Forum Kamera!Akcja
http://kameraakcja.pl/

List na skrzynce
http://kameraakcja.pl/viewtopic.php?f=33&t=3324
Strona 1 z 2

Autor:  loopack [ 29 Lut 2008, 08:43 ]
Temat postu:  List na skrzynce

Cytuj:
Dnia 28-02-2008 o godz. 18:47 anet*****@poczta.onet.pl napisał(a):
Witam!
Mam nadzieję, że nie urażę Pana moim pytaniem Już taka jestem a kto pyta nie błądzi :) Więc, czy kameruje Pan wesela? Mam wesele w Kielcach 9 sierpnia Jestem zachwycona Pana pracą, brak mi słów...
Proszę o szybką odpowiedz
Pozdrawiam



Nie ma to jak podcinać skrzydła, takimi tekstami.

Image

:cry: :|

Autor:  cezary188 [ 29 Lut 2008, 09:03 ]
Temat postu: 

Heh napisz jej że takie prace to wymagają sprzętu i wielkiej ilości miejsca i dopiernicz jej jakaś cenę z kosmosu, żeby nie pozostał bez odpowiedzi, list od fanki :mrgreen:

Autor:  VM-Rexor [ 29 Lut 2008, 12:12 ]
Temat postu: 

Masz dwa wyjścia:

1 - obrazić się i nie odpisać lub odpisać, że wesel nie "kamerujesz" tylko filmujesz, ale miejsce filmowania musi spełnić szereg wymogów emisyjnych (tu o minimalnym oświetleniu i wymiarach lokalu, charakterystyce akustycznej itd.) i że bierzesz za usługę odpowiednią cenę.
2 - przymknąć oko na to, że klient(ka) może nie znać pojęć znanych tylko filmowcom i zaproponować cenę za usługę - w końcu to też pieniądz a wielu filmowców sobie w ten sposób dorabia.

Autor:  loopack [ 29 Lut 2008, 12:40 ]
Temat postu: 

Od razu odpisałem że oczywiście nie kręcę wesel. To była już trzecia oferta tego typu w ciągu trzech tygodni.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że aby powstała ich wizja, to cały ten show musiałby być podporządkowany reżyserowi...

Czemu mam uczucie, że "kręcenie" wesel jest zawodem dla kiepskich filmowców?

Autor:  cezary188 [ 29 Lut 2008, 13:32 ]
Temat postu: 

Heh no bo jest ale wiesz, jak dobrze płaca to można im powiedzieć że to co widza w portfolio czy gdzie tam wypatrzyła to zupełnie nijak ma sie do tego co ty możesz zrobić na weselu i że tylko montaż możesz zrobić jakiś normalny nic pozatym. W ogóle to sposobem jest wysłać tam kolegę który się tym interesuje, dać mu nawet kamerę, wcześniej obejrzeć pomieszczenia z nim i dowiedzieć sie co jak będzie ustawione żeby wiedział co jak kręcić dać mu z 2 stówy sobie zostawić kilka więcej :mrgreen: i tyle niech nakręci i przyniesie materiał to się zmontuje i wszyscy będą zadowoleni.

Autor:  grzesiekintro [ 29 Lut 2008, 20:12 ]
Temat postu: 

loopack napisał(a):
Od razu odpisałem że oczywiście nie kręcę wesel. To była już trzecia oferta tego typu w ciągu trzech tygodni.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że aby powstała ich wizja, to cały ten show musiałby być podporządkowany reżyserowi...

Czemu mam uczucie, że "kręcenie" wesel jest zawodem dla kiepskich filmowców?


Bzdury pleciesz.
Kręcenie wesela to kasa. Jesli nie potrzebujesz z kręcenia wesela kasy, odpisz, że nie masz ochoty tego robić. Po co umieściłeś ten żenujący temat? Chcesz nam pokazać, że nie uprawiasz chałtury? Ze nie kręcisz wesel? Nie rozumiem....

ps. Kręcenie wesel jest zawodem dla ludzi chcących zarobic. Tych kiepskich też.....

Autor:  santi [ 29 Lut 2008, 20:20 ]
Temat postu: 

loopack, póki co zrobiłeś całkiem przeciętną widokówkę miasta a rżniesz artystę, że klękajcie narody. Jeść trzeba a żadna praca nie hańbi. To raz. Dwa: skoro jesteś takim super filmowcem to chyba umiesz radzić sobie w sytuacji "na żywo"? W końcu scenariusz jest od dawien dawna ten sam. Plan zdjęciowy i inscenizacja również praktycznie taka sama. :wink:

Autor:  loopack [ 01 Mar 2008, 17:59 ]
Temat postu: 

Może nie chcę mieć w biografii "zaczynał kręcąc wesela"? Grzesiu, to może analogią do Twojego fachu - będziesz produkował discopolo? 8)
Santi, kocham Twoje uprzedzenie, nawet nie wiesz jak wspaniałe uczucie będzie mi towarzyszyć gdy tacy jak Ty wyjdą na tych, co się grubo pomylili :twisted:

Czekam na Emme, a tej francy ciągle tu niema... ehhh - to tak pro po akcji na żywo.

