie widzę powodów do zachwytów kolejną ścieżką dźwiękową, która powstała w myśl zasady "ilustrować, nie wywoływać dysonansu".

Podoba mi się, jak czasem twórca posunie się do jakiegoś kontrapunktu dźwiękowego, czasem nawet o 180 stopni do tego co jest na ekranie albo podejmą inteligentną grę z widzem jak w "Closer" gdzie wykorzystano motywy z "Così fan tutte" Mozarta która zainspirowała scenarzystę. Weźmy "Trzeciego Człowieka" z muzyką Antona Karasa.
Rzecz w tym nie żeby robić muzykę nie pasującą do obrazu ale żeby czasem zaryzykować.
Porównajcie muzykę westernową amerykańską z tym co robił Morricone i jego epigoni (często całkiem sprawni jak Giombini czy Bacalov). Kotły, gitara elektryczna i jakiś nietypowy instrument typu okaryna i powstawał temat nie z tej ziemii.

Generalnie symfoniczne orkiestrówki mnie kompletnie nie biorą. Elktroniczny łomot zresztą też nie. Z nielicznymi wyjątkami uważam, że miejsce filmowej muzyki jest w kinie. Tej tapeciarskiej w każdym razie.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 00:26 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Maj 2006, 18:59
Posty: 39
Miejscowość: Wawa
Jeśli Was obraziłem, to przepraszam, ale jak czytam wypowiedzi typu:

santi napisał(a):
Pewnie się narażę ale Zimmer, Shore i Horner to tacy niewidzialni tapeciarze - nawet za pieniądzie potrafiłbym przypomnieć sobie jakiegoś ich motywu.


albo

Grzegorz napisał(a):
Bo w większości przypadków, słuchanie ich bez obrazu, jest po prostu nudne.


to sorry, ale nóż się otwiera w kieszeni, a serce kraje. Oczywiście, że muzyka filmowa swoje miejsce ma głównie w kinie, ale mówiąc takie rzeczy niestety wychodzi na moje. Albo jak ktoś wymienia Shore'a - poza trylogią LOTR to właśnie ten pan jest jednym z tych, których muzyka ma zerową albo bardzo małą słuchalność poza filmami. Natomiast Zimmer, Goldsmith, Horner - to ludzie, którzy stworzyli naprawdę piękne, niezapomniane tematy, które spokojnie można zanucić. Ja rozumiem, że można nie słuchać muzyki filmowej (santi przynajmniej się przyznał :P), ale wychodząc z takich założeń, że jej miejsce jest tylko w kinie albo, że jest nudna czy tapeciarska jest po prostu śmieszne i tyle. Nawet nie spytam czy słuchacie muzyki klasycznej, bo boję się odpowiedzi - obie są przecież bliźniaczo podobne, co pokazuje wiele ilustracji filmowych, tudzież tych, które w filmie wykorzystano (vide ostatnio V jak Vendetta). Ja nie mówię, że muzyka filmowa jest jedyną słuszną muzyką, ale przekreślać ja całkowicie tylko dlatego, że powstała dla filmu jest moim zdaniem krzywdzące.

PS. A Ostatni Mohikanin poza rewelacyjnym tematem przewodnim nie ma na dobrą sprawę nic ciekawego do zaoferowania (no, może jeszcze malutki temacik The Courier).


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 06:01 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Mimo, że nie zapytałeś, odpowiem: muzyki klasycznej nasłuchałem się najpierw na obowiązkowych zajęciach z literatury muzycznej (od Rameau i Couperina, czyli francuskiego baroku, aż po współczesnych), a potem już oddolnie i spontanicznie dla własnej przyjemności. I pozostało mi to do dzisiaj, aczkolwiek - jak to bywa zazwyczaj - już bardzo wybiórczo. W każdym razie dla własnej przyjemności bardzo często słucham Wagnera (prawie jak leci, wszystko), koncerty Liszta, symfonie Brucknera, Debussy`ego, Czajkowskiego, Verdiego - że wymienię tylko tych, których mam większe zbiory...
A można wiedzieć, czego Ty słuchasz?


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 08:59 
Offline
Parzy kawe II Rezyserowi
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Sie 2006, 21:07
Posty: 55
Miejscowość: Kraków
Mefisto, ja ze swojej strony proszę o jedno - czytaj uważniej. Napisałem wyraźnie (choć zaczynam mieć wątpliwości), że w większości przypadków, a nie że wszystkie. A to naprawdę zasadnicza różnica.
Dla podkreślenia moich słów, popatrz na to od strony statystycznej. Ile zostało tu wymienionych ścieżek dźwiękowych? - niech będzie to nawet 200 soundtracków, a ile w tym samym czasie powstało filmów? - dziesiątki (setki?) tysięcy. Jak zatem widzisz, rozmawiamy tutaj o naprawdę bardzo nikłym procencie ścieżek dźwiękowych. Stąd też właśnie moje stwierdzenie, że w większości przypadków soundtracki są nudne i przechodzą zupełnie niezauważone.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 09:25 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Myślę, Mefisto, że powinieneś się pogodzić z pewnym faktem: pisanie muzyki do filmu to konieczność wejścia w pewną konwencję i poddania się pewnym ograniczeniem, które ta konwencja nakłada. Można być genialnym kompozytorem, mistrzem pisania na orkiestrę, ale jeśli się podejmie grania "do kotleta" - to trzeba to robić tak, by publiczność była zadowolona. Ostatecznie nikt do takiej pracy nie jest brany z łapanki. Najwięksi w historii muzyki pisali różne duperele, bo mieli na nie zamówienie. I tyle.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 10:09 
Offline
Coś gdzieś słyszał

