Nie no, nawet nie zakładałem, że wspomniane wstawki fabularne są dodane zupełnie z czapy. Chodziło mi jedynie o to, że ujęć zespołu jest na tyle dużo, że całą resztę spychają do roli epizodów. Szczególnie, że z fabuły ogrywacie głównie rekwizyty i grafiki, które same przez się nie tworzą historii. Po seansie zostaje jedynie obraz kapeli, która lubi porzucać mięchem (dosłownie ;).
Zdjęcia i montaż są w porządku. Bez rewelacji, lecz na tyle dobre, by można próbować sił z taką inscenizacją, która nie wymaga dodatkowej znajomości kontekstu.
Na dobry dzień dołączam mój ulubiony klip ostatnimi czasy:
http://www.youtube.com/watch?v=9BONcpuDcrc&feature=fvst