Autor:  VM-Rexor [ 01 Mar 2008, 19:29 ]
Temat postu: 

Widzę, że dyskusja przestaje mieć sens. Graniem discopolo też wielu znanych artystów się parało (i para), niektórzy nawet na siłę (np. Krawczyk) nazwali się discopolowymi - mam nadzieję, że nie muszę pisać dlaczego. Wbrew pozorom ten gatunek muzyczny (zmieszany z błotem przez "trójkowych dziennikarzy") bardzo dobrze sprzedaje się np. w Japonii czy nawet w USA (tam "obciachem" na poziomie naszego DP jest country).

Jeśli widzisz samo zło w kręceniu wesel to powiem Ci, że nie jest to hańba dla filmowca a filmy z tej branży można podczepić pod gatunek reportażowy - czyli coś w okolicach tego, co nakręciłeś o Kielcach. Oczywiście wszystko zależy JAK podejdziesz do kwestii kręconego wesela - czy po prostu kręcisz "na żywioł" czy też trzymasz się filmowej/reportażowej konwencji. Nawet z nudnej potańcówki w remizie zrobić ciekawy materiał. Ale do tego trzeba mieć reporterską żyłkę (czego nie ma wielu weselnych "kamerzystów" i może stąd taka jest Twoja opinia o tej profesji ?).

Patrząc na to wszystko z innego punktu - powinieneś się cieszyć, że ludzie zauważają Twoje dzieło.

Autor:  loopack [ 01 Mar 2008, 21:32 ]
Temat postu: 

Cieszę się ludzie zauważają moje dzieło. Nie mam na myśli że filmowanie wesel jest hańbiące. Widzę to po prostu tak, jakby Kubicy kazać wozić paką ziemniaki do sklepu.
A wtedy było by tak: "Nasze ziemniaki, wozi Kubica... łaaaał...." :wink: "Nasze wesele skręcił XX... łaaaał....", ale co z tego ziemniak to ziemniak i wesele to wesele...

Z 2 kamerami jeździłem po mieście za Emmą... na razie słabizna straszna (21:30), chyba tvn znowu przegięło.

Autor:  navitas [ 01 Mar 2008, 21:41 ]
Temat postu: 

To może ja też się wypowiem. W sprawie pana loopacka podzielam zdanie Santiego i Grzesia (a z Grzesiem się rzadko zgadzam... - o czym pewnie nie wie bo ja równie rzadko się wypowiadam - chyba, ze ktoś mnie mocno wnerwi tak jak teraz loopack).

Po pierwsze jedna "widokówka miasta", artysty nie czyni. Co więcej wspominałeś kiedyś, że tak naprawdę to ten film jest dla Kielczan bo oni jedynie są w stanie odwołać się do uchwyconych w nim obiektów. No nie najlepiej to o filmie świadczy... Dobra "widokówka" nie powinna ode mnie wymagać wcześniejszych przygotowań - po prostu kręć to co się broni same, a jak się nie broni to znajdź sposób aby to pokazać inaczej, bardziej oryginalnie, tak jak nikt tego nie pokazał. I nie krytykuj poczynań w 3D innych użytkowników, bo przepraszam, ale trójwymiarowej czołówce twego filmu wiele jeszcze brakuje... Tyle narzekań. Przejdźmy do sedna:

Kręcenie wesel. U nas niestety kojarzy się to jedynie z określeniami "ślubokręt", "kamerować", etc. Duży błąd z naszej strony. Profesja ta, że tak powiem (odnosząc się do waszej rozmowy amator vs. profesjonalista), wymaga wielu umiejętności i jest, tak naprawdę, szalenie trudna. Zrobić dobry, wzruszający, reportaż z wesela to nie lada sztuka.