Rejestracja: 04 Cze 2006, 11:57
Posty: 229
Miejscowość: Warszawa
Nie jest tak znowu źle - my tu sobie potupiemy, popokrzykujemy, a koniec końców wirtualnie idziemy do wirtualnego pubu na wirtualne piwo ;-) A poza tym w razie czego jest władza i zawsze może nas zmoderować...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 10:15 
Offline
Absolutny Fan K!A
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Lut 2005, 18:32
Posty: 1942
Miejscowość: Warszawa
Powiedziano parę mądrych słów teraz będzie ogłoszenie parafialne
Mefisto, dyskutujemy tu sobie o gustach ale w sposób cywilizowany i bez agresywnego wartościowania lepsze-gorsze. Wiadomo, że jak ktoś lubi taką muzykę to dla niego jest lepsza ale wyzywanie innych od głuchych to lekkie przegięcie.

Gwoli ścisłości: słucham muzyki filmowej ale jak wspomniałem: wybrane tematy i kompozytorów którzy mają coś więcej do powiedzenia niż zawodzenia smykami i walnięcie w kotły od czasu do czasu kiedy ten zły idzie.
A swoją drogą to pominąłem muzykę do "Underground", "Arizona Dream" i "Królowej Margot" - tego słuchalem pasjami od początku do końca. Szkoda, że gość się rozmienił na drobne potem.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: 09 Paź 2006, 15:41 
Offline
Kamerzysta na Weselach
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Maj 2006, 18:59
Posty: 39
Miejscowość: Wawa
Grzegorz napisał(a):
Dla podkreślenia moich słów, popatrz na to od strony statystycznej. Ile zostało tu wymienionych ścieżek dźwiękowych? - niech będzie to nawet 200 soundtracków, a ile w tym samym czasie powstało filmów? - dziesiątki (setki?) tysięcy. Jak zatem widzisz, rozmawiamy tutaj o naprawdę bardzo nikłym procencie ścieżek dźwiękowych. Stąd też właśnie moje stwierdzenie, że w większości przypadków soundtracki są nudne i przechodzą zupełnie niezauważone.


a ja się właśnie z tym nie zgodzę - owszem filmów powstaje od cholery, a co za tym idzie soundtracków do nich, ale to nie jest tak, że są to same tapety czy nudne, nie sprawdzające się tła. W takim przypadku kompozytorzy nie byliby znani, nikt nie wydawałby płyt, bo to by było po prostu nieopłacalne.

Mokotowski napisał(a):
Myślę, Mefisto, że powinieneś się pogodzić z pewnym faktem: pisanie muzyki do filmu to konieczność wejścia w pewną konwencję i poddania się pewnym ograniczeniem, które ta konwencja nakłada. Można być genialnym kompozytorem, mistrzem pisania na orkiestrę, ale jeśli się podejmie grania "do kotleta" - to trzeba to robić tak, by publiczność była zadowolona. Ostatecznie nikt do takiej pracy nie jest brany z łapanki. Najwięksi w historii muzyki pisali różne duperele, bo mieli na nie zamówienie. I tyle.


I owszem - myślisz, że tego nie wiem? Ale to wcale nie oznacza, że muzyka filmowa zasługuje na jakieś gorsze traktowanie. Jak napisałem powyżej - świat nigdy nie usłyszałby o Zimmerze, Goldsmith (cholera, jak to odmienić? :D) i tysiącu innych, gdyby tworzyli tylko niestrawne poza ekranem papki

pjkorab napisał(a):
Tak to zresztą jest w każdej muzyce: większość tego to gnioty, albo coś przeciętnego.


powiedziałbym raczej, że pół na pół dokładnie :)

Cytuj:
Zawsze było pełno takich tapeciarzy, których historia po prostu nie zapamiętała.
No jak ktoś jest 1. muzykiem, a 2. fascynatem muzyki filmowej, to zwraca uwagę na muzykę w filmie może bardziej, niż powinien... Dla reszty muzyka może być tylko niezauważalnym czynnikiem, który wpłynął na odbiór filmu.


oczywiście, że zawsze są tapeciarze - dlatego też sporo kompozytorów muzyki jest zupełnie nie znanych nawet fanatykom - jednak z Waszych wypowiedzi wynika, jakoby 90% MF zasługiwało na potępienie, a tak nie jest.
Owszem słucham głównie MF (to tak a propos wcześniejszego pytania), ale to nie znaczy, że mam klapki na oczach - potrafię rozróżnić tą naprawdę wartą uwagi poza filmem, od tej sprowadzającej sie jedynie do ilustracji danej sceny i nic ponad to. Zresztą MF jest na tyle bogata, że wykorzystuje właściwie wszystkie obecne style i rodzaje muzyczne, więc to też nie do końca sprawdza się podział na fascynatów i całą resztę. Oczywiście, że ci pierwsi więcej znajdą w tym wypadku dla siebie, ale przecież nie raz i nie dwa ścieżka dźwiękowa biła rekordy popularności wśród ogółu. A to o czymś świadczy.

Cytuj:
Eh, naprawdę byłoby miło, gdyby przy okazji omawiania swoich gustów muzycznych, czy filmowych, czy jakichkolwiek (bo to przecież nie dyskusja na tematy polityczne, czy religijne...) ludzie nie obrzucali się błotem. I uczestnictwo w życiu tego forum byłoby znacznie przyjemniejsze...


już przeprosiłem - tak czy siak kończę z mojej strony: powiem tylko, żebyście dali MF drugą szansę ;)


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 34 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 15 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group