No i co? To nie było o robaczkach?
Miałeś ostrosć ustawioną na automacie, a kiedy kombinujesz z transfokatorem, i to w takim bliskim planie, musisz sam ją sobie ustawiać. I to na zbliżeniu, a nie z tego dalszego planu. Obiektyw kamery nigdy nie dorówna oku człowieka.
Chociaż nie wiem, może ta mgiełka to taki specjalny zabieg.
Gdybyś kręcił film w dalszych planach, to trzęsienie się ręki nie miałoby wielkiego znaczenia, ale masz takie bliskie ujęcia, że widać najmniejszy ruch. Trzeba było, postawić sobie na czymś kamerę.
A ta muzyka to czemu miała niby służyć? Pasowałaby bardziej do jakiegoś filmu akcji, a w tym Twoim nie ma żadnej akcji. Równie dobrze mógłbyś umieścić soundtrack z Mission Impossible, no bo on przecież do wszystkiego pasuje.
No i na koniec rzeczywiście, masz rację, trudno to nazwać filmem. Bez sensu. Mogłabym nakręcić swojego psa, jak biega po łące, ale po co?
Jakby te robaczki zaczęły się nagle zabijać. Albo ty mógłbyś je zabijać. Zabiłbyś wszystkie, a na końcu zlitował się nad pięknym motylem.
Wtedy, byłaby to dająca do myślenia opowieść, w której pokazujesz jak bardzo w ludzkim życiu liczy sie wygląd zewnętrzny.