Z autopsji powiem tyle: zdarza mi się wykonać wesele. Raczej dla znajomych (znajomych znajomych etc.), ponieważ nie jestem fanem pijanych zabaw weselnych i angażuję się w projekt jedynie wtedy kiedy wiem, że nie będzie to wyglądało jak wesele w przygnębiającym filmie Smarzowskiego... Staram się też (i na razie mi się udaje) nie tworzyć cztero-godzinnych filmów tylko mówię, że robię reportaż do 1h + skrót 15min. A jak ktoś chce to dostanie materiał bez montażu na płytach. Co więcej może to się wydać dziwne, ale robię to dla przyjemności. No po prostu miło jest popatrzeć na to jak się ludzie kochają (mimo, że czasem najbardziej na ślubie). No i praca z takim klientem nie jest zbyt uciążliwa: wymagania są (po części niestety) niskie, praca przyjemna a radość klienta niezwykła w innych profesjach. Już naprawdę trzeba coś nieźle zawalić, aby się para młoda wkurzyła... Czy zostałem kiedyś nazwany kamerzystą? Ależ oczywiście! Przez wiele osób i wiele razy. I co z tego. Ja wiem, że wielu osobom, ich ogromna duma przeszkadza w uznaniu takiego faktu, no ale co robić. Tak się utarło. Można poprawiać i wprawiać ludzi w zakłopotanie, ale i tak nic to nie zmieni... Po części to jest tak naprawdę śmieszne a nie wkurzające...

Więc następnym razem kiedy ktoś Cię o coś takiego poprosi to przemyśl i schowaj urażoną dumę bo może wyjdzie z tego coś naprawdę fajnego (jaki rym wyszedł...). A w wolnych chwilach nocnych zapraszam na

http://www.stillmotion.ca/ - Choć ceny mają astronomiczne są zajęci aż do 2009 roku. Jeśli ktoś w Polsce nakręci mi coś takiego to naprawdę będę pod wrażeniem...

------------- dodane ----------
loopack napisał(a):
Widzę to po prostu tak, jakby Kubicy kazać wozić paką ziemniaki do sklepu.


Maskara... Kiepskie porównanie. Zarówno w jednym jak i drugim kierunku.

Autor:  grzesiekintro [ 01 Mar 2008, 21:47 ]
Temat postu: 

loopack napisał(a):
Grzesiu, to może analogią do Twojego fachu - będziesz produkował discopolo?


Stary - ja kiedyś występowałem w 2 teledyskach Disco Relax i latało to na Polsacie chyba rok czasu. Bynajmniej nie była to dla mnie ujma. "Pieniądz nie śmierdzi".

Bardzo się Cieszę Loopak (daję słowo), że mierzysz wysoko - natomiast żadna praca nie hańbi. Jak ktoś napisze, że pierwszą moją pracą było zamiatanie to sie nie pogniewam.
Poza tym nawet chałturę można ciekawie realizować i nie ma w tym nic "obciachowego". 8)

ps. Jak byłem studentem dorabiałem na weselach grając - może około 50 wesel. Nie najgorsze pieniądze. Tylko całą noc trzeba było grać do "kotleta".

Autor:  santi [ 01 Mar 2008, 22:20 ]
Temat postu: 

Loopack = Kubica polskiej kinematografii :lol:

Autor:  PoProstuMaciek [ 01 Mar 2008, 22:51 ]
Temat postu: 

Osoba z rodzina co jakiś czas pyta mnie czy chciałbym kręcić z nim wesel.
Ja mu zawsze opowiadam "oczywiście". Co gorsze chciałem zrobić to za darmo.
Już oczyma wyobraźni widzę rozwiązania jak wesele przerobić z niezjadliwej sztampy (niezjadliwej dla osób postronnych) na małe dzieło sztuki. Niestety przez odległość na zamiarach zostało. I teraz najważniejsze:
loopack napisał(a):
nawet nie wiesz jak wspaniałe uczucie będzie mi towarzyszyć gdy tacy jak Ty wyjdą na tych, co się grubo pomylili

Śledzę Twoje poczynania na forum. Pamiętaj, że swoim zachowaniem powodujesz, że znaczenie powyższego cytatu bardzo łatwo obrócić przeciwko Tobie.

Autor:  loopack [ 01 Mar 2008, 22:54 ]
Temat postu: 

Navitas, ale co Cię "wnerwiło", że nie kręci mnie kręcenie wesel? Że dla mnie to nuda i strata czasu?
Hmmm ale to chyba nie oznacza że jestem próżny? :wink:

Grzesiu dobrze zauważył, mierze wysoko, mam duże ambicje, a "film z widoczkami"... był robiony na "luzaka" czyli improwizacja, trening warsztatu, a mimo to, ludzie chcieli obejrzeć, więc posklejałem w coś..., a mimo to jest bardzo popularny (u mnie) i dał kasę, jedzie do berlina i do wawy (bo UM chce go pokazać na jakimś festiwalu, nie wiem czy to dobry pomysł, ale jeśli chcą...). Ta produkcja jest pełna przypadków i paradoksów, a jeszcze mierzenie moich możliwości tą produkcją, poważnie mija się z celem ;)

Wiem że "kręcenie wesel" nie hańbi, już to pisałem.
Tak mnie zastanowiło to, co Grześ napisał... "żadna praca nie hańbi" i tu mi się nasunęło pytanie - skąd to się wzięło? Czy to taka pigułka, aby każdy wykonujący nawet najgorszą pracę czuł się lepiej? Skąd te utarte teksty?

