Sultal - ja już kiedyś napisałem, że jeśli chodzi o technikę wykonania - to odbieram Wasze filmy jak profesjonalne - i tak też będę je oceniał. (Na takim poziomie - mam na myśli ogólnie obraz i dźwiek - możecie śmiało kręcić kinowe hity
)
"Wiem kto to zrobił" - krótko mówiąc: nie kupuję tego.
Całość ogląda się z napięciem i zaciekawiniem - twist na końcu jest (bardzo dobra jest ta scena w szpitalu ze zdjęciami) - kawał fajnego kina - ale...
No właśnie - po obejrzeniu następuje rozczarowanie w tonie: "tanimi chwytami zrobiono mnie (widza) w balona" - PoprostuMaciek zwrócił na nie uwagę jako pierwszy, ale to nie wszystkie luki w scenariuszu. Jest wiele elementów, które "nie trzymają się kupy"
1. Pierwsza scena - wszystko samo staje się jasne po obejrzeniu, owszem - ale irytuje to, że z premedytacją zrobiono mnie w balona w "taki" sposób.
2. Metronom w mieszkaniu malarza - to największa wpadka. Obejrzałem film jeszcze raz po Twoim wyjaśnieniu - myśląc, że może coś przeoczyłem - ale nie, Twoje wyjaśnienie jest nieuprawnione - bo tego w filmie nie ma. Doktorka poprostu wysyła "coś" kurierem - nie ma JAKIEGOKOLWIEK powodu żeby widz nawet podejrzewał co jest w paczce.
Poza tym sposób w jaki Malarz reaguje na pytanie "skąd to masz" - jest nie do wytłumaczenia - ani w czasie oglądania - ani po obejrzeniu filmu. Kolejny "tani" chwyt mający tylko jedno na celu - ale zupełnie nielogiczny.
3. Skoro policja chroni dupę synkowi komendanta - to również wydaje się nielogiczne, że pokazuje jego zdjęcie jako podejrzanego - przecież to NIE UŁATWIA ewentualnego umarzania śledztw - jeśli jego podobizna widnieje w rejestrze/katalogu podejrzanych/skazanych.
4. Potrójne zadrapanie na udzie - jeśli to znak rozpoznawczy Malarza - to skąd wziął się na udzie. Jeśli to przypadkowe zadrapanie na udzie - to skąd wiedział o tym Emeryt (pewnie powiedziała mu Doktorka) ale to znowu naciągane w tym sensie, że w filmie nie ma nic co by sugerowało taką wersję.
5. "Mój syn TEŻ został napadnięty" - zupełnie bez związku się to wydaje - szczególnie w kontekście tego, że dziewczyna została zgwałcona - "też" w stosunku do syna brzmi sztucznie - zwłaszcza, że w scenie z Malarzem wyraźnie widzimy, że to zdrowy facet (zainteresowany tylko kobietami) - więc sugestia, że TEŻ w podobny sposób (jak dziewczynę bohatera) zaatakował on syna Doktorki - brzmi bardzo niewiarygodnie.
Mówię o tym wszystkim dlatego, że wczoraj akurat oglądałem sobie DVD z komentarzem reżysera i montażysty do filmu "Mumia" - i bardzo często wspominają oni o tym jak ważna jest właśnie spójność i logika w filmie - żeby tnąc materiał w montażu nie robić właśnie takich dziur, po których widz zaczyna się gubić i traci kontakt z fabułą bo przestaje ona być dla niego wiarygodna.
Pozdrawiam i czekam na kolejne filmy.