No dobrze, widze tutaj generalny zachwyt nad światłem i zdjęciami, wobec tego muszę trochę sie poprzyczepiać.
1) światło
Oprócz tego że mieliście jakieś większe jednostki, nie widzę tu nic dobrego. Tanie numery ze światłem przez żaluzje, oczywiście czasem się sprawdzają, ale w tym wypadku zostały źle wykonane. Po pierwsze czuć świecącą jednostkę za oknem, po drugie. Ustawienie ogólnego światła do całej sceny to zbyt mało. Światło ustawia się do każdego kadru. Portrety całującej się pary są bardzo słabe. W scenie detalowej jest halacja od lampy, któej nie mogę uznać za celowy zabieg, bo nigdzie późneiej w filmie nie widziałem powtórzenia takowej halacji. Scena przy drzwiach wypalona, i tym bardziej nie rozumiem dlaczego, skoro świeciliście wszystko w nocy. Przecież wtedy można dowolnie kreować poziom światła.
Moim zdaniem zrobiliście kalsyczny błąd. Robienie scen dziennych w nocy, jest może dobrym ćwiczeiem, natomiast zazwyczaj przynosi gorsze, sztuczne efekty niż kręcenie na prawdę w dzień. Skoro mieliście wyładunki na prawdę mogliście kręcić w dzień, kiedy przez okna wpływa pewna ilość naturalnego rozproszonego światła i tylko wzmocnić efekt przez postawienie wyładunku za oknem do zrobienia efektu na ścianach i podłodze, do tego np. odrobinkę zadymić, żeby wzmocnić efekt lampy za żaluzjami.
Scena w przedpokoju, przyszłaby wam o wiele łątwiej, ponieważ wystarczyłoby otworzyć drzwi i mielibyście piękne miękkie, naturalne światło, któe ew. moglibyście wypełnić od środka jakąś miękką jednostką, żeby zmniejszyc kontrast i wyciągnąć szczegóły tła.
2) kadrowanie.
Film jest nienajlepiej opowiedziany pod względem ustawień i pracy kamery.
Brakuje detali, scena erotyczna z bardzo ładną aktorką powinna obfitować w jakieś detale, kawałki skóry, skoro leciała para z ust, trzeba by to wykorzystac, dlaczego nie? Może to być fajny element, podkręcający napięcie. Kadry powinny być skomponowane, a nie tylko ustawione informacyjnie, "żeby było widać cień"
W ogóle nie przeszkadza mi natomiast przekroczenie osi, ludzie któzy się tutaj przypieprzają w tej kwestii robią z trzymania osi kontaktu sztukę dla sztuki. Owszem trzeba wiedzieć co to jest, ale w wypadku sceny między mężczyzną i kobietą (zasadniczo dwie różne istoty) w pomieszczeniu, które jest dość dokładnie przedstawione w planie pełnym, z jednym oknem i kierunkiem swiatła. Trzymanie się osi akcji nie jest takie ważne, nie wprowadza niaładu i niepokoju u widza. Wsyztsko jest jasne i czytelne.
Generalnie na plus, za próbę zrobienia czegoś ze światłem, za scenografię, za ładną aktorkę. Minus za niewykorzystanie zaplecza sprzętowego w postaci oświetlenia jakie mieliście.
Pozdrawiam.
|