Maciej napisał(a):
Wiesz, to, że nikt przekazu nie odczytał, nie oznacza, że go tam nie było. Troche jak z sygnałami z kosmosu.
Tak samo z Yeti, potworem z Loch Ness, krasnoludkami, wampirami, wilkołakami... Nie ma żadnych dowodów na to, że ich nie ma. W ogóle trudno udowodnić nieistnienie czegoś. Ale jeżeli nie wiemy, czy coś istnieje, i nie możemy w żaden sposób stwierdzić obecności tego czegoś, to
zakładamy (nie
twierdzimy), że tego czegoś nie ma i przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Można, oczywiście, mieć inne, mniej naukowe a bardziej fantastyczne podejście, i rozważać na serio możliwość istnienia np. przybyszy z kosmosu, ale nawet wtedy nie powinno się używać takich sformułowań jak "
Niewątpliwie autor miał coś do przekazania", "
Niewątpliwie piramidę budowali jacyś nie-Ziemianie" itd.
Mam wrażenie, że należę do pierwszego pokolenia poskromionego przez tzw. współczesnych artystów. Oczywiście, już od dawna (mniej więcej od I wojny światowej) tworzy się bohomazy, bełkotliwe wiersze itd., a twórcy w swojej zarozumiałości, samouwielbieniu i wzajemnej adoracji na każdym kroku podkreślają, że z ich dzieł aż bije głęboki przekaz, a jeżeli ktoś tego nie dostrzega, to jest beznadziejnym filistrem i nie jest w stanie wznieść na odpowiedni poziom intelektualny, i biada mu, śmiertelnikowi.
Minęło niecałe sto lat lansowania takiej kontrkultury, i doszło do tego, że ludzie masowo dali się do tego przekonać. Teraz - jak widać na załączonym obrazku - stojąc twarzą w twarz z bełkotem sami pokornie stwierdzają, że coś w tym jest, ale oni tego nie rozumieją. Zamiast zignorować ten bełkot, albo nie pozostawić na nim suchej nitki, samooskarżają się o brak wrażliwości i domniemują istnienie jakiejś treści.
Cytuj:
4 osoby to nie jest grupa reprezentantywna.
Zero osób - tym bardziej.
Cytuj:
Prowokacją to było na pewno i jesli autor chciał "przez to wryć się w pamięć i być "na językach", no to przecież cel osiągnął, prawda?
A czy ja twierdzę inaczej? Ja nie wątpię w celowość działania. Wątpię w istnienie tam przekazu.
Cytuj:
Na razie nie był uprzejmy się wypowiedzieć, a szkoda.
Zacytuję KonraDa - "film powinien bronić się sam".
Cytuj:
A obraz złożony z kwadracików, powyginana kobieta z okiem na łokciu itd. to też ma być plastyka? A jakoś ludzie kupują różne "picassy".
Powodem kupowania "picassów" jest głównie snobizm. Snobowie udają (przed innymi snobami i przed masą), że rozumieją, co w ich mniemaniu czyni ich lepszymi od reszty. Poza tym trzeba jednak odróżnić dzieła, które co prawda treści nie mają, ale są technicznie bardzo dobrze dopracowane, i cieszą oko swoją formą, jak na przykład obrazy Salvadora Dali.
Plastyka jest u niego naprawdę na wysokim poziomie. I nie mam nic przeciwko temu, żeby robić czystoformowe filmy (lub teledyski), ale wtedy powinny one być ładne i dopracowane, a nie brzydkie i pełne błędów (być może celowych).
Cytuj:
Skoro można obraz namalować paroma plamami, to nie widze powodu, by to nakręcenia jakiegos tam SPECYFICZNEGO filmu trzeba było używać bo ja wiem Cinealty. Nie wiedze powodu, by twarz nie miała by się zlewac z czymkolwiek. Bo niby czemu "powinna być dobrze widoczna"? Oczywiście zakładam jedną rzecz - że był to zabieg świadomy. To samo dotyczy szumu.
Twarz powinna być dobrze widoczna dla tego samego powodu, dla którego mowa powinna być wyraźna, a napisy czytelne. A jeżeli nie jest widoczna, to możemy to uznać za zabieg celowy, ale nie mówmy o dobrej plastyce. Jeżeli przymykamy oko na niewyraźny obraz w tym filmie i jeszcze go tłumaczymy, to dlaczego mielibyśmy czepiać się tego, że w "Strzelcach wyborowych" nie można zrozumieć niektórych dialogów? Albo tego, że w "Początku złodziei czasu" jest data? Albo tego, że ktoś tam nie usunął przeplotu, albo że gdzieś tam są fioletowe przebarwienia? Tylko dlatego, że domniemujemy tutaj działanie świadome, a tam - nie? Świadome robienie błędów jest dobre, jeżeli ma jakiś dobry cel. Jeżeli celem jest wywołanie obrzydzenia lub bólu oczu u oglądającego, to taki cel z pewnością nie uświęca środków.
Cytuj:
Autor, autor! Gdzie jest autor do cholery!
Autor? Pewnie kula się ze śmiechu, czytając jak usiłujesz znaleźć jakąś głębię w tym bagnie.