Dzięki, Lucy - życie mi ratujesz
A tak na marginesie, ku przestrodze tym, którzy podręcznikom wierzą jak ewangelii. Otóż dostałem ostrzeżenie, że taki dwulinijkowy opis lokacji, której charakter ma pewne znaczenie dla konstrukcji jednej z postaci, to ja sobie mogę... No, takiego kolokwializmu użyto... A w mądrych książkach stoi jak byk, że taki Stirling Silliphant pisał po prostu: "Wnętrze - g...ne".
Wychodzi na to, że wbrew tym wszystkim nadymaniom się, że oni - tzn. reżyserzy, operatorzy i scenografowie - wszystko sami wiedzą, i to wiedzą lepiej, wolą, żeby podsunąć im jakąś wyjściową wizję.