grzes napisał(a):
Były też dwie osoby, które pogratulowały mi dociągnięcia produkcji do końca. Zastanowiło mnie to; czy jest to naprawdę aż takie trudne?
TAK.
Znam dwie metody robienia filmów amatorskich.
1. Piszemy scenariusz, zbieramy znajomych, każdy przynosi co może (rekwizyty, kamera, kostiumy) i idziemy w las / do akademika / na podwórko / do koleżanki i... kręcimy film.
2. Piszemy scenariusz, szukamy/dobieramy obsadę, organizujemy próby, w międzyczasie: załatwiamy po drodze potrzebne rekwizyty, szukamy wymarzonych lokalizacji, załatwiamy sprzęt (kamera, światła, mikrofony, itp.) zbieramy ekipę - tą która stanie po drugiej stronie kamery, negocjujemy z właścicielami naszych wymarzoych lokalizacji aby nas tam wpuścili, dogrywamy terminy żeby wszystko się razem znalazło w jednym miejscu o jednym czasie i... zaczynamy zdjęcia.
(w obydwu przykładach pominąłem taki drobiazg jak zwykłe problemy, które wynikają zawsze na bieżąco)
Przykłady są oczywiście skrajne i jaskrawe - ale wydaje mi się, że dość czytelnie pokazują, że łatwe to to być nie musi. Nie zawsze.
Dlatego myślę, że gratulacje z okazji ukończenia produkcji - są jak najbardziej na miejscu