Akurat dla mnie hańbą byłoby być dziwką puszczającą się za kasę (prostytucja), albo siedzenie i robienie nic i żeby ktoś mi za to płacił, to też dla mnie hańba - dla moich możliwości, potencjału, więc tekst "żadna praca nie hańbi" w ogóle mi nie podchodzi, dla mnie brzmi jak kłamstwo.

Cytuj:
bardzo łatwo obrócić przeciwko Tobie.
Czyli jak?

Autor:  santi [ 01 Mar 2008, 23:15 ]
Temat postu: 

Wiesz... może jednak nie wypowiadaj się o etosie pracy póki ci głód w oczy nie zajrzy. O dziwkach też. Powiem ci co mnie mierzi: kiedy szczyl co ledwo od ziemi odrósł feruje wyroki i sobie dzieli ludzi i zawody na lepsze i gorsze.

Sorry, ale takie gadanie to gówniarstwo w najczystszej postaci. Nie wiem co chciałeś osiągnąć zakładając ten wątek. Pokazać swoją pogardę dla ludzi, którzy wykonują jakąś tam pracę? Obśmaić jakąś panienkę bo prosi o "kamerowanie"? Weź kurna naucz się trochę szacunku dla ludzi i nabierz trochę pokory bo póki co nie masz nic co by choć w minimalnym stopniu tłumaczyło twoje wysokie mniemanie o sobie.

Autor:  grzesiekintro [ 01 Mar 2008, 23:17 ]
Temat postu: 

loopack napisał(a):
Tak mnie zastanowiło to, co Grześ napisał... "żadna praca nie hańbi" i tu mi się nasunęło pytanie - skąd to się wzięło? Czy to taka pigułka, aby każdy wykonujący nawet najgorszą pracę czuł się lepiej? Skąd te utarte teksty?


Ano to że napisałeś:

loopack napisał(a):
Czemu mam uczucie, że "kręcenie" wesel jest zawodem dla kiepskich filmowców?


Obejrzyj stronkę jaką Ci polecił navitas - jesli to jest kiepskie to znaczy, że ja nie mam gustu. Dla mnie świetne zdjęcia, pomysły. Full profesionall. Nie miej uczucia, że to zawód dla "kiepskich" filmowców. Obrażasz w ten sposób pewnie 3/4 forumowiczów.

Wybacz - ale górnolotnie to opisałeś.

Prosta sprawa - nawet z "kamerowania" wesela można uczynić coś ze smakiem. Widocznie, mało widziałeś dobrych reportaży z wesel -tak wnioskuję, po tym co napisałeś.

Autor:  Anna_K [ 01 Mar 2008, 23:19 ]
Temat postu: 

Loopack - współcierpię z Twą duszą - co za potwarz !!!

Taka konwersacja w moim mniemaniu mogłaby brzmieć tak, (np. przez telefon);
- Dzień dobry, widziałam pana film o Kielcach, mam pytanie; czy Pan kręci wesela?
- Nie, nie zajmuję się weselami, jestem artystą - robię tylko pocztówki z miasta oraz impresje i siedzę mocno w 3D a moim hobby jest samozachwyt oraz krytyka innych, a co?
- Acha, to nic, skoro nie, to dziekuję, do widzenia.
- Do widzenia.
Coś się stalo? Życie toczy się dalej. Zarówno tej dziewczyny, bo kogoś znajdzie a Tobie uciekła fajna zabawa i sprawdzenie siebie w takiej roli jako ktoś, kto potrafi stworzyć coś superowego, innego, żeby wszyscy powiedzieli "Wow. To z wesela da sie zrobić taki git? Dajcie mi numer do tego chłopaka! Jest swietny!"

Ale pociągnijmy konwersację z loopackiem w roli głównej, która wyglądała zupełnie inaczej:
- Dzień dobry, widziałam Pana film o Kielcach, super. A kręci Pan wesela?
- Nie i proszę mi nie ubliżać !!! (rzuca słuchawką, wyprowadzony z równowagi na resztę dnia, nie może zasnąć - (do siebie): - "Jak mogła mi tak powiedzieć? Jak można było tak zapytać? Mnie? Ja?? wesela? Boże. Ja nie mogę być tak postrzegany!"


Filmowanie wesel dziś ma już inny status. To już jest sztuka. Rozwija się prężnie i jest na coraz to wyższym poziomie. Są profesjonalne firmy, które robią wspaniałą robotę za wspaniałe pieniądze. Wesela trzeba umieć wykonać. Stworzyć artyzm.
Rzemieślnik tego nie potrafi. Tylko dusza artysty.

Poprzestajesz na starych poglądach, nie jesteś "modern". Ludzie z tej drugiej grupy dzisiaj kręcą wesela, bo są inteligentni - wiedzą jak to zrobić, żeby sie podobało i sobie na tym zarabiają. Jednym słowem - odnajdują się w systemie. To jest świetna alternatywa dla niezależnych. I jak ktoś to lubi - również frajda i zabawa. Zajmowanie się tym pobocznie jest czymś, co śmiało można reklamować przez znajomych; siebie jako kamerzystę i nie ma w tym cienia ujmy.


Ja to widzę dość jasno; lolega Loopack chciał się po prostu pochwalić, że dziewczyna jest w zachwycie jego pracy. Że ktokoliwek jest.
Bo jeśli jest inaczej i zapytanie przechodnia: "czy pan kręci wesela?" jest Ci ujmujące, ubliżające czy podcinające skrzydła, to bardzo jest to martwiące, że taki post umieściłeś.

Loopack , myślę, że dla Ciebie najlepszą metodą i jedyną drogą na wyleczenie się z "mitu artysty", którego eksponowanie aż razi po oczach - jest nakręcenie wesela! Pokaż im, że nawet loopack potrafi. Wiem, że pewnie będzie Ci ciężko, bo jesteś rzemieślnikiem, ale taką lekcję życiowej pokory musisz odbyć. A nuż sobie poradzisz?! Nie przekreślaj siebie i głowa do góry.

Loopack, ile masz lat?

Pozdrawiam serdecznie.

Autor:  loopack [ 02 Mar 2008, 12:20 ]
Temat postu: 

:)
Interesujące Anno, jeśli widzisz dość jasno to, o co w ogóle tu nie chodzi, to może włącz światło? Masz smykałkę do pisania scenariuszów :P
Nie, nie chodzi mi o żadne pochwały, wolę konstruktywne uwagi.

Wg Grzesia 2/3 forumowiczów kręci wesela? To jest to co chcieliście w życiu robić? Wiecie... dawno temu, zauważyłem że aby w życiu móc coś osiągnąć, należy postawić sobie życiowy cel i uparcie do niego dążyć. Wszystko poboczne nie jest złe do czasu, gdy zaczyna zasłaniać ten cel.
Lata temu gdy miałem studniówkę, "kamerował" nas jakiś facet... oczywiście musiałem z nim pogadać, co to za sprzęt, na co nagrywa, jak się sprawuje itp. Rozmowa zeszła na:
- Chciał Pan pracować filmując imprezy?
- Nie, chciałem robić filmy, takie poważne, ale zacząłem dorabiać kręcąc studniówki, wesela i inne takie, kasa z tego jest no i tak już zostało, takie życie.

Oczywiście oglądałem tę studniówkę i tylko raz, bo chała... widać brak pasji, zasada "zrób swoje i wiej". No bomba... ale myślę że dobrze wiecie, dlaczego tak to wtedy wygląda.

Mój wiek? Prawie 26, ale co ma wiek do tego że można mieć inne spojrzenie na świat? Teraz przeczytam "Masz 26 lat i nie podporządkowałeś się ogółowi? Strugasz indywiduum? Dorośnij!" ;) a w życiu!

Autor:  cezary188 [ 02 Mar 2008, 13:01 ]
Temat postu: 

Wiecie co może już nie spierajcie się bo widać,że każdy ma inne podejście do tej sprawy. Według mnie rozwiązaniem dla ciebie byłby mój pomysł opisany w drugim moim poście,ani tobie to nie ujmuje bo nie sprowadzi cię na "złą" drogę tak jak tego pana ze studniówki a i dorobisz sobie do co bardziej wartościowych przekazów filmowych. Jak ktoś jest cwany to wykorzysta wszystkie drogi żeby osiągnąć cel.
A tak swoja drogą to ta stronka która podał navitas jest tak niezłą że niejeden hollywoodzki film nie powstydził by się tak nakręconego wesela, oczywiście są to wesela za grubą kasę,ale u nas w Polsce też by się takich sporo znalazło.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/